Ministerstwo zdrowia w Strefie Gazy w niedzielę podało, że liczba ofiar śmiertelnych wojny z Izraelem przekroczyła 50 tysięcy, a ponad 113 tysięcy osób zostało rannych. Po prawie dwóch miesiącach rozejmu, we wtorek 18 marca, izraelskie siły wznowiły ataki na terytorium kontrolowanym przez Hamas.
Według danych resortu zdrowia, w wyniku izraelskiej ofensywy, prowadzonej od października 2023 r., zginęło już co najmniej 50 021 osób, a ponad 113 tys. (113 274) zostało rannych. Jednocześnie przekazano, że od 18 marca, kiedy Izrael wznowił działania zbrojne w Strefie Gazy, śmierć poniosły 673 osoby, z czego 26 w nocy z soboty na niedzielę.
CZYTAJ TEŻ: Izrael wkroczył do Strefy Gazy. "Precyzyjna operacja" lądowa
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
Izrael wznowił ataki na Strefę Gazy
Palestyńskie dane nie precyzują, jaki odsetek ofiar śmiertelnych to cywile, ale szacuje się, że przeszło połowę zabitych stanowią dzieci i kobiety. Według strony izraelskiej, w wyniku operacji prowadzonej w Strefie Gazy zginęło około 20 tys. bojowników Hamasu i innych ugrupowań terrorystycznych.
Wojna na tym terytorium wybuchła po ataku Hamasu na południowy Izrael 7 października 2023 roku. Terroryści zabili wówczas około 1200 osób, a 251 uprowadzili.
CZYTAJ TEŻ: Fatah apeluje do Hamasu. "Musi okazać współczucie dla Gazy"
Protesty w Izraelu
Kilkadziesiąt tysięcy Izraelczyków zgromadziło się w środę 19 marca w Jerozolimie, by protestować przeciwko premierowi Benjaminowi Netanjahu i m.in. kontynuowaniu przez niego wojny w Strefie Gazy. Demonstranci zaznaczali, że ta decyzja zagraża życiu zakładników, wciąż więzionych przez palestyńskie organizacje terrorystyczne.
Krytycy Netanjahu oskarżają go o to, że powrót do wojny jest decyzją motywowaną politycznie. Rozejmowi z Hamasem sprzeciwiała się radykalna partia Żydowska Siła, która po jego zawarciu wyszła z chwiejnej koalicji, a we wtorek ogłosiła, że wraca do rządu.
Podczas protestów doszło do przepychanek z policją, niektórzy manifestanci blokujący drogi byli usuwani siłą.
Autorka/Autor: sz/ams
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/HAITHAM IMAD