Lee Zeldin ma być przyszłym szefem Agencji Ochrony Środowiska (EPA). Polityk zapowiedział, że jego priorytetem będzie deregulacja i "przywrócenie amerykańskiej dominacji energetycznej". Jednocześnie w mediach pojawiają się doniesienia o kolejnych osobach, jakie miałyby znaleźć się w nowej administracji Donalda Trumpa. Wymienia się w tym kontekście między innymi senatora Marco Rubio. Niegdyś był rywalem Trumpa o nominację partyjną przed wyborami, lecz teraz jest jego silnym stronnikiem. Dał się poznać jako krytyk Rosji, ale jednocześnie przeciwnik przekazywania pakietów pomocowych Ukrainie.
Były kongresmen z Nowego Jorku Lee Zeldin został wybrany przez prezydenta elekta USA Donalda Trumpa na przyszłego szefa Agencji Ochrony Środowiska (EPA). O wyborze jako pierwszy poinformował tabloid "New York Post". Niedługo później sam polityk potwierdził doniesienia na platformie X. "To zaszczyt dołączyć do gabinetu prezydenta Trumpa jako dyrektor EPA" - napisał.
"Przywrócimy dominację energetyczną USA, ożywimy nasz przemysł samochodowy, aby przywrócić amerykańskie miejsca pracy i uczynimy USA światowym liderem AI. Zrobimy to, chroniąc dostęp do czystego powietrza i wody" - ogłosił Zeldin w swoim wpisie.
W oświadczeniu dla gazety dodał też, że zamierza znieść biurokratyczne regulacje "powstrzymujące amerykańskich pracowników przed awansem ekonomicznym".
Zeldin jako bardziej umiarkowany polityk partii
Prezydent elekt Donald Trump zapowiedział w poście na swojej platformie społecznościowej Truth Social - potwierdzając jednocześnie obsadzenie polityka - że Zeldin zapewni "szybkie deregulacyjne decyzje", lecz jednocześnie zadba o to, by USA miały "najczystszą wodę i powietrze na planecie".
Nowojorski polityk kojarzony jest z bardziej umiarkowanym skrzydłem Partii Republikańskiej i, jak odnotowuje dziennik, jego nominacja "prawdopodobnie zostanie powitana z mniejszym niezadowoleniem przez demokratów niż niektórzy inni potencjalni nominaci na to stanowisko".
Podczas pierwszej kadencji Trumpa jego administracja zniosła ponad 100 środowiskowych regulacji, dotyczących m.in. zanieczyszczeń powietrza i wody, a także wydobywania surowców, z których część została przywrócona przez administrację Bidena. Trump zapowiadał też, że ponownie wycofa Stany Zjednoczone z paryskiego porozumienia klimatycznego, tak jak zrobił to wkrótce po objęciu władzy w 2016 r.
Kristi Noem ma stanąć na czele Departamentu Bezpieczeństwa
CNN podało we wtorek, że gubernatorka Dakoty Południowej Kristi Noem została wybrana przez przyszłego amerykańskiego przywódcę na sekretarz bezpieczeństwa narodowego. Stacja powołała się na dwie osoby zaznajomione ze sprawą.
Departament Bezpieczeństwa Narodowego za poprzedniej kadencji Trumpa (w latach 2017-2021) przechodził liczne perturbacje. Resort miał pięciu kolejnych szefów, z których tylko dwóch uzyskało akceptację Senatu – zwraca uwagę CNN. Dysponujący budżetem 60 mld dolarów resort zatrudnia tysiące pracowników.
Noem, jeśli stanęłaby na czele Departamentu, kierowałaby rozległą jednostkę, która pełni nadzór nad agencjami ds. zarządzania kryzysowego, ochrony granic, migracji, handlu i cła, a także Secret Service.
Jak wskazuje CNN, gubernatorka była kiedyś na liście potencjalnych kandydatów na urząd wiceprezydenta w przypadku wygranej Trumpa w tych wyborach. Jednak ich relacje z republikaninem zmieniły się po tym, gdy zetknęła się z szeregiem negatywnych komentarzy po wydaniu książki. Opisała w niej między innymi, jak zastrzeliła swoją suczkę po nieudanym polowaniu na bażanty.
Później argumentowała, że te anegdoty miały pokazać, jak bardzo jest zdolna do wykonywania nawet trudnych zadań, gdy jest to konieczne.
Media: stanowisko dostanie też Mike Waltz, "jastrząb" w polityce wobec Chin
W mediach pojawiają się doniesienia o innych osobach, jakimi Trump obsadzi ważne stanowiska. W poniedziałek m.in. "Wall Street Journal", CNN i agencja Reuters, powołując się na wtajemniczone źródła, podały, że kongresmen z Florydy Mike Waltz został wybrany na jego doradcę ds. bezpieczeństwa narodowego
50-latek jest emerytowanym pułkownikiem "zielonych beretów" - wojsk specjalnych US Army, który od 2018 r. zasiada w Izbie Reprezentantów. W czasie kampanii wyborczej był jednym z głównych obrońców i orędowników Trumpa w sprawach dotyczących bezpieczeństwa w programach telewizyjnych.
