Kierowca, który 11 listopada wjechał swoim samochodem w tłum ludzi w Zhuhai w Chinach, został skazany na karę śmierci. W ataku zginęło 35 osób, a ponad 40 zostało rannych. Kierowca "wjechał celowo w tłum, aby dać upust swojej złości", wynika z ustaleń śledczych.
Fan Weiqiu, kierowca który 11 listopada wjechał swoim samochodem w tłum ludzi w chińskim mieście Zhuhai, został skazany na karę śmierci - w piątek poinformowała agencja prasowa Xinhua. Agencja, powołując się na ustalenia śledczych, poinformowała, że 62-latek był niezadowolony z ustalonego po swoim rozwodzie podziału majątku i "wjechał celowo w tłum, aby dać upust swojej złości".
Nie jest jasne, czy i kiedy wyrok zostanie wykonany. Jak zauważa na swoim blogu analityk Ośrodka Studiów Wschodnich dr Michał Bogusz, "teoretycznie wszystkie wyroki śmierci są w ChRL (Chinach) zawieszone do potwierdzenia przez Najwyższy Sąd Ludowy na okres do dwóch lat. Zobaczymy, jak będzie w tym wypadku". Tragedia w Zhuhai była jedną z najgłośniejszych w tym roku w Chinach, która wstrząsnęła tamtejszą opinią publiczną.
Wjechał SUV-em w tłum ludzi
11 listopada w chińskim mieście Zhuhai 62-letni Fan Weiqiu wjechał w tłum ludzi na terenie miejskiego kompleksu sportowego. Zginęło 35 osób, a 43 zostały ranne. Sprawca został zatrzymany w czasie próby ucieczki. Sprawa zbulwersowała chińskie społeczeństwo, do ataku w Zhuhai osobiście odniósł się nawet najwyższy przywódca Xi Jinping, co zdarza się bardzo rzadko.
Był to najkrwawszy taki atak w Chinach od dekady, ale już kolejny w ostatnich miesiącach, rośnie też liczba innego rodzaju ataków na przypadkowe osoby. Za każdym razem władze zapewniają, że atak to "odosobniony przypadek", ale wiele wskazuje, że to nie do końca prawda. Ataki te wydają się mieć wspólne przyczyny, a zjawisko stało się na tyle poważne, że doczekało się własnej nazwy. Mówi się, że to "zemsta na społeczeństwie", której przyczyn upatruje się w rosnących problemach wewnętrznych Chin.
Źródło: Reuters, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA - Alex Plavlevski