Szef MSZ Niemiec Heiko Maas odrzucił w piątek sugestie, jakoby rząd w Berlinie zamierzał zwiększyć wydatki na obronność pod wpływem krytycznych wypowiedzi prezydenta USA Donalda Trumpa na szczycie NATO. Niemcy będą podejmowały suwerenne decyzje - podkreślił.
"Nie jesteśmy zakładnikiem Rosji ani Stanów Zjednoczonych" - zaznaczył szef niemieckiej dyplomacji w wypowiedzi opublikowanej w piątek przez tygodnik "Spiegel". "Podejmujemy wolne, suwerenne decyzje w sprawie naszego budżetu, dostaw energii i relacji handlowych na podstawie faktów" - dodał.
Atak ze strony Trumpa
W środę na spotkaniu z szefem NATO w Brukseli Donald Trump skrytykował kraje sojusznicze za zbyt niskie wydatki na obronność i zarzucił Niemcom, że popadły w zależność energetyczną od Rosji. - To przykre, gdy Niemcy zawierają ogromne umowy z Rosją dotyczące ropy i gazu, podczas gdy USA mają je chronić przed Rosją. Niemcy płacą Rosji miliardy dolarów rocznie. (...) Niemcy to zakładnik Rosji. Pozbyli się elektrowni węglowych, elektrowni atomowych, biorą ogromne ilości ropy i gazu z Rosji - mówił amerykański prezydent.
Niemcy podzieleni
Zarówno wyborcy, jak i politycy w Niemczech są głęboko podzieleni w kwestii wysokości wydatków na obronę. Z jednej strony wskazują na obawy o bezpieczeństwo regionu wywołane agresywnym postępowaniem Rosji, a z drugiej ulegają - jak pisze Reuters - tradycyjnej po II wojnie światowej niechęci do pokazów siły militarnej. Podobna niejednomyślność panuje w rządzącej w Niemczech koalicji. Kanclerz Angela Merkel i znaczna część jej chadeckiego bloku popiera wzrost wydatków na obronę, a w socjaldemokratycznej SPD opinie na ten temat są bardziej zróżnicowane.
Zwiększyć wydatki na obronę
Wszystkie kraje Sojuszu Północnoatlantyckiego zobowiązały się do podniesienia wydatków obronnych co najmniej do dwóch procent PKB do 2024 roku. Trump na zakończonym w czwartek szczycie NATO zażądał od sojuszników, by z tego zobowiązania wywiązały się już do początku przyszłego roku. W połowie czerwca Merkel oceniła, że jej kraj nie zdoła zwiększyć wydatków obronnych do 2024 roku, i zapowiedziała, że do tego czasu wzrosną one do 1,5 proc. PKB z utrzymującego się od lat poziomu ok. 1,2 proc. PKB. Według danych NATO w 2017 roku próg 2 proc. PKB osiągnęły cztery z państw sojuszu - Grecja, Wielka Brytania, Estonia oraz USA. W grupie tej pierwszy raz od 2015 roku nie ma Polski, której wydatki oszacowano na 1,99 proc. PKB. Mimo że polskie wydatki w 2017 roku były wyższe o 4,18 proc. w porównaniu z 2016 rokiem, silny wzrost gospodarczy sprawił, że w relacji do PKB udział wydatków obronnych spadł poniżej progu 2 proc. PKB.
Autor: momo / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock