Tłumy demonstrantów zdobyły szturmem pałac prezydencki we wtorek wieczorem, przy biernej postawie sił porządkowych. Aleksander Ankwab zniknął i wydał kilka godzin później odezwę, w której potępia "próbę nielegalnego przejęcia władzy".
Pucz "kontrolowany"?
Szefowie siłowych resortów i służb ogłosili, że wciąż popierają prezydenta, ale fakty sugerują coś innego. Zresztą i tak decydujące znaczenie ma stanowisko Rosji, od której Abchazja jest całkowicie uzależniona. Początkowo Moskwa nie oceniała oficjalnie wydarzeń w quasi-państewku nad Morzem Czarnym. Dopiero w środę rano okazało się, że Kreml wysyła do Abchazji doradcę Putina, Władisława Surkowa. W połączeniu z wydanym zaraz potem komunikatem MSZ Rosji wygląda to na przygotowanie do zmiany reżimu w Suchumi.
Co bowiem mówi komunikat MSZ Rosji? Relacjonuje, że doszło do telefonicznej rozmowy wiceministra Grigorija Karasina z szefem abchaskiej dyplomacji Wiaczesławem Czirikbą. Karasin miał wyrazić "niepokój w związku z eskalacją wewnętrznej sytuacji politycznej w Abchazji, gdzie demonstracje, organizowane przez opozycję, miały miejsce 27 maja".
Najważniejszy jest jednak ten fragment oświadczenia: "Strona rosyjska obserwuje wydarzenia w zaprzyjaźnionej republice z uwagą i poruszeniem i uznaje za ważne aby publiczno-polityczne procesy odbywały się wyłącznie w ramach prawa. Zostało zaznaczone, że szybka stabilizacja wewnętrznej sytuacji politycznej w Abchazji jest w interesie rozwoju rosyjsko-abchaskich relacji".
Rosyjski czynnik
Tak więc Rosja, zamiast jednoznacznie opowiedzieć się po stronie legalnych (sojuszniczych) władz republiki, wykonuje dyplomatyczny unik. Może to sugerować, że brany jest pod uwagę scenariusz zmian w Abchazji. Choćby zorganizowanie przedterminowych wyborów.
Dlaczego Moskwa niejednoznacznie zachowuje się wobec kryzysu w Abchazji, co w końcu może doprowadzić do upadku Ankwaba? Być może nie spodobała się zbyt niezależna polityka prezydenta i podkreślanie, że Abchazja nie chce połączenia z Rosją. Albo po prostu jego konkurencja przekonała Kreml, że będzie wierniej wykonywała polecenie z Moskwy. W końcu Abchazja funkcjonuje jako "niepodległe" państwo (uznaje je tylko Rosja i parę małych krajów zaprzyjaźnionych z Moskwą) i żyje tylko dzięki dotacjom rosyjskim.
Zamachów kilka
Być może to koniec Ankwaba, którego kariera polityczna obfituje w dramatyczne wydarzenia.
Pierwszy raz chciano go zabić w lutym 2005, zaraz po tym, jak został premierem Abchazji. W jego auto trafiło 17 kul - żadna nie trafiła Ankwaba.
Zaledwie miesiąc później samochód premiera znów ostrzelali "nieznani sprawcy". Tym razem ranny został kierowca. Ale Ankwab wyszedł z zamachu bez jednego zadraśnięcia.
W lipcu 2007 premier i jego kierowca zostali lekko ranni, gdy w tył ich samochodu trafił granat odpalony z ręcznej wyrzutni. Odłamki zraniły Ankwaba w plecy.
W grudniu 2009 Ankwab został wiceprezydentem po wygranej wyborczej Siergieja Bagapsza. We wrześniu 2010 w jego dom trafił granat wystrzelony z ręcznej wyrzutni. Polityk został ranny w ramię i nogę.
29 maja 2011 zmarł prezydent Bagapsz i Ankwab wygrał przedterminowe wybory.
22 lutego 2012 zaatakowano konwój Ankwaba z broni automatycznej i detonując bombę na drodze. Zginęło dwóch ochroniarzy prezydenta.
Kto czyha na życie Ankwaba?
Prokuratura dodaje, że planów zamachów było jeszcze więcej. 17 sierpnia 2011 zamierzano zabić Ankwaba na spotkaniu wyborczym . Kolejny zamach miał być przeprowadzony wg śledczych w listopadzie 2011 - spiskowcy mieli zrezygnować, bo nie mieli dobrze przygotowanej trasy ucieczki. W styczniu 2012 ci sami zamachowcy próbowali zabić prezydenta detonując bombę, ale ta nie wybuchła.
Kto stał za próbami pozbawienia polityka życia? Najczęściej wskazywano na zorganizowaną przestępczość, z którą rzekomo walczy od lat Ankwab. Choć jego krytycy mówią, że to po prostu mafijna konkurencja, bo sam prezydent też jest "umoczony" w nielegalne transakcje, m.in. wyprzedaż Rosjanom za bezcen nieruchomości na bardzo atrakcyjnym turystycznie wybrzeżu. No i rzecz jasna wiele razy pojawiał się wątek "zagraniczny". Na życie Ankwaba miałyby czyhać służby specjalne Gruzji,. która nie pogodziła się z utratą kontroli nad Abchazją.
Autor: Grzegorz Kuczyński / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: kremlin.ru