Amerykanie nie przewidują wzmocnienia sił koalicji przeciw dżihadystom


Dowódca sił USA do walki z tzw. Państwem Islamskim w Iraku i Syrii gen. Stephen Townsend powiedział, że nie przewiduje dużego wzmocnienia dodatkowymi żołnierzami sił koalicji, w chwili gdy prezydent USA Donald Trump waży opcje nasilenia kampanii przeciwko IS.

- Nie przewiduję, byśmy sprowadzili dużą liczbę (dodatkowych) wojsk koalicji, głównie dlatego, że to, co robimy, właściwie funkcjonuje - powiedział gen. Townsend podczas briefingu prasowego w Pentagonie, łącząc się z Bagdadu przez wideo. - Ale w takim razie, jeśli nie wprowadzamy żadnych dodatkowych wojsk, będziemy pracować z naszymi lokalnymi partnerami, zarówno tutaj w Iraku, jak i w Syrii, aby upewnić się, że rozumieją powody, dla których to robimy - dodał amerykański dowódca.

Ale w takim razie, jeśli nie wprowadzamy żadnych dodatkowych wojsk, będziemy pracować z naszymi lokalnymi partnerami, zarówno tutaj w Iraku, jak i w Syrii, aby upewnić się, że rozumieją powody, dla których to robimy gen. Stephen Townsend

Poinformował również, że Stany Zjednoczone rozmawiają z Turcją na temat roli, jaką może pełnić w wyzwalaniu Ar-Rakki, uznawanej za stolicę samozwańczego kalifatu o nazwie Państwo Islamskie, z dżihadystów organizacji zbrojnej o tej samej nazwie. Ar-Rakka znajduje się na północy Syrii i pozostaje w rękach tych ekstremistów od stycznia 2014 r. - Jesteśmy zaangażowani w rozmowy z Turkami o tym, jak oni mogliby uczestniczyć w wyzwalaniu Rakki. Nie wiem, jaki mógłby być ich udział, jeśli chodzi o liczbę (wojska) - powiedział gen. Townsend. Dodał, że w kontrofensywie na Rakkę wezmą udział niektórzy kurdyjscy bojownicy, ponieważ w tym zamieszkanym głównie przez Arabów mieście znajdują się Kurdowie. - Na pewno w ataku na Rakkę udział wezmą Kurdowie. Nie mogę na razie powiedzieć, ile kurdyjskich jednostek będzie w tym uczestniczyć - mówił. Gen. Townsend poinformował również, że rosyjskie i syryjskie samoloty zbombardowały we wtorek pozycje wspieranej przez USA syryjsko-arabskiej koalicji nieopodal miasta Al-Bab na północy Syrii, powodując ofiary w ludziach. Według niego atakujący najpewniej myśleli, że bombardują pozycje IS.

Trump zapowiada walkę

Prezydent Trump występując we wtorek czasu waszyngtońskiego po raz pierwszy na połączonej sesji obu izb amerykańskiego parlamentu zapowiedział walkę z "radykalnym islamskim terroryzmem", m.in. plan - jak to ujął - "zdruzgotania i zniszczenia" tzw. Państwa Islamskiego, "zmiecenia tego okrutnego wroga z powierzchni naszej planety". Dzień wcześniej Biały Dom otrzymał od Pentagonu propozycje w sprawie zintensyfikowania rozpoczętej dwa i pół roku temu walki z dżihadystami z IS w Iraku i Syrii. Informacje te potwierdził rzecznik Pentagonu Jeff Davis, który sprecyzował, że chodzi o ramy szerszego planu oraz działań wobec IS na świecie, nie tylko w Syrii i Iraku. 28 stycznia, czyli osiem dni po objęciu urzędu, prezydent Trump ogłosił dekret, który m.in. dawał Pentagonowi 30 dni na przygotowanie nowego planu przyspieszającego kampanię przeciwko IS. Dwa i pół roku od rozpoczęcia ataków z powietrza na cele IS w Syrii i Iraku dżihadyści utracili ponad połowę terytoriów, które opanowali w Iraku, i ponad jedną czwartą obszarów opanowanych w Syrii.

[object Object]
Wielu Syryjczyków wymaga pilnej pomocy humanitarnejReuters
wideo 2/22

Autor: mtom / Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: domena publiczna | US Army

Tagi:
Raporty: