Serbski parlament mimo zmasowanych protestów ludności zatwierdził w piątek późnym wieczorem umowę o normalizacji stosunków z Kosowem. - Moglibyśmy je odrzucić i stać się europejską Koreą Północną. Ale co byłoby potem? - mówił premier Ivica Daczić.
Za przyjęciem umowy głosowało 173 deputowanych, przeciwko - 24. Jeden deputowany wstrzymał się od głosu.
Porozumienie, które 19 kwietnia podpisali szef rządu serbskiego Ivica Daczić i premier Kosowa Hashim Thaci, zapewnia autonomię kosowskim Serbom, postanawiając jednocześnie, że zamieszkane przez serbską mniejszość tereny będą podlegały rządowi w Prisztinie. - Wielu z was nie jest szczęśliwych. Ale ktoś musiał położyć kres przeszłości, biedzie i nieustannym klęskom - powiedział Daczić podczas debaty w parlamencie.
"To nie jest uznanie niepodległości"
Premier zaznaczył, że "porozumienie to nie oznacza uznania niepodległości Kosowa". Dodał następnie: - Moglibyśmy je odrzucić i stać się europejską Koreą Północną. Ale co byłoby potem?. Serbia nie uznaje ogłoszonej w 2008 roku niepodległości Kosowa, które nadal uważa za część własnego terytorium, ale musiała podjąć rozmowy z jego władzami w sprawie normalizacji stosunków, by móc starać się o wejście do Unii Europejskiej.
Autor: jk//bgr / Źródło: PAP