Globalny projekt Chin upada. Podzielił świat, pogrąży Pekin?

Źródło:
tvn24.pl
Trzecie Forum Pasa i Szlaku, 18 października 2023 roku
Trzecie Forum Pasa i Szlaku, 18 października 2023 roku
Reuters Archive
Trzecie Forum Pasa i Szlaku, 18 października 2023 rokuReuters Archive

Nowy Jedwabny Szlak to największy projekt infrastrukturalny, jaki kiedykolwiek powstał. Miał połączyć trzy kontynenty i stworzyć nowy "świat pokoju i stabilności" z Chinami w jego centrum. Rzeczywistość okazała się inna - projekt ten dzieli zamiast łączyć, a jego koszt może pogrążyć wiele państw. W tym same Chiny.

Nowy Jedwabny Szlak, formalnie nazywający się Inicjatywą Pasa i Szlaku (Belt and Road Initiative, BRI), jest największym i najambitniejszym ogłoszonym kiedykolwiek projektem rozwojowo-infrastrukturalnym. W łącznie 165 państwach na świecie powstaje przy chińskim udziale 21 tysięcy projektów. Słynny amerykański Plan Marshalla, który pomógł po drugiej wojnie światowej odbudować Europę Zachodnią, byłby dziś przy nim niewielką, regionalną inicjatywą.

Ogłoszony w 2013 roku osobiście przez chińskiego przywódcę Xi Jinpinga BRI miał połączyć Azję, Europę i Afrykę nowymi szlakami komunikacyjnymi. I dosłownie zmienić globalny porządek: umocnić Chiny w roli mocarstwa i zmarginalizować wpływy Zachodu, tworząc nowy "świat pokoju i stabilności", jak zapowiadał sam Xi.

Jednak po 10 latach widać, że ta wielka wizja okazała się daleka od rzeczywistości. BRI jako zapowiadany projekt globalny nie tylko nie powstał, ale może okazać się niebezpieczny dla partnerów z całego świata, a także dla samych Chin. Nowy Jedwabny Szlak zamiast łączyć świat, jeszcze bardziej go dzieli.

Nowy Jedwabny Szlak, czyli chińska Inicjatywa Pasa i SzlakuPAP/Reuters - Maciej Zieliński , Adam Ziemienowicz

Nowy Jedwabny Szlak

"Razem ku świetlanej przyszłości pokoju, rozwoju i współpracy", brzmiał jeden z wielu górnolotnych nagłówków chińskiego "Dziennika Ludowego" (Renmin Ribao), gdy pod koniec 2023 roku Pekin świętował dziesięciolecie ogłoszenia Inicjatywy Pasa i Szlaku. Tylko w tej jednej gazecie w ciągu miesiąca pojawiło się wówczas aż 420 triumfalistycznych artykułów na ten temat. Pekin utrzymuje, że projekt jest bezprecedensowym sukcesem, a uczestniczące w nim państwa odnoszą ogromne korzyści dzięki chińskiej pomocy finansowej i technicznej.

Niezbyt odpowiada to rzeczywistości, co zresztą coraz trudniej ukryć. Bardzo symbolicznie widać to na przykładzie zdjęć ze szczytów inicjatywy. Na pierwszym, z 2017 roku, na tradycyjnym "family photo" obecny był wręcz tłum przedstawicieli ponad 130 państw z całego świata, wśród nich 29 prezydentów i premierów, m.in. z Polski.

Pierwszy Szczyt Forum Pasa i Szlaku, Pekin, 2017 rokKremlin.ru

Ale już w 2023 roku na "family photo" z tego tłumu pozostali przedstawiciele zaledwie 36 państw - głównie desperacko poszukujących zagranicznej pomocy finansowej, takich jak Kongo, Pakistan czy Indonezja. Organizatorzy wyraźnie starali się ukryć tę pustkę, ustawiając polityków do zdjęcia w dużych odstępach, co szybko stało się w sieci przedmiotem żartów.

Zmiana na zdjęciach to tylko symbol, ale tak szybko topniejące zainteresowanie tym projektem wynika z poważnych problemów, które wokół niego narosły. Fundamentem BRI jest udzielanie przez Chiny pożyczek i pomocy technologicznej na sfinansowanie ambitnych projektów infrastrukturalnych na całym świecie: budowę autostrad, kolei, portów, lotnisk czy mostów. Inwestycje te w założeniu miały służyć państwom, w których się znajdowały, choć oczywistym było, że w ich powstaniu swój interes zawsze musiał widzieć także Pekin.

