To już stało się tradycją. W tym roku, na Filipinach ponad 30 osób dało się przybić do krzyża. W taki oto sposób, coraz więcej ludzi stara się o wybłaganie łask i odpuszczenie grzechów. A wszystko w imię miłości do Boga.
W prowincjach Pampanga i Bulacan na północ od Manili rytuał ten od lat jest atrakcją turystyczną, przyciągającą dziesiątki tysięcy ludzi z kraju i z zagranicy.
Kościół jest przeciwny
Kościół katolicki na Filipinach nie pochwala tych praktyk, uważa je za wypaczenie wiary, ale dotychczas nie udało się położyć im kresu. W tym roku na krzyżu zawisło ponad 30 mężczyzn i co najmniej dwie kobiety. Jedna z nich, zaledwie 19-letnia Maria, dała się ukrzyżować już po raz piąty. Twierdzi, że ma na krzyżu wizje, że widzi Jezusa i anioły.
49-letni malarz szyldów Ruben zawisał już na krzyżu 24 razy. Mówi, że wyraża w ten sposób wdzięczność za wszystkie błogosławieństwa, jakich w życiu doświadczył.
Inni dają się ukrzyżować, chcąc w ten sposób wybłagać łaskę dla swych najbliższych, dotkniętych chorobą. Wielu twierdzi, że ich prośby zostały wysłuchane.
Mistyczne spotkanie z Bogiem
Uczestnicy tego krwawego misterium dają sobie przebić stopy i dłonie grubym gwoździami, wydezynfekowanymi wcześniej w alkoholu, po czym wytrzymują jakiś czas - zwykle kilka minut - w pozycji pionowej na krzyżu.
Wielkopiątkowa tradycja na Filipinach, gdzie katolicy stanowią ponad 80 proc. ludności, to także krwawe biczowanie się przez wiernych podczas procesji oraz dźwiganie krzyży ważących ponad 50 kg.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: aptn