Rozmowy pokojowe między afgańskim rządem i talibami rozpoczną się w sobotę w Katarze - przekazali talibowie. Rzecznik prezydenta Afganistanu Aszrafa Ghaniego, Sadik Sadikki potwierdził, że rządowa delegacja stawi się w Ad-Dausze.
Również ministerstwo spraw zagranicznych Kataru poinformowało w czwartkowym komunikacie, że będzie gościć strony rozmów i jest to "istotny i poważny krok" ku trwałemu pokojowi w Afganistanie.
Sekretarz stanu USA Mike Pompeo powiedział, że Waszyngton przyjmuje z zadowoleniem informację o rozpoczęciu rozmów pokojowych i zapewnił, że "Stany Zjednoczone są gotowe, by je wesprzeć". Wkrótce potem prezydent Donald Trump oznajmił dziennikarzom, że Pompeo weźmie udział w tych negocjacjach.
W sierpniu prezydent Afganistanu Aszraf Ghani podpisał dekret o zwolnieniu z więzień 400 najbardziej strzeżonych talibów, co utorowało drogę do długo oczekiwanych rozmów pokojowych, które mają się rozpocząć w Katarze.
Porozumienie przewidujące wycofanie żołnierzy
Rozpoczęcie negocjacji zapowiadało podpisane w lutym w Ad-Dausze porozumienie między władzami Stanami Zjednoczonych a starszyzną talibów. Przewiduje ono m.in. wycofanie z Afganistanu amerykańskich żołnierzy z pięciu baz w zamian za gwarancje niewykorzystywania terytorium talibów jako odskoczni do zbrojnych ataków na USA i państwa z nimi sprzymierzone.
USA miały całkowicie opuścić Afganistan przed listopadem 2020 roku, gdy w USA odbędą się wybory prezydenckie, jednak w środę szef Centralnego Dowództwa USA generał Frank McKenzie poinformował, że amerykański kontyngent w Afganistanie zmniejszy się do listopada z 8,6 tys. do 4,5 tys. żołnierzy.
W ostatnich tygodniach McKenzie powtarzał, że ma wątpliwości, czy należy w pełni wycofać amerykańskie wojska z Afganistanu ze względu na stałą współpracę talibów z Al-Kaidą oraz nieustanne akty przemocy w tym kraju.
Ataki wymierzone w afgańską armię
Mimo podpisania porozumienia między USA i talibami ataki terrorystyczne w Afganistanie nie ustały, chociaż nie są już raczej wymierzone w międzynarodowe siły interwencyjne, lecz w afgańską armię, policję oraz liberalnych polityków.
W środę w centrum Kabulu wybuchła przydrożna bomba podczas przejazdu prezydenckiej kolumny. Zginęły cztery osoby zginęły, 16 zostało rannych; przeżył pierwszy wiceprezydent Afganistanu Amrullah Saleh, w którego wymierzony był zamach.
Źródło: PAP