Pułapka zadłużeniowa

Inwestycje te rzeczywiście dość szybko zaczęły powstawać, jednak wówczas pojawiły się problemy. Wyszło na jaw, że pożyczki udzielane były na niejasnych zasadach, na znaczący procent i na ogromne kwoty - w końcu Chiny 10 lat temu cierpiały raczej na nadmiar gotówki, niż jej brak. W rezultacie okazało się, że wiele państw zadłużyło się nadmiernie i zaczęło mieć problemy ze spłatą swoich zobowiązań. Dziś nie jest nawet znana w pełni skala tego zadłużenia, ponieważ, według ekspertów, aż połowa długów zaciąganych w ramach BRI jest w różny sposób ukryta.

Flagowym przykładem porażki BRI stała się Sri Lanka, której władze dzięki chińskim kredytom przez lata chwaliły się ogromnymi projektami budowy portów i lotnisk. Skończyło się tym, że obiekty te stoją w większości puste, Sri Lanka ogłosiła w 2022 roku niewypłacalność, a w ramach negocjacji z Pekinem została zmuszona do przekazania mu w dzierżawę na 99 lat głębokowodnego portu, który ma strategiczne znaczenie na Oceanie Indyjskim. Przykładów takich jest więcej, np. w Europie chińskie pożyczki zrujnowały już finanse Czarnogóry.

Chiny zaczęto jawnie oskarżać o zastawianie tzw. pułapki zadłużenia - uzależnianie od siebie słabszych państw, by wymuszać na nich później przejmowanie obiektów o znaczeniu strategicznym.

Ale zastawianie przez Chiny pułapek zadłużeniowych niekoniecznie jest celowe. Najprawdopodobniej to tylko efekt uboczny innego, jeszcze poważniejszego problemu. Są nim nierynkowe zasady, na jakich Chiny udzielają pożyczek w ramach BRI. Pieniądze dawane są w oparciu o decyzje polityczne, bez przetargów i niezależnych analiz. Wszystko odbywa się poza rynkiem - na niejawnych zasadach ogromne pieniądze płyną z chińskich państwowych banków do chińskich państwowych firm, które realizują prace dla państwowych podmiotów w innych państwach. W efekcie, jak zauważają Francis Fukuyama i Michael Bennon na łamach "Foreign Affairs", brakuje w nich kluczowego elementu: "jasnego, rynkowego mechanizmu, który zapewnia, że projekty są finansowo wiarygodne".

Rezultat jest jasny do przewidzenia. Dziesiątki państw na całym świecie zostało ze źle zaplanowaną infrastrukturą i długiem, który dławi ich gospodarki.

ZOBACZ TEŻ: Przyłączyli się do wielkiego projektu Chin, teraz żałują. "Nieprzemyślana i okropna decyzja"

Chiny w kryzysie

Na tych ryzykownych pożyczkach tracą teraz też same Chiny. Pekin zdał sobie sprawę, że uwięził ogromne kwoty w mało stabilnych państwach, a tymczasem jego własna gospodarka zaczęła coraz bardziej spowalniać. Pandemia COVID-19, wybuch wojny w Ukrainie i globalny wzrost stóp procentowych dodatkowo pogłębiły problem zadłużeniowy. Think tank AidData z uniwersytety College of William & Mary w Wirginii szacuje, że aż 80 proc. chińskich pożyczek udzielonych w krajach rozwijających się trafiło do państw, które znajdują się obecnie w trudnej sytuacji finansowej.

W jaki sposób Pekin odzyska swoje pieniądze, jeśli te państwa przestaną spłacać swoje pożyczki? Wybudowanej już infrastruktury nie da się przecież z nich zabrać.

Chiny starają się reagować, udzielając teraz kolejnych pożyczek na ratowanie zadłużonych w BRI państw, to jednak droga donikąd - zwłaszcza, że takie pożyczki ratunkowe są jeszcze wyżej oprocentowane od zwykłych. Nie brak wręcz ocen, że chiński projekt pasa i szlaku stał się dla Pekinu drogą ku ruinie własnej gospodarki. Wśród najważniejszych celów BRI było bowiem znalezienie chińskim przedsiębiorstwom nowych rynków zbytu i ochrona milionów miejsc pracy w Chinach, co wobec fiaska wielu projektów staje pod znakiem zapytania. A chińska gospodarka już teraz mierzy się z bardzo poważnymi problemami: to już nie tylko coraz wolniejszy wzrost, ale przede wszystkim brak reform, potężny kryzys na rynku nieruchomości i ukryte zadłużenie wewnętrzne. A na dodatek malejące zaufanie, że chińskie władze panują jeszcze nad sytuacją.

