Brytyjskie media spekulują na temat przeszłości Rory'ego Stewarta, jednego z kandydatów do zastąpienia Theresy May na stanowisku lidera Partii Konserwatywnej i premiera kraju. Dziennikarze opisują jego domniemaną karierę jako szpiega pracującego dla MI6.
O sprawie poinformował konserwatywny "The Daily Telegraph" - który sprzyja faworytowi bukmacherów, byłemu ministrowi spraw zagranicznych Borisowi Johnsonowi - podając za swoimi źródłami, że Stewart miał pracować dla służb przez co najmniej siedem lat po zakończeniu studiów na prestiżowym Uniwersytecie Oksfordzkim.
Gazeta zwróciła uwagę, że jego ojciec był w latach 70. drugim najwyższym rangą oficerem MI6, a także przywołała artykuł z amerykańskiego tygodnika "New Yorker" z 2010 roku, w którym pisano wtedy, że Stewart "z pewnością był" szpiegiem na początku kariery dyplomatycznej, kiedy pracował w Indonezji i Czarnogórze (m.in. nad kwestią niepodległości Kosowa).
"Z pewnością służyłem mojemu krajowi"
Pytany w przeszłości o swoją karierę, polityk zaprzeczył tym informacjom, ale jednocześnie dodał, że kwestia służby w wywiadzie jest objęta tajemnicą państwową, więc "nawet jeśli znajdziecie kogoś, kto był oficerem wywiadu, to on wam tego nie powie".
Dopytywany o tę sprawę we wtorek rano na antenie radia BBC 4, Stewart udzielił podobnej odpowiedzi - zaprzeczył tym doniesieniom, ale podkreślił, że "prawo zakazuje gazetom ujawniania tożsamości oficerów wywiadu". - Z pewnością służyłem mojemu krajowi i jeśli ktoś spytałby mnie o to, czy jestem szpiegiem, to powiedziałbym, że nie - mówił.
Prowadzący rozmowę Nick Robinson odnotował jednak, że jego zaprzeczenie "może nie oznaczać tego samego, co każdy inny by odebrał jako zaprzeczenie", a Stewart nie odniósł się do tego komentarza.
Polityk, który obecnie zajmuje stanowisko ministra ds. rozwoju międzynarodowego, zbudował swoją pozycję w ostatnich tygodniach w walce o schedę po May, wytykając błędy w przedstawianych przez rywali planach dotyczących brexitu i nawołując do "realizmu".
Przedstawiając centrowy program Stewart mówił o konieczności zjednoczenia podzielonego politycznie narodu, czym zaskarbił sobie także sympatię wśród wyborców z innych ugrupowań. Jego umiarkowane propozycje nie zyskały mu jednak poparcia eurosceptycznych członków Partii Konserwatywnej - a to do nich ostatecznie będzie należeć wybór następcy May - którzy odrzucali go w sondażach jako zbyt łagodnego i niezdecydowanego w sprawie brexitu.
Pomimo tego Stewart - postrzegany przez wielu ekspertów jako kontynuator polityki Theresy May, m.in. dzięki poparciu jej faktycznego zastępcy Davida Lidingtona - uzyskał wystarczającą liczbę głosów, aby przejść przez pierwszą rundę głosowania wśród 313 posłów Partii Konserwatywnej. Ma też spore szanse, aby zakwalifikować się do kolejnego etapu po zaplanowanych na wtorkowe popołudnie dalszych głosowaniach.
Jego szanse wzrosły m.in. po udziale w niedzielnej debacie telewizyjnej Channel 4, po której badani w sondażu sympatycy Partii Konserwatywnej uznali, że wypadł najlepiej ze wszystkich kandydatów (taką opinię wyraziło 33 proc. pytanych).
Podróżnik, dyplomata, wykładowca
46-letni Roderick James Nugent Stewart urodził się w Hongkongu, gdzie pracował wówczas jego ojciec. Po skończeniu prestiżowych szkół Eton i Uniwersytetu Oksfordzkiego, dołączył do służby zagranicznej, pracując m.in. w Indonezji i Czarnogórze.
Po odejściu z MSZ Stewart udał się na pieszą wędrówkę przez Iran, Nepal, Pakistan, Afganistan i Indie, którą opisał w jednej ze swoich książek.
Po inwazji na Irak został poproszony o objęcie stanowiska wicegubernatora prowincji Majsan w Iraku, gdzie nauczył się m.in. języka perskiego. Wykorzystał to m.in. w jednym z klipów ze swoich publikowanych na Twitterze "spacerów Rory'ego", w trakcie których rozmawia z wyborcami. W pewnym momencie nabyciem praw do ekranizacji jego historii miał być nawet zainteresowany amerykański aktor Brad Pitt.
Przed wejściem do polityki w 2010 roku, Stewart był wykładowcą na amerykańskim uniwersytecie Harvarda. Wcześniej pracował także w organizacji charytatywnej następcy tronu, księcia Karola.
Krytycy Stewarta zwracają uwagę na to, że wobec wysokiego poparcia dla Johnsona jego wejście do finałowej dwójki kandydatów, z których dokonany zostanie wybór nowego lidera Partii Konserwatywnej i premiera, doprowadziłoby do tego, że członkowie ugrupowania mieliby jedynie wybór pomiędzy dwoma mężczyznami o elitarnym wykształceniu zdobytym w Eton i Oksfordzie.
Walka o władzę wśród torysów
Drugie głosowanie w sprawie nowego przewodniczącego Partii Konserwatywnej zaplanowane jest na wtorek, a kandydaci, aby przejść do kolejnej rundy, muszą uzyskać poparcie co najmniej 33 deputowanych.
W następnych rundach - 19 i 20 czerwca - deputowani będą oddawali głosy i za każdym razem odpadać będzie osoba z najmniejszym poparciem, aż do momentu wyłonienia finałowej dwójki.
O tym, który z nich zwycięży, przesądzi głosowanie wśród wszystkich 160 tys. członków ugrupowania, poprzedzone serią spotkań wyborczych i kolejnych debat telewizyjnych.
W kwestii brexitu brytyjski parlament od miesięcy tkwi w politycznym impasie. Posłowie trzykrotnie odrzucili proponowaną przez rząd umowę wyjścia ze Wspólnoty, co skłoniło May do dymisji. Do czasu wyłonienia następcy May pozostanie na stanowisku szefowej rządu i pełniącej obowiązki przewodniczącej Partii Konserwatywnej.
Wielka Brytania powinna opuścić UE najpóźniej 31 października bieżącego roku.
Autor: tmw\mtom\kwoj / Źródło: PAP