Chcieli ginekologii zamiast porodówki, dla oszczędności. Radni zagłosowali

Szpital w Lesku ma 111 milionów złotych długu
Małgorzata Bryndza, dyr. SP ZOZ w Lesku: "Jeśli nie podejmiemy żadnych działań, zagrożone jest istnienie szpitala"
Źródło: TVN24
Radni powiatowi przeciwni likwidacji porodówki w szpitalu w Lesku. To ostatni taki oddział w tej części Podkarpacia. Szpital ma potężny dług, a sam oddział co miesiąc zwiększa go o pół miliona. Brakuje też lekarzy. Swój pomysł na rozwiązanie patowej sytuacji przedstawił resort zdrowia.

Rada Powiatu Leskiego głosowała w czwartek (18 września) nad uchwałą w sprawie zmian w statucie Samodzielnego Publicznego Zespołu Opieki Zdrowotnej w Lesku, zgodnie z którą oddział ginekologiczno-położniczy miał zostać z zlikwidowany, a w jego miejsce miał powstać oddział ginekologiczny.

Jak czytamy w uzasadnieniu, uchwała "podyktowana jest zmianami organizacyjnymi związanymi z z trudną sytuacją finansową jednostki oraz braku kadry lekarskiej". Głosowanie poprzedziła ponad dwugodzinna dyskusja.

Szpital w Lesku ma 116 milionów złotych długu
Szpital w Lesku ma 116 milionów złotych długu
Źródło: TVN24

Apel dyrektorki

Małgorzata Bryndza, dyrektorka szpitala w Lesku zaapelowała do radnych o podjęcie uchwały. Powoływała się przy tym na rosnący dług szpitala. Podkreśliła, że wprowadzenie zmian w pracy szpitala jest konieczne, aby uratować tonącą w długach placówkę.

Oddziałem, który kosztuje najwięcej jest właśnie porodówka. Powód? Spadająca liczba urodzeń i niekorzystne wyceny zabiegów dla mniejszych szpitali przygotowywane przez Narodowy Fundusz Zdrowia.

Jeszcze w 2018 roku na leskiej porodówce rocznie odbieranych było pół tysiąca porodów, w 2024 roku już tylko 197. Strata, choć trudno mówić o "stracie" w przypadku podmiotu, który z założenia nie jest instytucją nastawioną na zysk, wyniosła blisko sześć milionów złotych. Funkcjonowanie porodówki kosztuje szpital pół miliona złotych miesięcznie. Jak mówiła podczas sesji Małgorzata Bryndza, dalsze utrzymywanie oddziału ginekologiczno-położniczego może zagrozić funkcjonowaniu całego szpitala i w konsekwencji doprowadzić do jego "niewydolności" - braknie pieniędzy na tak podstawowe rzeczy, jak zakup leków, opatrunków, czy posiłków dla pacjentów, nie mówiąc już o wypłatach dla personelu. Aktualnie szpital ma już 116 milionów złotych długu.

Dyrektorka podkreśliła, że decyzja o likwidacji porodówki jest "niepopularna", ale konieczna, jeśli szpital ma nadal funkcjonować i zapewniać bezpieczeństwo pacjentom z regionu. - Ten szpital nie ma czasu, bez podjęcia jakichkolwiek prób jego ratowania ten szpital nie będzie istniał - stwierdziła.

Wicestarosta Wiesław Kuzio, przed laty także dyrektor szpitala w Lesku, zwrócił uwagę, że zarząd powiatu "zrobił wszystko" i "wyczerpał swoje możliwości", aby uratować porodówkę. - Nie mamy już gdzie wyżej pójść - powiedział starosta.

Przypomniał, że kierownictwo szpitala i zarząd powiatu w sprawie przyszłości porodówki i leskiego szpitala spotykali się m.in. kierownictwem NFZ, z wojewodą podkarpacką i poprzednią ministrą zdrowia Izabelą Leszczyną. Ta 1 lipca obiecała pomoc rządu i zapewniła samorządowców i dyrekcję lecznicy w Lesku, że porodówka nadal będzie funkcjonować. Sęk w tym, że nieco ponad trzy tygodnie później na stanowisku szefowej resortu zdrowia nastąpiła zmiana, a obiecana pomoc rządu nie nadeszła.

Wicestarosta Wiesław Kuzio podczas sesji poinformował radnych, że zarząd powiatu próbował nawiązać z nową ministrą kontakt i dopytać o dalsze plany w sprawie leskiego szpitala i ostatniej porodówki w Bieszczadach. Zarząd napisał też "list rozpaczy" - jak określił go Kuzio - do premiera Donalda Tuska. - Odzewu nie ma - przekazał podczas sesji. Do radnych zaapelował o przyjęcie uchwały, bo - w jego opinii - tylko reorganizacja szpitala i zmniejszenie kosztów jego funkcjonowania pozwoli go uratować.

Ostatecznie radni nie przegłosowali przyjęcia uchwały: "za" zagłosowało pięcioro, "przeciw" sześcioro, troje wstrzymało się od głosu.

Komunikat Ministerstwa Zdrowia

Ministerstwo Zdrowia w czwartkowym komunikacie zapowiedziało, że w najbliższym czasie zaplanowane jest spotkanie kierownictwa resortu z przedstawicielami szpitala, Narodowego Funduszu Zdrowia, wojewodą i konsultantem krajowym ds. położnictwa i ginekologii.

W komunikacie MZ zaznaczono także, że we współpracy z konsultantem krajowym w dziedzinie położnictwa i ginekologii podjęto działania mające na celu zabezpieczenie świadczeń opieki zdrowotnej związanych z opieką okołoporodową na terenach powiatów bez dostępu do oddziału położniczo-ginekologicznego. Podkreślono, że w związku z aktualną sytuacją demograficzną, mając dodatkowo na uwadze sytuację kobiet w ciąży na obszarach narażonych na wykluczenie komunikacyjne, opracowany został model opieki okołoporodowej, który jest uniwersalny i możliwy do wprowadzenia również przez inne podmioty.

Projekt zakłada wprowadzenie świadczenia gwarantowanego "Opieka nad ciężarną lub rodzącą realizowana przez położną". Resort zdrowia zaznaczył, że świadczenie byłoby realizowane w Izbie Przyjęć lub w SOR-ze przez położne. Rozwiązanie zakłada, że w przypadku podjęcia decyzji o transporcie kobiety w ciąży lub kobiety w połogu z noworodkiem zapewniony zostanie transport z udziałem położnej.

MZ zapowiedziało, że projekt rozporządzenia zostanie skierowany do konsultacji publicznych i uzgodnień do końca września 2025 roku. Wejście w życie rozporządzenia planowane jest w IV kwartale 2025 roku.

Ostatnia porodówka w Bieszczadach

Oddział ginekologiczno-położniczy, który funkcjonuje w Szpitalu Powiatowym w Lesku to ostatni taki oddział w regionie. W 2017 roku z powodu braków kadrowych zlikwidowana została porodówka w Sanoku, trzy lata później z powodów ekonomicznych przestała działać porodówka w Ustrzykach Dolnych. Leski szpital przyjmuje i leczy ciężarne z trzech powiatów: leskiego, sanockiego i bieszczadzkiego.

Według danych Głównego Urzędu Statystycznego z 2023 roku zamieszkiwało je nieco ponad 136 tysięcy mieszkańców. Blisko 70 tysięcy to kobiety. Jeśli oddział ginekologiczno-położniczy w leskim szpitalu zostanie zlikwidowany, ciężarne i pacjentki ginekologii, będą musiały jeździć do innych szpitali. Najbliższe oddziały ginekologiczno-położnicze znajdują się w szpitalu w Brzozowie, Krośnie i Przemyślu.

Porodówka w Lesku to ostatni taki oddział w tym regionie Podkarpacia
Porodówka w Lesku to ostatni taki oddział w tym regionie Podkarpacia
Źródło: tvn24.pl

1 lipca działalność oddziału ginekologiczno-położniczego w leskim szpitalu została zawieszona. Powodem był brak neonatologa, który przeszedł na emeryturę, i rosnące zadłużenie. W czerwcu szpital miał już 110 milionów złotych długu, który z miesiąca na miesiąc rośnie o około półtora mln zł. Oddział miał wznowić działalność 1 września, ale dyrektorka placówki wystąpiła do wojewody o zgodę na przedłużenie zawieszenia na kolejny miesiąc. Porodówka ma wrócić do pracy 1 października, ale jak wynika ze słów dyrektorki Bryndzy, tak się nie stanie. Szpital będzie wtedy musiał zapłacić karę.

TVN24 HD
Dowiedz się więcej:

TVN24 HD

Czytaj także: