Jeśli dżihadyści z Państwa Islamskiego zdobędą zamieszkałe przez Kurdów miasto Ajn al-Arab (po kurdyjsku Kobane), to rozmowy pokojowe między rządem w Ankarze a kurdyjskimi rebeliantami w Turcji zostaną zerwane - ostrzegł przebywający w tureckim więzieniu lider Partii Pracujących Kurdystanu Abdullah Ocalan.
"Jeśli próba masakry osiągnie swój cel, zakończy proces (pokojowy)" - cytuje oświadczenie Ocalana agencja Reutera. "Wzywam każdego w Turcji, kto nie chce załamania procesu (pokojowego) i drogi do demokracji, by wziął odpowiedzialność za Kobane" - dodał Ocalan, przywódca Partii Pracujących Kurdystanu (PKK), uznawanej przez Turcję i większość wspólnoty międzynarodowej za organizację terrorystyczną. Ocalan odsiaduje wyrok na wyspie Imrali na Morzu Marmara. W 1999 roku władze skazały go na dożywocie za "terroryzm".
Ponad tydzień temu IS rozpoczęło szturm na zamieszkane głównie przez Kurdów Ajn al-Arab. Miasto jest oblężone z trzech stron, a ofensywa dżihadystów doprowadziła do masowego exodusu ludności z miasta, skąd do Turcji uciekło 160 tysięcy Kurdów. We wtorek i środę na oddziały IS wokół miasta naloty przeprowadziły samoloty amerykańskie.
Kilka dni temu Ocalan włączył do apelu o sformowanie "powszechnego ruchu oporu" przeciw dżihadystom w Syrii. "Wzywam wszystkich Kurdów do powołania powszechnego ruchu oporu przeciw tej wojnie o wielkiej skali" - przekazał przez swych adwokatów. Partia Pracujących Kurdystanu wezwała też młodzież kurdyjską, aby podążała na odsiecz atakowanemu Ajn al-Arab i wzięła udział w "historycznym akcie jego obrony".
Najnowsze oświadczenie Ocalana stawia pod znakiem zapytania możliwość zakończenia trwającego od 30 lat krwawego konfliktu między kurdyjskimi separatystami a władzami tureckimi. Kosztował on od 1984 roku ponad 45 000 zabitych, w większości kurdyjskich bojowników i cywilów.
Turecki rząd złożony z islamskich konserwatystów i większość wspólnoty międzynarodowej uważały dotąd PKK za organizację terrorystyczną. Partia Pracujących Kurdystanu ogłosiła jednak w marcu 2013 roku zawieszenie broni i zakończyła walkę zbrojną. Jeszcze w sierpniu tego roku Ocalan mówił, że zawarcie pokoju z Ankarą zostaną wkrótce uwieńczone "historycznym wydarzeniem o głębokim znaczeniu społecznym".
Nacisk na Ankarę
Wypowiedź Ocalana to także kolejny nacisk na rząd turecki, by odgrywał większą rolę w koalicji walczącej z dżihadystami w Syrii i Iraku. W tym tygodniu w związku z intensyfikacją walk Turcja rozmieściła na granicy z Syrią czołgi i pojazdy opancerzone, a rząd skierował do parlamentu projekt rezolucji, która pozwalałaby siłom zbrojnym na podjęcie ewentualnych operacji poza granicami kraju, m.in. przeciw dżihadystom. Ankara mówi też o powstaniu strefy buforowej po syryjskiej stronie granicy.
Niemniej w powszechnej ocenie zaangażowanie Turków w walkę z Państwem Islamskim nie jest wystarczające.
Problem kurdyjski
Kurdyjska mniejszość w Turcji to 15 milionów ludzi, 20 proc. ludności kraju. Główna kurdyjska legalna partia w Turcji - Ludowa Partia Demokratyczna (HDP) uzyskała w niedawnych tureckich wyborach prezydenckich 9,8 proc. głosów.
Turcja dzieli z Syrią i Irakiem granicę liczącą 1200 km. Władze w Ankarze już przyjęły 1,5 mln syryjskich uchodźców, którzy uciekli z kraju przed konfliktem.
Autor: mtom / Źródło: reuters, pap