Skrajnie prawicowy Front Narodowy (FN) stoi już "u bram władzy" - przestrzegł w niedzielę szef socjalistycznego rządu Francji Manuel Valls. Z jednego z ostatnich sondaży wynika, że szefowa FN Marine Le Pen miałaby realne szanse na prezydenturę.
- Musimy działać inaczej, mówić inaczej - aby nas usłyszano i wysłuchano. Wiemy, jak straszną cenę przyszłoby zapłacić za naszą porażkę. We Francji skrajna prawica i Marine Le Pen stoją już u bram władzy - mówił Valls na spotkaniu polityków lewicowych w Bolonii we Włoszech. - Jako polityk lewicy nigdy nie pogodzę się z tą myślą, bo ucierpieliby ci najsłabsi. Byłby to także straszliwy, a być może śmiertelny cios dla Europy - dodał premier.
Szanse Hollande'a na reelekcję coraz mniejsze
Jego apel o nowy styl w polityce pojawił się w czasie, gdy popularność socjalistycznego prezydenta Francois Hollande'a jest na najniższym poziomie od początku kadencji, a piątkowy sondaż IFOP-u dla dziennika "Le Figaro" wskazuje, że Hollande przegrałby drugą turę wyborów prezydenckich w 2017 r. właśnie z Le Pen.
Hollande obiecywał zmniejszenie bezrobocia, utworzenie nowych miejsc pracy i uzdrowienie francuskiej gospodarki, jednak utrzymująca się słaba kondycja gospodarki skłoniła trzech ministrów do buntu wobec przyjętej polityki oszczędności. W sierpniu na skutek tego rozłamu doszło do rekonstrukcji gabinetu, podczas której "buntownicy" zostali wymienieni. Również w niedzielę, na wiecu skrajnej prawicy w Calais na północy Francji apelowano o "ocalenie" tego portowego miasta przed imigrantami, którzy stamtąd próbują nielegalnie przedostać się do Wielkiej Brytanii.
Autor: kg\mtom / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia