Prezydent USA Donald Trump przyjął kanclerz Niemiec Angelę Merkel w Białym Domu. Na wspólnej konferencji prasowej Trump stwierdził, że spotkanie było "produktywne", a rozmowy dotyczyły między innymi wydatków na NATO. Merkel po spotkaniu stwierdziła, że liczy na to, iż UE i Stany Zjednoczone wznowią zamrożone obecnie negocjacje w sprawie porozumienia o wspólnej strefie wolnego handlu.
To pierwsze spotkanie Trumpa z szefową rządu Niemiec, odkąd objął on urząd prezydencki 20 stycznia.
Po rozmowach kanclerz Niemiec i prezydent USA wystąpili na wspólnej konferencji prasowej. Trump zapewnił o "mocnym zaangażowaniu" Stanów Zjednoczonych na rzecz Sojuszu Północnoatlantyckiego, jednocześnie podkreślając, że inne kraje muszą wywiązywać się z własnych zobowiązań wobec tej organizacji.
Handel i imigracja - różne stanowiska
Odpowiedzi obojga przywódców na pytania dotyczące handlu międzynarodowego potwierdziły duże różnice stanowisk w tej dziedzinie.
Podczas gdy Merkel wskazywała, że obowiązujące międzynarodowe porozumienia o wolnym handlu, jak np. z Koreą Południową, przyczyniły się do tworzenia miejsc pracy po obu stronach, prezydent Trump po raz kolejny podkreślił, jakim "nieszczęściem" dla amerykańskiej gospodarki jest układ NAFTA o wspólnym handlu między Stanami Zjednoczonymi, Kanadą a Meksykiem.
Prezydent zadeklarował, że nie wierzy w izolacjonizm, ale uważa, że polityka handlowa powinna być sprawiedliwa.
Trump odniósł się także do kwestii imigracji, którą opisał jako "przywilej, nie prawo", podkreślając, że priorytetem jest bezpieczeństwo obywateli.
Sytuacja na Ukrainie
Niemiecka kanclerz oświadczyła, że Berlin i Waszyngton chcą współpracować w celu realizacji porozumień pokojowych mających doprowadzić do uregulowania konfliktu w Donbasie.
- Chodzi z jednej strony o bezpieczną i suwerenną Ukrainę, a z drugiej, gdy tamte problemy zostaną rozwiązane, o możliwość poprawienia relacji z Rosją - podkreśliła. Merkel nie ujawniła, czy podczas spotkania z Trumpem poruszona została kwestia ewentualnego zniesienia sankcji nałożonych na Rosję za jej rolę w ukraińskim konflikcie oraz aneksję Krymu. Prezydent USA wyraził uznanie dla wysiłków podejmowanych przez Merkel "w celu rozwiązania konfliktu na (wschodniej) Ukrainie, gdzie najbardziej chcielibyśmy poszukiwać rozwiązania pokojowego". Podziękował kanclerz za jej obietnicę zwiększenia wydatków na obronność, w tym przeznaczenia "przynajmniej" 2 proc. PKB na cele obronne.
Gospodarka
Merkel oznajmiła, że liczy na to, iż UE i Stany Zjednoczone wznowią zamrożone negocjacje w sprawie porozumienia o wspólnej strefie wolnego handlu (TTIP). Przypomniała, że obowiązujące porozumienia handlowe z Unią Europejską przyczyniały się do tworzenia miejsc pracy po obu stronach. Jednocześnie wykluczyła dwustronne rokowania między USA i Niemcami.
Duże nadzieje
Spotkanie przypadło w trudnym czasie dla relacji niemiecko-amerykańskich - zauważyła agencja dpa. Przypomniała, że w kampanii przed wyborami prezydenckimi w USA w listopadzie 2016 roku Trump wielokrotnie atakował niemiecką politykę przyjmowania uchodźców.
Wizycie, której głównym celem miała być odbudowa wzajemnego zaufania, towarzyszyły duże oczekiwania - Merkel występowała jako orędowniczka Unii Europejskiej i wolnego handlu, podczas gdy Trump sygnalizował niewielkie zainteresowanie UE i deklarował protekcjonistyczne poglądy gospodarcze. Merkel podczas wizyty towarzyszyli szefowie niemieckich koncernów, m.in. Siemensa, BMW i Schaefflera (producent części zamiennych). Jak przypomina dpa, w 2016 roku USA były dla Niemiec największym rynkiem zbytu, podczas gdy Waszyngton "od dawna irytuje się na wynoszącą 48 mld euro nadwyżkę handlową po stronie Niemiec". Trump groził już nałożeniem karnych ceł na sprowadzane z Niemiec produkty.
Przełożone spotkanie
Pierwotnie spotkanie miało się odbyć we wtorek, jednak Trump w poniedziałek zaproponował przełożenie spotkania na piątek z powodu śnieżycy nadciągającej na wschodnie wybrzeże Stanów Zjednoczonych. Kanclerz Niemiec - jak poinformowały osoby z jej najbliższego otoczenia cytowane w amerykańskich mediach - była w drodze na lotnisko, kiedy zadzwonił do niej prezydent. Dla wielu komentatorów przełożenie przez Trumpa rozmów z Merkel na późniejszy termin jest symbolem stosunków amerykańsko-niemieckich. Oczekiwania amerykańskich obserwatorów związane z tym najważniejszym spotkaniem Trumpa od objęcia urzędu były skromne. Większość komentatorów miała nadzieje na "przełamanie lodów" i na nawiązanie przynajmniej roboczych stosunków pomiędzy Trumpem – najsłynniejszym przedstawicielem światowej "rewolucji populistycznej" - a kanclerz Merkel, która bywa nazywana przez amerykańskich komentatorów "ostatnim bastionem globalizmu". Zdaniem konserwatywnego dziennika "The Wall Street Journal" stanowisko Merkel szczególnie w takich dziedzinach jak imigracja, integracja europejska i rola NATO w stosunkach transatlantyckich wzmocniła przegrana w wyborach w Holandii Geerta Wildersa, eurosceptyka i przeciwnika imigracji, szczególnie imigracji z państw islamskich, przywódcy Partii na rzecz Wolności (PVV). Tymczasem – w ciągu trzech dni od pierwotnie planowanego terminu rozmów do ich przeprowadzenia - poczynania Trumpa zmierzające do powstrzymania imigracji z sześciu krajów zamieszkiwanych przez muzułmańską większość po raz kolejny zostały zablokowane, kiedy sędziowie federalni w dwóch stanach wstrzymali realizację jego drugiego rozporządzenia wykonawczego w tej dziedzinie. Dodatkowo reputacja i wiarygodność samego prezydenta Trumpa zostały poważnie nadwątlone, kiedy w czwartek kluczowi ustawodawcy, w tym przewodniczący Izby Reprezentantów Republikanin Paul Ryan, oświadczyli, że nie widzieli żadnych dowodów na potwierdzenie zarzutów Trumpa, jakoby jego poprzednik Barack Obama założył podsłuch w jego sztabie wyborczym. Rzecznik Białego Domu musiał przepraszać władze brytyjskie za oskarżenie brytyjskiego wywiadu o współdziałanie.
Autor: kg\mtom / Źródło: PAP, Reuters