Władze miasta Sao Paulo wprowadziły w piątek stan wyjątkowy z powodu protestu kierowców ciężarówek. Prezydent Brazylii Michel Temer upoważnił wojsko do siłowego rozwiązania blokad dróg, które od pięciu dni paraliżują to największe południowoamerykańskie państwo.
Kierowcy wciąż blokują brazylijskie drogi, mimo że w czwartek doszło do porozumienia między rządem a częścią demonstrujących kierowców o zawieszeniu ich protestu na 15 dni.
Porozumienie odrzucił związek zawodowy Abcam, reprezentujący 600 tysięcy kierowców. To właśnie ta organizacja rozpoczęła w poniedziałek protest, wzywając brazylijski rząd do spełnienia swojej obietnicy obniżenia akcyzy na paliwo.
Stan wyjątkowy
Pięć dni blokad sparaliżowało brazylijską gospodarkę. Wiele zakładów produkcyjnych zostało zmuszonych do zawieszenia działalności, zamknięto niektóre szkoły, a na niektórych stacjach benzynowych skończyło się paliwo. Brazylijczycy masowo opróżniają sklepowe półki, obawiając się kontynuacji protestu. Na lotnisku w stołecznej Brasilii odwołano część lotów, zmniejszyły się znacznie obroty w największym brazylijskim porcie w Santos.
Władze największego brazylijskiego miasta Sao Paulo wprowadziły w piątek stan wyjątkowy. Pozwala on im między innymi na przejęcia paliwa na stacjach benzynowych i sprzedawanie go bez standardowych procedur.
W telewizyjnym wystąpieniu prezydent Michel Temer stwierdził w piątek, że protest kontynuuje "radykalna mniejszość". Poinformował, że upoważnił siły federalne, w tym wojsko, do użycia siły w odblokowaniu dróg, jeśli będzie to konieczne.
– Nie pozwolimy, by szpitale funkcjonowały bez środków potrzebnych do ratowania życia, nie pozwolimy, by dzieci dotknęło zamknięcie szkół – powiedział prezydent. W jego ocenie kierowcy "nie mają prawa, by paraliżować kraj".
Występujący razem z nim minister finansów Eduardo Guardia zaznaczył, że rząd musi znaleźć "kompleksowe rozwiązania", by zapobiec wzrastającym cenom paliwa.
Paliwa ostro w górę
Ceny oleju napędowego do silników Diesla wzrosły w Brazylii blisko dwukrotnie od 2016 roku.
Czwartkowe obietnice rządu, że doprowadzi on do spadku cen paliw, nie spowodowały znaczących ustępstw ze strony protestujących - wskazuje Reuters. W piątek blokady dróg kontynuowano w 24 z 26 brazylijskich stanów. Tylko w graniczącym z Argentyną i Urugwajem stanie Rio Grande do Sul było ich 74.
Protest kierowców nastąpił w momencie, gdy największa gospodarka Ameryki Łacińskiej próbuje odrodzić się po recesji - wskazuje AP. W ciągu ostatnich miesięcy brazylijski real jednak gwałtownie osłabł w stosunku do amerykańskiego dolara. Jak wskazują eksperci, stan brazylijskiej gospodarki jest wyjątkowo mocno uzależniony od światowych cen surowców.
Autor: pk//kg / Źródło: PAP