Z niemowlęciem weszli na oblodzone Rysy, zejść już nie potrafili

Przewodnik sam zszedł z dzieckiem
Niebezpieczna sytuacja w Tatrach
Źródło: TVN24
Tatrzański przewodnik Szymon Stoch podczas wycieczki na Rysy natknął się na parę obcokrajowców z niemowlęciem, wchodzącą na szczyt. Razem ze spotkanym po drodze słowackim ratownikiem odradzali turystom dalszą wspinaczkę, ale ci pozostali nieugięci. Problemy zaczęły się, gdy trzeba było zejść po oblodzonym szlaku.

Szymon Stoch spotkał turystów (najprawdopodobniej z Litwy) w niedzielę. Sytuację opisał w mediach społecznościowych, dodając, że rodzice niemowlęcia byli źle przygotowani do wyprawy. Mieli tylko jeden mały plecak oraz raczki (zamiast koniecznych na tej trasie raków, czekana i kasku). "W dodatku jedna para była trochę za duża i latało to na butach" - napisał przewodnik.

- Spotkałem tę rodzinkę jakoś w 1/5 szlaku ze Słowacji na Rysy. Moja pierwsza myśl była taka, że idą tylko do progu i tyle. Zagadałem i usłyszałem o planie wejścia na Rysy. Odradziłem kontynuację tej wycieczki. Powiedziałem, żeby doszli sobie tylko do stawu - relacjonuje Stoch.

Nie dali się przekonać

Mimo próśb przewodników (do Polaka dołączył przewodnik ze Słowacji) turyści pozostali nieugięci i zdobyli szczyt Rysów. Okazało się jednak, że nie umieją z niego zejść. Proponowali innym, lepiej przygotowanym osobom zamianę ich raczków na raki, jednak wówczas druga strona zamiany byłaby w potrzasku.

Portal Tatromaniak podaje, że obcokrajowcy odmówili też wezwania pomocy, ponieważ nie mieli wykupionego ubezpieczenia i nie chcieli płacić za akcję ratunkową. Inaczej niż w Polsce, po słowackiej stronie Tatr wezwanie ratowników wiąże się z kosztami.

Ostatecznie Stoch zdecydował się wziąć dziecko i zejść z nim w bezpieczne miejsce. Za nim podążyli obcokrajowcy.  

Przewodnik sam zszedł z dzieckiem
Przewodnik sam zszedł z dzieckiem
Źródło: Szymon Stoch / Instagram

"Nieodpowiedzialne zachowanie"

Ostrych słów pod adresem rodziców niemowlęcia nie szczędzi przewodnik tatrzański Tomasz Zając. - To nieodpowiedzialne zachowanie, które zdecydowanie potępiam - mówi Zając.

Przewodnik zastrzega, że Rysy nie są miejscem dla niemowlęcia, nawet przy wyjątkowo dobrych warunkach. - Dziewięciomiesięcznego dziecka, nawet gdyby były dobre warunki, nie bierzemy na Rysy. To zachowanie zupełnie nieodpowiedzialne - dodaje.

Obecnych warunków w Tatrach nie można nazwać dobrymi.

- Są bardzo trudne, mimo że w niedzielę i poniedziałek była piękna, słoneczna pogoda, to śnieg - szczególnie pod wierzchołkiem Rysów - był bardzo twardy. Każdy błąd, każde poślizgnięcie może spowodować, że stracimy życie - tłumaczy nasz rozmówca.

Według Zająca większość turystów w Tatrach jest jednak dobrze przygotowanych do wędrówek. - Podobne przypadki jak ten są bardzo rzadkie. Nie jest tak, że na porządku dziennym mamy turystów chodzących w klapkach, crocsach czy szpilkach. To są epizody. Wyjątkiem są okresy przejściowe, kiedy ludzie patrzą przez pryzmat tego, jak jest w Zakopanem, a tam ciągle śniegu nie ma - dodaje przewodnik.

OGLĄDAJ: TVN24 HD
pc

TVN24 HD
NA ŻYWO

pc
Ten i inne materiały obejrzysz w subskrypcji
Czytaj także: