Rosyjskie lotnictwo dokonuje w Syrii kilkudziesięciu nalotów dziennie, wspierając Wolną Armię Syryjską, która walczy z tzw. Państwem Islamskim - oświadczył szef sztabu generalnego sił zbrojnych Rosji Walerij Gierasimow. Rebelianci odpowiadają, że nic o tym nie wiedzieli. Wręcz przeciwnie, Rosjanie mają nadal bombardować ich pozycje.
- Liczebność jednostek Wolnej Armii Syryjskiej stale rośnie. Aby ją wesprzeć, rosyjskie lotnictwo przeprowadza 30-40 nalotów dziennie. Jest ona też zaopatrywana w broń, amunicję i wspierana materialnie - poinformował generał Walerij Gierasimow podczas spotkania z zagranicznymi attache wojskowymi akredytowanymi w Rosji.
Rebelianci rosyjskiego wsparcia nie widzą
W ten sposób - jak powiedział - Rosja "przyczynia się do zjednoczenia wysiłków wojsk rządowych i ugrupowań syryjskiej opozycji zmierzających do rozgromienia terrorystów".
Według Gierasimowa liczące ponad 5 tys. ludzi oddziały opozycyjnej Wolnej Armii Syryjskiej (WAS) razem z wojskami rządowymi prowadzą ofensywę w prowincji Hims, Hama, Aleppo i Ar-Rakka.
Jednak rebelianci z WAS walczący z prezydentem Baszarem el-Asadem w zachodniej Syrii zaprzeczyli, by otrzymywali jakiekolwiek wsparcie od rosyjskiego lotnictwa. Dementując te informacje, podkreślili, że Rosja w dalszym ciągu bombarduje ich pozycje. W osobnym oświadczeniu niedawno utworzony sojusz syryjskich ugrupowań zbrojnych, z których niektóre utożsamiają się z WAS, podał, że bojownicy skorzystali pośrednio na rosyjskich nalotach w czasie niedawnych walk prowadzonych z rebeliantami, m.in. z powiązanego z Al-Kaidą Frontu al-Nusra; zaprzeczono jednak, by chodziło o bezpośrednie rosyjskie wsparcie.
"Próba uprzedzenia reakcji reżimu"
Po raz pierwszy o dostawach rosyjskiego uzbrojenia dla WAS poinformował 11 grudnia prezydent Władimir Putin. Mówił też, że strona rosyjska przyczynia się do zjednoczenia sił prezydenta Baszara el-Asada i Wolnej Armii Syryjskiej.
Jednak tego samego dnia rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow oznajmił, że Rosja nie dostarcza broni opozycji syryjskiej, lecz siłom rządowym, a obu udziela wsparcia powietrznego. Jego słowa zostały odebrane jako próba uprzedzenia reakcji reżimu Asada, który uważa WAS i inne ugrupowania opozycyjne za terrorystów.
Sami Rosjanie jeszcze nie tak dawno twierdzili, że umiarkowanej rebelii właściwie nie ma, bo zdecydowana większość jej bojowników miała przyłączyć się do dżihadystów. W ten sposób przedstawiciele Kremla uzasadniali fakt, iż cele bombardowane przez ich lotnictwo znajdują się daleko od terenów kontrolowanych przez tzw. Państwo Islamskie.
W kwestii syryjskiej
Według Zachodu Rosjanie dokonują też nalotów na pozycje ugrupowań opozycyjnych wspieranych przez Zachód. Rosja, prowadząc bombardowania, współpracuje z armią syryjską i nie kryje, że popiera osłabiony reżim prezydenta Asada, którego ustąpienia domagają się Amerykanie i ich sojusznicy.
Na spotkaniu z attache wojskowymi Gierasimow mówił też, że Rosja nie uzyskała dotąd istotnego poparcia od krajów uważanych przez Rosję za partnerów w walce z terroryzmem w Syrii.
Zadeklarował, że rosyjskie ministerstwo obrony gotowe jest współpracować w kwestii syryjskiej z dowolnymi krajami. Przypomniał, że już wcześniej dochodziło do współdziałania Rosji z Zachodem w takich sprawach jak Afganistan, uregulowanie problemu syryjskiej broni chemicznej czy rozmowy w sprawie irańskiego programu nuklearnego.
Autor: tas,mk\mtom / Źródło: PAP