Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan przybył do Polski w szczególnie trudnym okresie. Część państw Unii Europejskiej jest otwarcie skłócona z Turcją, Ankara po nieudanym puczu przeprowadza czystkę w armii, sądownictwie i mediach, a Brukselę posądza się o całkowity brak wizji odbudowania relacji. Czego w tej sytuacji należy spodziewać się po wizycie Erdogana w Polsce?
Recep Tayyip Erdogan składa we wtorek wizytę w Warszawie. Rozpoczął ją od spotkania z prezydentem Andrzejem Dudą. Wśród tematów rozmów prezydentów znalazły się kwestie gospodarcze, a także współpraca w ramach NATO oraz relacje Ankary z Unią Europejską.
Kryzys w relacjach
Do wizyty tureckiego prezydenta w Polsce dochodzi tuż przed unijnym szczytem w Brukseli, podczas którego jednym z tematów będą relacje Unii Europejskiej z Turcją. A są one obecnie wyjątkowo trudne. Ankara jest w Unii krytykowana za przeprowadzenie czystek w armii, sądownictwie i mediach w następstwie nieudanego puczu, przeprowadzonego przez wojskowych średniego szczebla w lipcu ubiegłego roku.
Negocjacje akcesyjne Turcji dawno utknęły w martwym punkcie, a państwo to groziło także zerwaniem porozumienia migracyjnego z 2016 roku, dzięki któremu powstrzymany został napływ migrantów do Europy. Daleko jest wreszcie do zniesienia wiz, do czego w przeszłości zobowiązywała się zarówno Bruksela, jak i Ankara.
W rezultacie w ostatnich miesiącach w Unii słychać było wiele krytyki pod adresem Turcji, a w Niemczech i Austrii pojawiały się nawet głosy za zerwaniem negocjacji akcesyjnych z Turcją. Z kolei turecki prezydent określił Angelę Merkel mianem "nieprzyjaciela" i wzywał mieszkającym w Niemczech Turków, by nie głosowali na nią w wyborach parlamentarnych.
W tej sytuacji wizyta tureckiego prezydenta w Polsce budzić może wątpliwości. Po pierwsze, pojawia się pytanie, czy Warszawie nie przeszkadzają działania tureckich władz. Kolejną kwestią jest to, jak wizyta w Warszawie odebrana zostanie przez resztę Unii.
Gospodarka i współpraca militarna
Karol Wasilewski, analityk Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, podkreśla, że wizyta Erdogana "ma przede wszystkim wymiar bilateralny".
- Turcja ma w Polsce przede wszystkim interesy gospodarcze. Jednym z nich jest rozwinięcie partnerstwa strategicznego podpisanego w 2009 roku - wyjaśnia. Co ważne, na rozwijaniu współpracy gospodarczej zależy równie mocno Polsce.
Zdaniem Wasilewskiego nie należy też odbierać wizyty tureckiego prezydenta nad Wisłą jako braku solidarności z resztą Unii, ponieważ państwa członkowskie są wyraźnie podzielone w kwestii polityki tureckiej. Większość z nich, tak jak Polska, popiera ostrożną politykę względem Ankary, która jest nie tylko ich ważnym partnerem handlowym, ale również sojusznikiem posiadającym drugą największą armię w NATO.
- Polsce zależy na solidarności w NATO i nieprzenoszeniu obecnych sporów na forum Sojuszu Północnoatlantyckiego - potwierdza Karol Wasilewski.
- Turcja może też być pomocna w programie modernizacji naszych sił zbrojnych - dodaje, wskazując jako przykład trwające od dłuższego czasu tureckie próby sprzedaży Polsce śmigłowców bojowych.
Zamrożone negocjacje
Analityk przyznaje zarazem, że "dla tureckiego rządu wizyta w Polsce ma też znaczenie z uwagi na zbliżający się unijny szczyt".
- Ankara może starać się przekonać Polskę, by zdystansowała się od niemieckich propozycji zawieszenia negocjacji o reformie unii celnej - przyznaje.
