Jeśli rozejm między Hamasem a Izraelem wejdzie w życie, zyska Katar, umacniając swój wizerunek skutecznego negocjatora - ocenił politolog, profesor Marcin Szydzisz z Uniwersytetu Wrocławskiego. Jego zdaniem wygranymi będą też Egipt i Stany Zjednoczone. Jako największego przegranego nowej sytuacji wskazał Iran.
W piątek biuro premiera Izraela Benjamina Netanjahu potwierdziło osiągnięcie porozumienia z Hamasem o zawieszeniu broni i uwolnieniu zakładników. Jeśli izraelski rząd zaaprobuje ugodę, to jej zapisy mogą wejść w życie w niedzielę 19 stycznia.
Według prof. Szydzisza, na rozejmie Hamasu z Izraelem zyskają Stany Zjednoczone. - Odchodzący prezydent Joe Biden może przedstawiać rozejm jako pozytywny finał jego działań na rzecz zakończenia wojny. Jest to tym bardziej zasadne, że to obecne porozumienie bazuje na jego planie przedstawionym w maju 2024 roku - ocenił.
Podkreślił również korzyści dla pozostałych negocjatorów porozumienia. - Egipt może twierdzić, że dla cierpiących braci Palestyńczyków zrobił wszystko, co było możliwe - stwierdził. Jego zdaniem nie bez znaczenia jest też fakt, że zawieszenie broni ma szansę uspokoić sytuację na obszarze graniczącym Strefy Gazy z Egiptem.
W listopadzie ubiegłego roku przejście graniczne z Egiptem w Rafah było określane "ostatnią nadzieja Gazańczyków na ucieczkę". W wyniku negocjacji częściowo otworzono granicę, co umożliwiło ewakuacje Palestyńczyków.
- Jeśli rozejm między Hamasem a Izraelem wejdzie w życie, zyska Katar, umacniając swój wizerunek skutecznego negocjatora - dodał profesor. To właśnie w tym kraju odbywały się rozmowy negocjacyjne.
CZYTAJ TEŻ: "Ostatnia nadzieja Gazańczyków na ucieczkę". Co musisz wiedzieć o przejściu granicznym w Rafah
"Porozumienie jest bardzo kruche"
W ocenie politologa porozumienie wzmocni także premiera Izraela Benjamina Netanjahu. - Będzie usiłował przekonać obywateli swojego państwa, że zrealizuje wkrótce jeden z głównych celów wojny - doprowadzi do uwolnienia izraelskich zakładników - stwierdził.
Wśród osób, które najbardziej czekają na wejście zawieszenia broni w życie, profesor wymienił izraelskie rodziny, od miesięcy domagające się wstrzymania walk i uwolnienia porwanych przez Hamas bliskich. Dodał, że radość zapanowała u większości mieszkańców Strefy Gazy.
- Oni cieszą się na myśl o podpisaniu zawieszenia broni, bo tu chodzi o ich życie. Ci ludzie w tej wojnie cierpią najbardziej - podkreślił.
Według prof. Szydzisza porozumienie Hamasu i Izraela jest jednak "bardzo kruche". - To, co warto podkreślić, to ogromne cierpienie, ból i poczucie niesprawiedliwości Palestyńczyków. Ponad dwa miliony ludzi zostało zepchniętych na obszar wielkości Otwocka. Wystarczy iskra, aby na powrót wybuchła wojna - wyjaśnił.
Wojna w Strefie Gazy rozpoczęła się w październiku 2023 roku, kiedy Hamas przeprowadził atak na Izrael. W jego wyniku zginęło 1200 osób, a ponad 250 zostało wziętych do niewoli. Według danych podawanych przez palestyńskie ministerstwo zdrowia, od rozpoczęcia konfliktu zabitych przez izraelskie siły zbrojne zostało ponad 45 tysięcy Palestyńczyków.
Co zrobi Iran? Profesor o niebezpiecznym "kroku do przodu"
W opinii profesora najwięcej na porozumieniu straci Iran, który wspiera bojowników Hamasu. -Hamas właśnie zdecydował się na pewien rodzaj konsensusu z jego najpoważniejszym regionalnym wrogiem. Porozumienie Hamasu z władzami Izraela podkopuje również pozycję osłabionego Hezbollahu (libańskiego ugrupowania radykalnych szyitów również finansowanego przez Iran - red.). Także jemeńscy Huti stracili właśnie powód, dla którego powinni walczyć z małym szatanem (Izraelem ) - wymienił prof. Szydzisz.
Politolog spekuluje, że utrata sojuszników w regionie może popchnąć Iran do wykonania niebezpiecznego dla świata "kroku do przodu". Władze w Teheranie mogłyby na przykład przyspieszyć swoje programy zbrojeniowe albo zechcieć "zademonstrować światu, że wciąż są w grze", dokonując kolejnego ataku na Izrael.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: ABIR SULTAN/PAP/EPA