Niedługo po tym, jak Donald Trump zasugerował, że przekaże pociski Tomahawk ukraińskiej armii, Rosja zgodziła się na nowe rozmowy w sprawie wstrzymania swojej inwazji na Ukrainę. Wielu komentatorów zwraca uwagę, że to niekoniecznie przypadek. - Widzimy i słyszymy, że Rosja obawia się, że Amerykanie mogą nam dać Tomahawki. Taki rodzaj presji może działać na rzecz pokoju - wprost stwierdził prezydent Ukrainy.
Dlaczego ta broń ma takie znaczenie? Powód jest znany - Tomahawki to broń dostępna nielicznym, która jest jednym z symboli potęgi amerykańskiej armii. A jednocześnie prawdziwy postrach Rosjan, których sprzęt wojskowy bezlitośnie niszczył już na wielu wojnach. Siła Tomahawków wcale nie wynika przy tym jedynie z ich zasięgu. Ich sekret, który wielokrotnie czynił rosyjską obronę bezsilną, tkwi w czym innym.
Tomahawk - postrach Moskwy
Pociski BGM-109 Tomahawk to broń jeszcze z czasów zimnej wojny, choć od tamtej pory wielokrotnie unowocześniana. To wystrzeliwany z wody lub lądu pocisk manewrujący latający z prędkością 800-900 kilometrów na godzinę. Przenosi na odległość od 1600 do 2500 kilometrów dużą, niemal półtonową głowicę bojową, która trafia w cel z ogromną precyzją.
Wprowadzony do służby w pierwszej połowie lat 80. Tomahawk został od tamtej pory użyty w wielu konfliktach zbrojnych, zasadniczo przyczyniając się do ich szybkiego rozstrzygnięcia. Pociski te spadały m.in. w Iraku, Bośni i Hercegowinie, Afganistanie, Sudanie, Libii, Somalii, Jemenie i Syrii. I właśnie dzięki temu Tomahawk zyskał sławę skutecznej, niezawodnej i niezwykle trudnej do powstrzymania broni. Zwłaszcza że używany był najczęściej przeciwko najtrudniejszym celom - obiektom ufortyfikowanym, szczególnie dobrze chronionym, przeciwko wrogiej obronie powietrznej. I radził sobie świetnie.