Dziesiątki tysięcy Palestyńczyków, którzy w niedzielę zgromadzili się w okolicach obsadzonego przez izraelskie wojska korytarza Netzarim w Strefie Gazy, zaczęły przekraczać go w poniedziałek rano. Jest to skutek porozumienia między Izraelem i Hamasem. Zgodnie z nim tylko nieuzbrojone osoby będą mogły wrócić na północ. Izraela ostrzegł również mieszkańców Gazy, aby nie zbliżali się do izraelskich żołnierzy w żadnym miejscu.
Powrót do zniszczonej części palestyńskiej eksklawy, której całkowitą ewakuację Izrael nakazał w pierwszych dniach wojny z Hamasem, opóźnił się o kilka dni, ponieważ strony oskarżały się wzajemnie o łamanie warunków wynegocjowanego w połowie stycznia zawieszenia broni. Zakłada ono, że w pierwszej fazie, która ma potrwać do początku marca, dojdzie do wymiany w sumie 33 osób porwanych przez Hamas na około 1900 palestyńskich więźniów. W wymianie pośredniczy Międzynarodowy Czerwony Krzyż.
Jak podała agencja Reutera, "wzdłuż drogi biegnącej wzdłuż wybrzeża Morza Śródziemnego w Strefie Gazy masa ludzi, niektórzy trzymający niemowlęta na rękach lub niosący na ramionach tobołki z rzeczami, szła pieszo na północ".
- To tak, jakbym narodziła się na nowo - powiedziała palestyńska matka, Umm Mohammed Ali, która należała do wielokilometrowego tłumu powoli przemieszczającego się wzdłuż wybrzeża.
"Moje serce bije, myślałem, że już nigdy nie wrócę"
Świadkowie przekazali, że pierwsi mieszkańcy przybyli do miasta Gaza wczesnym rankiem po otwarciu pierwszego przejścia granicznego w centralnej części Strefy Gazy o godzinie 7 czasu lokalnego. Kolejne przejście graniczne zostało otwarte około trzech godzin później, umożliwiając przejazd pojazdom.
- Moje serce bije, myślałem, że już nigdy nie wrócę - powiedział agencji Reutera Osama, 50-letni urzędnik państwowy i ojciec pięciorga dzieci, przybywając do miasta Gaza.
Agencja relacjonowała, że po wielokrotnych przesiedleniach w ciągu trwającej 15 miesięcy wojny, w schroniskach i obozowiskach namiotowych wybuchały wiwaty, gdy rodziny słyszały wiadomość, że przejścia graniczne zostaną otwarte. - Wracamy do domu. Teraz mogę powiedzieć, że wojna dobiegła końca. Mam nadzieję, że spokój się utrzyma - mówiła Reutersowi Ghada.
CZYTAJ TAKŻE: Kto wygranym, a kto przegranym "kruchego rozejmu"?
Strefa Gazy w ruinie, a jej mieszkańcy ostrzeżeni, żeby nie nosili broni
Wojna w Strefie Gazy wybuchła po tym, gdy rządząca tym terytorium palestyńska organizacja terrorystyczna Hamas najechała 7 października 2023 roku południe Izraela, zabijając około 1200 osób i porywając 251 zakładników. W odpowiedzi izraelska armia rozpoczęła ataki na Strefę Gazy. W skutek tych wydarzeń, jak podaje agencja Reutera, około 650 000 Palestyńczyków zostało przesiedlonych z północnej części eksklawy. Wielu z nich musiało przeprowadzać się kilka razy, ponieważ Izrael wyznaczył części Gazy jako strefy humanitarne, a następnie ewakuował je i przeprowadzał tam bombardowania oraz naziemne operacje.
Według ministerstwa zdrowia Strefy Gazy od początku wojny zginęło ponad 47 000 Palestyńczyków.
Prowadzone przez Hamas biuro prasowe poinformowało, że powracający na północ Strefy potrzebują co najmniej 135 000 namiotów i schronień z uwagi na to, że większość zabudowań została zniszczona.
Reuters pisał, że zarówno urzędnicy Hamasu, jak i zwykli mieszkańcy Gazy odrzucili sugestię prezydenta USA Donalda Trumpa, że Jordania i Egipt powinny przyjąć Palestyńczyków z ogarniętych wojną terenów, co budziło obawy Palestyńczyków przed trwałym wygnaniem z ich domów. Krytycy komentarzy Trumpa powiedzieli, że byłoby to równoznaczne z "czystkami etnicznymi".
Zgodnie z porozumieniem o zawieszeniu broni tylko nieuzbrojone osoby będą mogły wrócić na północ. Wojsko Izraela ostrzegło mieszkańców Gazy, aby nie nosili ze sobą broni ani nie zbliżali się do izraelskich żołnierzy w żadnym miejscu.
Mieszkańcy wracający na północ powiedzieli, że egipscy funkcjonariusze służb bezpieczeństwa nadzorowali powrót Palestyńczyków wzdłuż drogi Salahuddin, głównej arterii komunikacyjnej biegnącej z północy na południe Strefy Gazy. W pobliżu byli też bojownicy Hamasu. - Na skrzyżowaniu Netzarim młodzi egipscy żołnierze sprawdzają samochody i traktują powracających w pełen miłości sposób. Cały proces trwał kilka minut - relacjonował agencji Reutera jeden ze świadków.
Prywatna amerykańska firma ochroniarska również weźmie udział w kontrolach - przekazał rzecznik rządu Izraela.
Źródło: Reuters, PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/MOHAMMED SABER