Śmierć po policyjnej interwencji. Mężczyzna był agresywny, użyli gazu pieprzowego i paralizatora

Przyjechali do awanturującego się pacjenta (zdjęcie ilustracyjne)
Bydgoszcz
Źródło: Google Earth
Nie żyje 47-latek z Bydgoszczy, do którego przyjechała policja. Ze zgłoszenia wynikało, że mężczyzna groził domownikom oraz uderzył w twarz jednego z ratowników medycznych, którzy chcieli mu pomóc. Policjanci użyli wobec 47-latka gazu pieprzowego i paralizatora, natomiast ratownicy dali zastrzyk ze środkiem uspakajającym. W pewnym momencie mężczyzna przestał oddychać. Zmarł w szpitalu. Sprawę bada prokuratura.

O tym, co się stało w poniedziałek (20 października) w Bydgoszczy, pisze w oświadczeniu nadkomisarz Przemysław Słomski z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji. Była godzina 16.38, gdy zespół ratownictwa medycznego poprosił o pomoc przy agresywnym pacjencie.

Użyli gazu, nie przyniosło to rezultatu

W oświadczeniu jest mowa o tym, że mężczyzna odgrażał się domownikom oraz ratownikom. Uderzył jednego z nich w twarz. Domownikom oraz ratownikom udało się zamknąć mężczyznę w jednym z pokoi. Gdy drzwi otworzyli policjanci, ten ruszył w ich kierunku. Funkcjonariusze użyli gazu pieprzowego, ale nie przyniosło to rezultatu.

"Przeciwnie, agresor zaatakował funkcjonariusza, w związku z tym policjantka oraz ratownik, używając siły fizycznej, próbowali obezwładnić mężczyznę. 47-latek nadal był agresywny. Policjant użył trzykrotnie paralizatora z przyłożenia. Dopiero ten środek umożliwił założenie mu kajdanek na trzymane z przodu ręce (czynny opór z jego strony powodował, że próba założenia kajdanek z tyłu okazała się bezskuteczna)" -  relacjonuje nadkom. Słomski.

Policja: zauważono, że najprawdopodobniej przestał oddychać

Mężczyzna cały czas był jednak pobudzony i agresywny. Funkcjonariusze znów byli zmuszeni użyć siły fizycznej. Gdy po chwili 47-latek się uspokoił, policjanci wykorzystali ten moment i przełożyli mu kajdanki z przodu na tył. Jeden z ratowników zaaplikował mu natomiast zastrzyk ze środkiem uspokajającym.

"Mężczyznę ułożyli w pozycję boczną ustaloną. Jego czynności życiowe były cały czas monitorowane i wtedy nie stwierdzono nieprawidłowości. Natomiast po około 2-3 minutach zauważono, że najprawdopodobniej przestał oddychać" - czytamy w oświadczeniu.

Trwa wyjaśnianie sprawy

Policjanci natychmiast zdjęli mu kajdanki, a będący na miejscu ratownicy, a także lekarz przystąpili do resuscytacji. Nieprzytomny mężczyzna został podłączony pod specjalistyczny sprzęt, a następnie przetransportowany do szpitala. Zmarł tam o godzinie 18.45.

O zdarzeniu powiadomiono prokuratora oraz wewnętrzne służby kontroli. Trwają czynności. 

"Jak wynika ze wstępnych ustaleń, interweniujący funkcjonariusze działali zgodnie z procedurami i uprawnieniami. Patrol nie posiadał kamerek nasobnych. Natomiast zabezpieczony został materiał wideo z użycia paralizatora. Na podstawie zeznań świadków i zabezpieczonego materiału dowodowego, w tej chwili możemy stwierdzić, że nic nie wskazuje na błędy w działaniu policjantów" - zaznacza nadkom. Słomski.

Okoliczności śmierci mężczyzny ustali prokuratorskie śledztwo.

OGLĄDAJ: TVN24 HD
pc

TVN24 HD
NA ŻYWO

pc
Ten i inne materiały obejrzysz w subskrypcji
Czytaj także: