Biały Dom podkreślił, że orzeczenie stałego Trybunału Arbitrażowego w Hadze, który uznał za bezzasadne roszczenia Chin do znacznej części Morza Południowochińskiego powinno być uznane za ostateczne i wiążące. Chiński MSZ stwierdza natomiast coś przeciwnego. Media w Pekinie atakują Trybunał i nazywają go "marionetką" zewnętrznych sił.
- Chiny podejmą wszelkie konieczne działania, aby chronić swoją suwerenność terytorialną, a także prawa i interesy morskie - podkreślana pierwszej stronie dziennik rządowy "Renmin Ribao".
Amerykanie zadowoleni
- Wzywamy wszystkie strony, by nie wykorzystywały tego (orzeczenia - red.) jako okazji do działań potęgujących napięcie lub prowokacyjnych - powiedział rzecznik Białego Domu Josh Earnest. Rzecznik Departamentu Stanu USA John Kirby uznał decyzję Trybunału za "istotny wkład w (...) pokojowe rozwiązanie sporów na Morzu Południowochińskim". - Stany Zjednoczone mają nadzieję i oczekują, że obie strony dochowają swych zobowiązań - dodał. W ramach rozpatrywania pozwu złożonego przez Filipiny Stały Trybunał Arbitrażowy w Hadze uznał we wtorek za bezzasadne roszczenia Chin do traktowania znacznej części Morza Południowochińskiego jako ich własnej strefy ekonomicznej. Republikański senator John McCain, przewodniczący senackiej komisji sił zbrojnych i demokratyczny senator Dan Sullivan wydali oświadczenie, w którym podkreślili m.in., że Stany Zjednoczone będą "regularnie rzucać wyzwanie nadmiernym roszczeniom morskim Chin", organizując patrole lotnicze i morskie. Senatorowie zaakcentowali też, że USA są zainteresowane zapobieżeniem "chińskiej militaryzacji" miejsc o znaczeniu strategicznym, takich jak Scarborough Shoal.
Chiny nie akceptują orzeczenia
Orzeczenie Trybunału zaznacza, iż Chiny naruszyły tradycyjne filipińskie prawa połowowe w rejonie mielizny Scarborough Shoal oraz pogwałciły suwerenne prawa Filipin poprzez eksplorację złóż ropy i gazu na ławicy Reed Bank. Obie wspomniane formacje fizjograficzne wchodzą w skład archipelagu Spratly, do którego różnych części zgłaszają także roszczenia Wietnam, Malezja i Brunei. Pretensje Pekinu do suwerenności nad całością archipelagu powiela uważający się nadal za legalne państwo chińskie Tajwan. Jak poinformowała chińska agencja Xinhua, w trakcie wtorkowego spotkania z przewodniczącym Komisji Europejskiej Jeanem-Claude'em Junckerem i przewodniczącym Rady Europejskiej Donaldem Tuskiem w Pekinie prezydent Chin Xi Jinping oświadczył, iż jego kraj "nie zaakceptuje żadnych działań", podejmowanych na podstawie orzeczenia Stałego Trybunału Arbitrażowego w sprawie Morza Południowochińskiego. Według Xi tamtejsze wyspy stanowią od starożytności chińskie terytorium, a Chiny są od zawsze "strażnikiem międzynarodowej praworządności oraz uczciwości i sprawiedliwości" i będą wciąż podążać drogą pokojowego rozwoju. Także chińskie MSZ odmówiło orzeczeniu Trybunału wszelkiego znaczenia prawnego. - Po pierwsze musimy podkreślić, że Chiny mają prawo wprowadzić strefę ochrony przeciwlotniczej na Morzu Południowochińskim. Jednak czy tego potrzebujemy na Morzu Południowochińskim będzie zależeć od stopnia zagrożenia z jakim będziemy mieli do czynienia - mówił dziennikarzom w Pekinie wiceminister spraw zagranicznych. Dodał, że Chiny chcą jednak wrócić do stołu rozmów z Filipinami na temat tego spornego akwenu.
Autor: mw//gak / Źródło: PAP