Ankara prowadzi negocjacje akcesyjne z Unią Europejską od 2005 roku. Porozumienie unijno-tureckie dotyczące kryzysu migracyjnego zakładało otwarcie kolejnych rozdziałów negocjacji, jednak do tego nie doszło, a niedawno szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker wykluczył członkostwo Turcji w UE w przewidywalnym czasie.
W odpowiedzi na początku października Erdogan powiedział na forum tureckiego parlamentu, że Turcja nie potrzebuje już członkostwa w Unii Europejskiej, lecz jednostronnie nie porzuci rozmów akcesyjnych, które utknęły w martwym punkcie.
Nowy model relacji?
Wypowiedzi te świadczą o skali problemów i tym, że negocjacje akcesyjne, od lat nieprzynoszące wyraźnych sukcesów, w praktyce zostały zamrożone. Nie oznacza to jednak zamrożenia wszelkich relacji z Turcją. Przeciwnie, oznaczać to może dążenie do nowego otwarcia.
- Jest próba przeniesienia tych relacji na inny poziom - wskazuje ekspert PISM. - Często mówi się o modelu transakcyjnym (mniejszych, sektorowych porozumień - red.) i to jest droga obrana zarówno przez Brukselę, jak i Ankarę - zauważa. Zdaniem Karola Wasilewskiego "lepiej jest oddziaływać i szukać sektorowego porozumienia", niż zwyczajnie izolować Turcję.
Wbrew powszechnej opinii w Unii Europejskiej od dłuższego czasu trwają bowiem prace nad stworzeniem takiego właśnie nowego modelu współpracy.
- Często przedstawia się Unię jako totalnie bierną, niemającą pomysłu, zaszachowaną przez Turcję kryzysem migracyjnym. Ale to nie jest prawda - podkreśla analityk.
Według niego dowodem na to są zarówno wypowiedzi szefowej unijnej dyplomacji Federiki Mogherini, jak też konkretne działania, takie jak organizacja szczytów UE-Turcja.
W tej sytuacji wizyta Recepa Tayyipa Erdogana w Polsce może być widziana jako spójna z szukaniem tego nowego modelu współpracy z Turcją. Niezależnie od poglądów politycznych i oceny polityki Erdogana państwo to pozostanie bardzo ważnym partnerem gospodarczym oraz, jak określił to szef gabinetu prezydenta Krzysztof Szczerski, ważnym ogniwem bezpieczeństwa w ramach NATO, łączącym "perspektywę flanki wschodniej z południem".
Trudne rozmowy
Europejskim przywódcom zdarza się jednak komentować sytuację wewnętrzną w Turcji i zagrożenia dla praworządności, jakie - ich zdaniem - występują.
Gdy w Ankarze w lutym 2017 roku pojawiła się Angela Merkel, na wspólnej konferencji prasowej z Erdoganem wezwała prezydenta Turcji do przestrzegania swobód obywatelskich i zachowania podziału władz. Wizyta niemieckiej miała miejsce w szczególnym okresie - już po nieudanym puczu wojskowym, ale przed referendum, które zwiększyło uprawnienia prezydenta Turcji. Merkel przestrzegała wtedy, że należy uczynić wszystko, by zachować wolność prasy, podział władz i różnorodność społeczeństwa.
W niedawnym wywiadzie dla niemieckiego tygodnika "Der Spiegel" prezydent Francji Emmanuel Macron mówił z kolei, że w swoich "częstych" rozmowach z tureckim prezydentem stara się "bronić europejskiego stanowiska".
W czasie wtorkowej konferencji prasowej prezydent Andrzej Duda powiedział, że przeprowadził z Erdoganem "długą i szczerą rozmowę" o sytuacji wewnętrznej Turcji "po tragicznych, dramatycznych wydarzeniach, po próbie zamachu stanu, do jakiej doszło w zeszłym roku". Szczegółów jednak nie zdradził. Wyraził jedynie nadzieję, że "drogi Turcji i Unii Europejskiej będą nadal podążały w tym samym kierunku, a efektem tego wspólnego podążania będzie w końcu pełne członkostwo Turcji w Unii".
Autor: Maciej Michałek//kg / Źródło: tvn24.pl, PAP