Amerykański sekretarz stanu Rex Tillerson wezwał wspierane przez Iran milicje walczące z tak zwanym Państwem Islamskim (IS) do opuszczenia Iraku i powrotu "do domu". Z zadowoleniem przyjął również ocieplenie saudyjsko-irackich relacji. Rząd w Bagdadzie stwierdził w odpowiedzi, że jest "zaskoczony" słowami amerykańskiego dyplomaty.
- Irańskie milicje, które znajdują się w Iraku i walczą przeciwko chylącemu się ku upadkowi IS, powinny wrócić do domu - oznajmił przebywający z wizytą w Rijadzie Tillerson. Przemawiając na wspólnej konferencji prasowej z ministrem spraw zagranicznych Arabii Saudyjskiej Adilem ibn Ahmadem ad-Dżubeirem, dodał, że "zagraniczni żołnierze powinni pozwolić Irakijczykom przejąć kontrolę nad ich krajem".
Szef amerykańskiej dyplomacji odniósł się w ten sposób do Oddziałów Mobilizacji Ludowej (PMF) oraz brygady al-Kuds, jednostki irańskiej Gwardii Rewolucyjnej. Jak podała agencja Reutera, Waszyngton obawia się, że Iran - szyicki rywal Arabii Saudyjskiej - wykorzysta wpływy zdobyte w Iraku oraz Syrii kosztem IS. Na spotkaniu z Dżubeirem amerykański sekretarz stanu nawiązał też do nowej amerykańskiej polityki wobec Teheranu, ostrzegając, że każdy, kto prowadzi interesy z Gwardią Rewolucyjną, naraża się na "wielkie ryzyko".
Ocieplenie stosunków
Równocześnie z Tillersonem do Rijadu przybył premier Iraku Hajdar al-Abadi, co media uznają za kolejną oznakę polepszających się relacji saudyjsko-irackich. W sierpniu otwarto przejście graniczne między państwami, a wcześniej w tym miesiącu wznowiono po 27 latach bezpośrednie loty między Rijadem a Bagdadem. Oba państwa ogłosiły powstanie "wspólnej rady koordynującej", która ma na celu walkę z IS oraz odbudowę Iraku. - Rozpoczęliśmy program dla przyszłości regionu, bazujący bardziej na rozwoju i bezpieczeństwie niż na różnicach i wojnach - powiedział szef irackiego rządu. - Mierzymy się w naszym regionie z poważnymi wyzwaniami w postaci ekstremizmu, terroryzmu oraz prób destabilizowania naszych państw - stwierdził z kolei król Arabii Saudyjskiej Salman. - Te wyzwania wymagają naszej całkowitej uwagi. Potwierdzamy nasze wsparcie dla jedności i stabilności w braterskim dla nas Iraku - dodał.
Zapewnienie Tillersona
Powstanie rady z zadowoleniem przyjął Tillerson, który zaznaczył, że będzie ona również wspierać "odbudowę infrastruktury" oraz "przyczyniać się do rozwoju i zróżnicowania irackiego prywatnego sektora".
- Relacja między królestwem (Arabii Saudyjskiej - red.) a Irakiem jest ważna dla podtrzymania naszego wspólnego bezpieczeństwa i dobrobytu - powiedział Tillerson. Spotkanie w Rijadzie to próba utworzenia "zjednoczonego frontu przeciwko Iranowi", co jest celem administracji prezydenta USA Donalda Trumpa - uznał dziennik "New York Times".
Tymczasem kilka godzin po słowach Tillersona, biuro prasowe premiera Abadiego wyraziło zaskoczenie w związku z jego wypowiedzią w sprawie wycofania z Iraku wspieranych przez Iran milicji.
"Żadna strona nie ma prawa do ingerowania w sprawy Iraku" - stwierdzono w komunikacie biura szefa rządu.
Podczas swojej sześciodniowej zagranicznej wizyty Tillerson obok Arabii Saudyjskiej ma również udać się do Kataru oraz Pakistanu.
Autor: TG/adso / Źródło: PAP