W swoim pierwszym przemówieniu na forum Organizacji Narodów Zjednoczonych prezydent USA Donald Trump mówił, że świat stanął na progu "wielkich szans, ale też wielkiego niebezpieczeństwa". - Jeżeli sprawiedliwi, których jest wielu, nie stawią czoła tym nielicznym złym, to zło zwycięży - przestrzegł. Najwięcej miejsca poświęcił na ataki skierowane w stronę Korei Północnej, Iranu i Syrii.
Donald Trump przemawiał we wtorek na 72. sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Zaczął od przedstawienia sukcesów USA w okresie jego prezydentury, mówiąc o najniższym od lat bezrobociu, powracaniu do kraju miejsc pracy i amerykańskiej armii, która wkrótce "stanie się najsilniejszą w swojej historii".
"Wzajemny szacunek suwerennych narodów"
Następnie odwołał się do historii, mówiąc o Planie Marshalla, który posłużył do odbudowy Europy Zachodniej po II wojnie światowej. Trump przypomniał, że powstał on w oparciu o trzy filary - suwerenność, bezpieczeństwo i dobrobyt.
Prezydent USA powiedział, że "siła ONZ zależy od niezależnej siły jej członków", a wspólny sukces w walce o dobrobyt "zależy od koalicji silnych i niezależnych narodów". - Nie oczekujemy, że różne kraje będą podzielały tę samą tradycję, kulturę, czy nawet system rządów. Muszą jednak respektować interes własnego narodu i suwerenność innych narodów - tłumaczył. - Wolne, suwerenne kraje powinny współistnieć i działać w oparciu o wzajemny szacunek - dodał.
Widmo nad planetą
Trump zaznaczył, że największy problem świata to terroryzm i ekstremizm, które przybierają na sile i rozszerzają się na wszystkie zakątki planety.
- Nie możemy być ślepi i głusi na wyzwania, które przed nami stoją. (...) Jeżeli aspirujemy do akceptacji ze strony Historii, musimy wypełnić obowiązek wobec naszych narodów. Musimy odrzucić zagrożenia dla suwerenności, od Ukrainy po Morze Południowochińskie - mówił dalej amerykański prezydent. Dodał, że "mała grupa złych reżimów to widmo unoszące się nad planetą" i "jeżeli sprawiedliwi, których jest wielu, nie stawią czoła nielicznym złym, to zło zwycięży".
Równocześnie Trump zaznaczył jednak, że w polityce międzynarodowej interesy jego narodu będą zawsze dla niego najważniejsze. - Zawsze będę stawiał Amerykę na pierwszym miejscu tak jak i wy - liderzy swoich krajów - powinniście stawiać i stawiacie wasze interesy na czele - dodał.
- USA będą wielkim przyjacielem świata, szczególnie sojuszników, ale nie możemy być już wykorzystywani - mówił dalej, tłumacząc, że "Ameryka poświęcała się na polach walki (...) od plaż Europy przez pustynie Bliskiego Wschodu po dżungle Azji".
Najbardziej krwawy reżim
Następnie amerykański prezydent skupił na - jego zdaniem - najbardziej krwawym reżimie współczesnego świata, jakim jest Korea Północna, "odpowiedzialna za śmierć i głód milionów ludzi".
- Czas, by Korea zdała sobie sprawę z tego, że tworzenie broni jądrowej należy porzucić. (...) Nadszedł czas, by wszystkie kraje zaczęły współpracować do momentu, w którym Kim Dzong Un porzuci swój program - mówił.
Dodał jednak, że jeśli USA będą zagrożone, nie będą miały innego wyjścia niż całkowite zniszczenie Korei Północnej. Mówiąc o północnokoreańskim przywódcy, ocenił, iż Kim prowadzi misję samobójczą dla siebie i swojego reżimu.
Iran "eksportuje chaos"
Następnie skupił się na Iranie. Zarzucił jego władzom prowadzenie polityki destabilizującej cały Bliski Wschód. Władze w Teheranie nazwał "morderczym reżimem". Mówił o Iranie jako o wyczerpanym ekonomicznie "awanturniczym państwie", którego głównym artykułem eksportowym jest przemoc.
Trump mówił, że kiedyś Iran był "bogatym krajem ze wspaniałą kulturą", ale "został zastąpiony przez państwo eksportujące chaos", którego "największą ofiarą jest jego własny naród".
Iran wspiera dyktaturę Asada w Syrii, organizacje takie jak Hezbollah i podważa pokój na Bliskim Wschodzie - wymieniał.
Trump oświadczył też, że porozumienie społeczności międzynarodowej z Teheranem w sprawie irańskiego programu nuklearnego zawarte w 2015 roku było jedną z najgorszych i najbardziej jednostronnych transakcji, do jakich kiedykolwiek przystąpiły Stany Zjednoczone.
Uznał to porozumienie za powód do wstydu dla Stanów Zjednoczonych.
"Nie możemy stać z boku"
Donald Trump mówił też o postępach ostatnich ośmiu miesięcy w walce przeciwko terrorystom w Syrii i Iraku, dodając, że zbrodnie w Syrii popełnia też sam reżim Baszara el-Asada, który używał broni chemicznej przeciw niewinnym dzieciom. - To szokuje każdego uczciwego człowieka - stwierdził amerykański prezydent.
W tym miejscu podziękował krajom regionu, na czele z Turcją i Jordanią, za przyjmowanie uchodźców.
Następnie mówił o reżimie na Kubie oraz w Wenezueli, tej ostatniej znów poświęcając więcej miejsca.
Powiedział, że naród upadającej Wenezueli głoduje. - Nie możemy stać z boku i tylko tego obserwować - dodał, stwierdzając, że celem wspólnoty międzynarodowej powinno być odzyskanie wolność i odbudowanie demokracji.
Autor: adso / Źródło: PAP, TVN24 BiS, Reuters