CZYTAJ TEŻ: Donald Trump ogłosił "cara granicy"
Według doniesień polityk obejmie jedną z najważniejszych ról w Białym Domu, jako główny - obok sekretarza stanu - urzędnik odpowiedzialny za politykę zagraniczną.
Waltz był postrzegany jako "jastrząb" w polityce wobec Rosji, Chin i Iranu, choć w ciągu ostatniego roku głosował przeciwko pakietowi środków na pomoc Ukrainy (mimo że popierał wcześniejsze pakiety). W niedawnym wywiadzie w radiu NPR polityk twierdził, że wyrażana przez Trumpa chęć szybkiego zakończenia wojny w Ukrainie jest racjonalna i przekonywał, że Trump zmusiłby Putina do negocjacji przez wprowadzenie sankcji na rosyjską ropę naftową i zniesienie ograniczeń w używaniu przez Ukrainę broni dalekiego zasięgu.
- Rosja jest w zasadzie stacją benzynową z bronią jądrową. Putin sprzedaje teraz więcej ropy i gazu niż przed wojną za pośrednictwem Chin. A jeśli dodamy do tego uwolnienie naszej energii, zniesienie zakazu LNG, jego gospodarka i jego machina wojenna bardzo szybko wyschnie - mówił polityk tuż przed wyborami. Zapowiadał też nałożenie sankcji na chińskie firmy kupujące rosyjską ropę.
Kongresmen chwalił też podejście Trumpa do NATO i jego żądania, by państwa europejskie zwiększyły wydatki na swoją obronność. - Stany Zjednoczone muszą jasno dać do zrozumienia, że nadszedł czas, aby nasi sojusznicy zainwestowali we własne bezpieczeństwo. (...) Sojusze wojskowe opierają się na zaufaniu i wzajemności. Podkreślanie braku inwestycji ze strony naszych sojuszników nie jest prowokacyjne, pozwala nam walczyć o amerykańskich podatników, którzy płacą rachunek od zbyt dawna - twierdził kongresmen przed szczytem NATO w Waszyngtonie.
Waltz jest już drugim republikańskim kongresmenem wybranym do pełnienia roli w drugiej administracji Trumpa, co przynajmniej tymczasowo może pomniejszyć spodziewaną kilkugłosową większość partii w Izbie Reprezentantów.
Kolejne znane nazwisko. Rubio może zostać sekretarzem stanu
Kolejne doniesienia dotyczą senatora Marco Rubio. Według m.in. "New York Timesa", Reutersa i Politico, Trump prawdopodobnie wybierze go na sekretarza stanu USA.
Rubio, wiceszef komisji ds. wywiadu w Senacie, był głównym rywalem i ostrym krytykiem Donalda Trumpa w wyścigu o republikańską nominację na prezydenta w wyborach 2016 r. Później jednak znacznie zbliżył się do Trumpa, doradzając mu m.in. przed debatą z Joe Bidenem w 2020 r., a w obecnym roku był w gronie rozważanych kandydatów na wiceprezydenta.
Poglądy tego posiadającego kubańskie korzenie polityka w sprawach polityki zagranicznej zmieniały się na przestrzeni lat i z biegiem czasu ewoluowały w kierunku wyrażanych przez Trumpa. Mimo początkowego poparcia dla Ukrainy, podczas przeciągającego się sporu o pakiet środków dla Kijowa Rubio był jednym z przeciwników ustawy, domagając się ostrych reform imigracyjnych.
Kiedy w lutym tego roku trwały prace nad pakietem wsparcia dla Kijowa, Rubio w rozmowie z korespondentem "Faktów" TVN Marcinem Wroną mówił, że "podziela obawy dotyczące inwazji na Ukrainę, dotyczące naszych sojuszników". - Wspieram pomoc dla Ukrainy, naszych sojuszników, ale my też jesteśmy celem inwazji. Osiem, dziewięć milionów ludzi nielegalnie przebywa na terenie naszego kraju - przekonywał.
- Jeżeli prezydent Stanów Zjednoczonych zająłby się inwazją na Amerykę, ja również głosowałbym przeciwko inwazji na Ukrainę, a także za wzmocnieniem naszego sojuszu. Jeżeli osiem milionów nielegalnych migrantów najechałoby na Polskę, jestem przekonany, że ten temat także by został podniesiony. My się nie przydamy światu, jeżeli nie będziemy w stanie zająć się sami sobą - ocenił.
W wywiadzie dla NBC tuż po wyborczym zwycięstwie Trumpa Rubio ocenił, że mimo dzielnego oporu Ukraińców, Ameryka nie powinna finansować "wojny w impasie" i konflikt powinien zostać doprowadzony do końca. - Nie musisz być fanem Władimira Putina, by chcieć zakończenia wojny - powiedział senator.
Wcześniej zapowiadał, że Trump będzie chciał zapewnić, by Ukraina była w dobrej pozycji negocjacyjnej.
Źródło: PAP, Reuters, CNN
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA