Szymon Stoch spotkał turystów (najprawdopodobniej z Litwy) w niedzielę. Sytuację opisał w mediach społecznościowych, dodając, że rodzice niemowlęcia byli źle przygotowani do wyprawy. Mieli tylko jeden mały plecak oraz raczki (zamiast koniecznych na tej trasie raków, czekana i kasku). "W dodatku jedna para była trochę za duża i latało to na butach" - napisał przewodnik.
- Spotkałem tę rodzinkę jakoś w 1/5 szlaku ze Słowacji na Rysy. Moja pierwsza myśl była taka, że idą tylko do progu i tyle. Zagadałem i usłyszałem o planie wejścia na Rysy. Odradziłem kontynuację tej wycieczki. Powiedziałem, żeby doszli sobie tylko do stawu - relacjonuje Stoch.
Nie dali się przekonać
Mimo próśb przewodników (do Polaka dołączył przewodnik ze Słowacji) turyści pozostali nieugięci i zdobyli szczyt Rysów. Okazało się jednak, że nie umieją z niego zejść. Proponowali innym, lepiej przygotowanym osobom zamianę ich raczków na raki, jednak wówczas druga strona zamiany byłaby w potrzasku.
Portal Tatromaniak podaje, że obcokrajowcy odmówili też wezwania pomocy, ponieważ nie mieli wykupionego ubezpieczenia i nie chcieli płacić za akcję ratunkową. Inaczej niż w Polsce, po słowackiej stronie Tatr wezwanie ratowników wiąże się z kosztami.
Ostatecznie Stoch zdecydował się wziąć dziecko i zejść z nim w bezpieczne miejsce. Za nim podążyli obcokrajowcy.
"Nieodpowiedzialne zachowanie"
Ostrych słów pod adresem rodziców niemowlęcia nie szczędzi przewodnik tatrzański Tomasz Zając. - To nieodpowiedzialne zachowanie, które zdecydowanie potępiam - mówi Zając.
Przewodnik zastrzega, że Rysy nie są miejscem dla niemowlęcia, nawet przy wyjątkowo dobrych warunkach. - Dziewięciomiesięcznego dziecka, nawet gdyby były dobre warunki, nie bierzemy na Rysy. To zachowanie zupełnie nieodpowiedzialne - dodaje.
Obecnych warunków w Tatrach nie można nazwać dobrymi.
- Są bardzo trudne, mimo że w niedzielę i poniedziałek była piękna, słoneczna pogoda, to śnieg - szczególnie pod wierzchołkiem Rysów - był bardzo twardy. Każdy błąd, każde poślizgnięcie może spowodować, że stracimy życie - tłumaczy nasz rozmówca.
Według Zająca większość turystów w Tatrach jest jednak dobrze przygotowanych do wędrówek. - Podobne przypadki jak ten są bardzo rzadkie. Nie jest tak, że na porządku dziennym mamy turystów chodzących w klapkach, crocsach czy szpilkach. To są epizody. Wyjątkiem są okresy przejściowe, kiedy ludzie patrzą przez pryzmat tego, jak jest w Zakopanem, a tam ciągle śniegu nie ma - dodaje przewodnik.
Autorka/Autor: Anna Winiarska
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Szymon Stoch / Instagram