- Resort finansów USA ogłosił nałożenie sankcji na rosyjskie koncerny naftowe Rosnieft i Łukoil oraz ich spółki zależne.
- Restrykcje odcinają gigantów naftowych od amerykańskiej technologii.
- Zostały wprowadzone po serii nieudanych rozmów administracji USA z rosyjskim przywódcą Władimirem Putinem w sprawie porozumienia pokojowego w Ukrainie.
Steve Rosenberg, były korespondent BBC w stolicy Rosji, zaznaczył w czwartkowej analizie, że "jeszcze tydzień temu miał poczucie, jakby to był Dzień Świstaka".
"Na tle groźby USA w celu wywarcia presji na Moskwę poprzez dostawy rakiet Tomahawk dla Ukrainy Władimir Putin i Donald Trump odbyli rozmowę telefoniczną. Efekt: ogłoszenie szczytu USA-Rosja w Budapeszcie. W sierpniu ubiegłego roku, na tle groźby nowych sankcji ze strony USA wobec Rosji, Putin spotkał się ze specjalnym wysłannikiem Trumpa, Stevem Witkoffem. Efekt: ogłoszenie szczytu USA-Rosja na Alasce. Déjà vu. Ale wygląda na to, że Dzień Świstaka się skończył" - ocenił dziennikarz BBC.
Przypomniał, że spotkanie Trumpa z Putinem na Alasce odbyło się przy minimalnym przygotowaniu i nie przyniosło istotnych rezultatów. Szczyt w Budapeszcie z udziałem Trumpa i Putina został z kolei odwołany.
Zdaniem Rosenberga, wcześniej Trump preferował marchewkę zamiast kija w relacjach z Kremlem. "Na ten moment odłożył marchewkę. Zamiast tego wprowadził sankcje wobec dwóch kluczowych rosyjskich koncernów naftowych: Rosnieftu i Łukoilu" - napisał.
Jego zdaniem, sankcje "raczej nie skłonią Putina do zmiany stanowiska w sprawie agresji na Ukrainę". Restrykcje, jak ocenił autor analizy, są dowodem czegoś innego: rozczarowania Trumpa postawą władz na Kremlu, które są niechętne jakichkolwiek kompromisom lub ustępstwom w celu zakończenia działań wojennych w Ukrainie.
Reakcje w Moskwie
Rosenberg odnotował, że "Rosjanie nie lubią kija". Zacytował Putina, który powiedział dziennikarzom, że nowe sankcje USA są "nieprzyjaznym aktem" i próbą wywarcia presji na Rosję. - Żaden szanujący się kraj ani żaden szanujący się naród nigdy nie podejmują decyzji pod presją - oznajmił Putin.
Były prezydent Rosji, a obecnie wiceprzewodniczący Rady Bezpieczeństwa Dmitrij Miedwiediew, napisał na Telegramie, że "USA są naszym wrogiem". "Podjęte decyzje są aktem wojny przeciwko Rosji" - ocenił.
- Absolutnie kontrproduktywny krok, który nie zmusi Rosji do zmiany kursu. Nasz kraj zastrzega sobie prawo do działań odwetowych - dowodził w rozmowie z propagandową gazetą "Izwestija" Leonid Słucki, szef komisji spraw zagranicznych w rosyjskiej Dumie Państwowej, niższej izbie parlamentu.
Co się zmieniło
Według byłego korespondenta BBC w Moskwie, zamiast "spieszyć się na szczyt numer dwa w Budapeszcie, jak w przypadku Alaski, prezydent Trump był bardziej ostrożny".
"Poprosił sekretarza stanu Marca Rubio, aby przygotował grunt pod spotkanie z ministrem spraw zagranicznych Rosji Siergiejem Ławrowem" - napisał Rosenberg i dodał, że Trump "chciał upewnić się, że jest sens udania się do Budapesztu". "Wkrótce stało się jasne, że sensu nie ma i że nowy szczyt raczej nie doprowadzi do przełomu" - wskazał autor publikacji.
Rozmowy pokojowe w sprawie Ukrainy utknęły, ponieważ Rosja sprzeciwia się pomysłowi Trumpa, aby "zamrozić" obecną linię frontu w Ukrainie. Kreml chciałby przejąć kontrolę przynajmniej nad całym Donbasem. Większa jego część już jest okupowana przez wojsko rosyjskie. Z kolei prezydent Wołodymyr Zełenski odmawia ustępstw wobec Rosji w tych częściach Donbasu, które Ukraina wciąż kontroluje.
Na warunkach Putina
Rosenberg zaznaczył, że Moskwa nie miałaby nic przeciwko temu, by doszło do kolejnego spotkania Trumpa z Putinem, ponieważ pierwsze, na Alasce, okazało się dyplomatycznym i politycznym zwycięstwem Kremla.
Jego zdaniem, obecne żądania Kremla nie oznaczają, że Putin nie dąży do pokoju. "Dąży. Ale na swoich warunkach. Obecnie te warunki są nie do przyjęcia dla Kijowa i najprawdopodobniej dla Waszyngtonu" - napisał dziennikarz BBC.
Stawia pytanie, czy Donald Trump jest gotów jeszcze bardziej zwiększyć presję na Rosję. "Być może. Ale możliwe jest także, że pewnego ranka znowu się obudzimy i znajdziemy się w Dniu Świstaka" - podsumował Steve Rosenberg.
Autorka/Autor: tas/kab
Źródło: BBC, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: EPA/SERGEY BOBYLEV/SPUTNIK/KREMLIN POOL