Po odrzuceniu przez mieszkańców Hamburga w referendum propozycji ubiegania się o organizację letnich igrzysk olimpijskich w 2024 r. niemieccy politycy i sportowcy nie kryją rozczarowania, obawiając się negatywnych skutków tej decyzji dla sportu w Niemczech. Materiał "Faktów z zagranicy". Program od poniedziałku do piątku o 20 w TVN24 Biznes i Świat.
Żal z powodu negatywnej decyzji Hamburczyków wyraziła Angela Merkel. - Kanclerz wynik referendum z żalem przyjęła do wiadomości - powiedziała rzeczniczka rządu Christiane Wirtz w poniedziałek w Berlinie, zastrzegając, że decyzję mieszkańców trzeba uszanować. - Mieszkańcy Hamburga najwidoczniej nie chcieli olimpiady - dodała.
Duże koszty odstraszają
Rozczarowania nie kryje minister spraw wewnętrznych Thomas de Maiziere, któremu podlega sport. Jego rzecznik Tobjas Plate przyznał, że negatywny wynik referendum utrudni w przyszłości podobne inicjatywy sportowe. Minister finansów Wolfgang Schaeuble powiedział, że igrzyska byłyby wielką szansą dla Hamburga. - Oferta miasta była dobra - ocenił polityk CDU. Wyraził równocześnie zrozumienie dla rosnącego sprzeciwu wobec wielkich imprez sportowych nie tylko w Niemczech, lecz także w innych krajach. - Nakłady na igrzyska stają się coraz większe - zauważył szef resortu finansów. Schaeuble zapewnił, że władze państwowe zaproponowały rozsądny system finansowania igrzysk i zapewniły Hamburg o wsparciu z budżetu centralnego, choć nie na taką skalę, jak domagało się miasto. Hamburg prosił o wsparcie w wysokości 6,2 mld euro, a sam chciał wyasygnować na olimpiadę 1,2 mld euro. Władze w Berlinie nie zaakceptowały tej propozycji.
Zła prognoza na przyszłość
Szef zarządu Niemieckiego Komitetu Olimpijskiego (DOSB) Michael Vesper powiedział, że sprzeciw Hamburga skomplikował sytuację niemieckiego sportu. - Pomimo tego chcemy nadal pozostać w czołówce światowej sportu wyczynowego - oświadczył działacz. Jak wskazał Vesper w telewizji ARD, "ważne jest, aby podnieść się z porażki". - Nie oznacza to jednak, że już dziś myślimy o kolejnej kandydaturze - zastrzegł. Prezes Związku Piłki Siatkowej Thomas Krohne nazwał wynik referendum "ciosem w plecy" dla sportu wyczynowego i masowego niebędącego piłką nożną. Rzecznik związków sportowych reprezentujących dyscypliny olimpijskie Siegfried Kaidel ostrzegł przed "popadaniem w głęboką depresję". - Życie toczy się dalej - powiedział. Działacze sportowi uważają, że głosowanie przeciwko organizacji igrzysk było spowodowane aferami i skandalami w sporcie, problemem uchodźców oraz obawami przed zamachami terrorystycznymi.
Głosy katastroficzne
Wynik referendum zbulwersował także wielu sportowców. "Katastrofa" - napisał na portalu społecznościowym dyskobol, złoty medalista olimpijski Robert Harting. - Brama do olimpijskiego świata sportu jest na zawsze zamknięta - podsumował na Twitterze piłkarz ręczny Stefan Kretzschmar. Zdaniem dwukrotnej złotej medalistki igrzysk w łyżwiarstwie Katariny Witt przegrana zwolenników igrzysk w Hamburgu jest głębokim zawodem dla wszystkich miłośników sportu. - Możemy już planować pogrzeb sportu, to gwóźdź do trumny - powiedziała zwyciężczyni paraolimpiady w pływaniu Kirstin Bruhn. Prezes Związku Piłki Ręcznej Andreas Michelmann wytknął Niemcom, że "chętnie krytykują igrzyska w Soczi czy Dausze, lecz sami nie są w stanie zorganizować zawodów na dużą skalę".
Mniej ponura wizja
Niemiecka Federacja Piłkarska (DFB) nie obawia się natomiast negatywnych skutków dla swoich starań o organizację piłkarskich mistrzostw Europy w 2024 roku. Tymczasowy prezes DFB Rainer Koch powiedział, że oferta MŚ podlega innym zasadom i nie stanowi takiego wyzwania finansowego jak igrzyska olimpijskie, gdyż można oprzeć się na istniejącej sieci stadionów. Entuzjazm dla piłki, demonstrowany co weekend przez fanów, jest ogromny, to jest najważniejszy fundament naszej oferty - podkreślił Koch. Decyzja o przyznaniu organizacji ME ma zapaść w 2017 roku, Niemcy uważane są za faworyta.
Drugie "nie" dla wielkiej imprezy
Mieszkańcy Hamburga w niedzielnym referendum opowiedzieli się przeciwko kandydaturze tego miasta do organizacji letnich igrzysk olimpijskich w 2024 roku. Pomysł poparło 48,4 procent głosujących. Frekwencja wyniosła prawie 50 procent. To już druga porażka ruchu olimpijskiego w tym kraju. W 2013 roku o zimowe igrzyska 2022 chciało się ubiegać Monachium, ale wówczas także pomysł przepadł w referendum. Hamburg największą sportową imprezę chciał zorganizować razem z Kilonią, gdzie miały odbyć się regaty żeglarskie. Mieszkańcy stolicy kraju związkowego Szlezwik-Holsztyn pałali większym entuzjazmem i aż 65,57 procent chciało u siebie gościć największą sportową imprezę na świecie. Zainteresowanie zorganizowaniem igrzysk w 2024 roku wyrażają nadal Paryż, Los Angeles, Rzym i Budapeszt.
Autor: mk//rzw / Źródło: PAP, TVN24 Biznes i Świat