Szwedzka policja bada incydent, do którego doszło nad ranem w mocnym klubie w centrum Sztokholmu. Pod budynek podjechał mężczyzna, który wyciągnął broń i oddał kilka strzałów w stronę drzwi wejściowych. Nikt nie ucierpiał.
Policja twierdzi, że odebrała zgłoszenie o godz. 3 rano we wtorek. Klub jeszcze do południa otoczony był przez policję. Na miejscu pracują eksperci z zakresu kryminalistyki.
Świadkowie w rozmowie ze szwedzkim dziennikiem "Aftonbladet" powiedzieli, że przed 3 rano we wtorek pod modny klub Sturecompagniet w imprezowej dzielnicy Sztokholmu podjechał ciemny samochód. Wysiadł z niego ubrany na czarno mężczyzna i oddał strzały w kierunku drzwi klubu.
"Dali gazu i odjechali bardzo szybko"
- To pewne, że ta osoba miała pistolet. Nie długą broń, ale pistolet - relacjonował świadek. Potem - jak twierdzą uczestnicy wydarzenia - napastnik wsiadł do samochodu i odjechał.
- W samochodzie była co najmniej jeszcze jedna osoba. Dali gazu i odjechali bardzo szybko - wspominał inny świadek.
Policja podaje, że na ulicy było kilka osób, ale nikt nie został ranny. Nie znany jest na razie motyw napastników. - Nikt nie został aresztowany i na razie nie mamy żadnych podejrzanych - oświadczył policjant Albin Näverberg.
Autor: pkmtom / Źródło: thelocal.se
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia (CC BY SA 3.0) | Holger.Ellgaard