Upadek Evergrande i kryzys budownictwa w ChinachPAP/Reuters - Adam Ziemienowicz

Cały projekt BRI staje się także problemem dla reszty świata. Kolejne nadmiernie zadłużone państwa szukają bowiem pomocy w ramach Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW). Jednak w ten sposób wykreowany przez Chiny problem zadłużeniowy jest przenoszony na międzynarodowe instytucje i Zachód, który łoży największe kwoty na ich utrzymanie. MFW swoją pomoc zwykle uzależnia od przeprowadzania przez zadłużony kraj niezbędnych reform, a o to ciężko, gdy jego zadłużenie jest udzielone na niejawnych zasadach. Przypomina to sytuację, w której do lekarza zgłasza się pacjent, który jednocześnie odmawia mu zbadania się. Pomoc jest więc trudna i ryzykowna, zaś jej brak może prowadzić do niewypłacalności kolejnych państw i wzrostu globalnej niestabilności.

Na kredytowych porażkach BRI tracą więc wszyscy.

ZOBACZ TEŻ: Koniec "fabryki świata"? Chińska gospodarka właśnie ginie od własnej broni

Nowy Jedwabny Szlak upada

Czy to koniec Nowego Jedwabnego Szlaku? Bynajmniej. Zwłaszcza, że jest to projekt osobiście firmowany przez chińskiego przywódcę, jego zamknięcie byłoby więc odbierane wprost za jego porażkę.

BRI ma zresztą także realne osiągnięcia. Jak rozbudowa portu w greckim Pireusie, która przynosi dziś korzyści zarówno Grecji, jak i Chinom, czy budowa kolei dużej prędkości łączącej dwa największe miasta Indonezji. Za sukces można także uważać polski akcent w całym projekcie, którym jest hub przeładunkowy w Małaszewiczach przy granicy z Białorusią. Po rosyjskiej inwazji na Ukrainę w lutym 2022 roku hub ten, jak raportował Jakub Jakóbowski z Ośrodka Studiów Wschodnich, w zakresie przewozów kolejowych stał się "właściwie jedynym punktem wejścia towarów do UE".

Wiele innych projektów może natomiast mieć niepewną rentowność, ale znacząco ułatwiać życie lokalnym mieszkańcom, jak budowane w Afryce koleje i drogi. Chiński globalny projekt pod względem gospodarczym odnosi więc też sukcesy, a eksperci zwracają uwagę, że Chiny starają się wciąż udoskonalać zasady jego funkcjonowania. W zreformowanej formie, wspierającej też np. technologie cyfrowe i ekologiczne, może on funkcjonować jeszcze przez wiele lat i wzmacniać chińskie wpływy w państwach rozwijających się.

Nie zmienia to jednak faktu, że projekt Nowego Jedwabnego Szlaku upada w wymiarze globalnym. Nie powstał nowy, połączony dzięki Chinom świat, korzystający z inicjowanych przez Pekin inwestycji i handlu. Nie powstały nowe lądowe i morskie szlaki, które przemodelowałyby transport i jednoczyły trzy kontynenty pod chińskim przywództwem.

Wręcz przeciwnie. Europa w BRI niemal przestała istnieć, odkąd wycofało się z niego ostatnie znaczące europejskie państwo - Włochy. Zachód, po 10 latach działania chińskiego projektu, jeszcze bardziej stracił do Pekinu zaufanie i zaczął proponować światu własne, konkurencyjne projekty, jak unijny Global Gateway. Z kolei w Afryce i Azji Południowo-Wschodniej Projekt Pasa i Szlaku odniósł sukcesy i zwiększył chińskie wpływy, ale raczej regionalnie i głównie w tych państwach, które już wcześniej darzyły Chiny sympatią, zaś Zachód - niechęcią.

ZOBACZ TEŻ: Chiny stawiają na projekt "Jeden pas i jedna droga", nawet jeśli muszą do niego dokładać

Nowy podział świata

W ten sposób Inicjatywa Pasa i Szlaku zamiast łączyć świat, jeszcze bardziej go podzieliła. Udział w projekcie stał się deklaracją polityczną, a budowane przy chińskim wsparciu drogi, mosty i lotniska nie jednoczą oddalonych dotąd od siebie części świata. Przeciwnie - BRI przyspiesza nowy globalny podział na wzór tego z zimnej wojny, tym razem jednak na blok demokratyczny pod przywództwem USA oraz autorytarny pod przywództwem Chin.

Nie taki nowy świat zapowiadały Chiny. Ale może takiego chciały?

Autorka/Autor:

Źródło: tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego:  CFOTO/Future Publishing via Getty Images