Marcin Gortat rzucił 24 punkty i zebrał 13 piłek, a jego Washington Wizards w meczu pierwszej rundy play-offów NBA pokonali Toronto Raptors 106:99. W rywalizacji do czterech zwycięstw prowadzą już 3-0 i tylko jednej wygranej brakuje im do awansu.
Bohaterem spotkania w Waszyngtonie, najbardziej zaciętego z dotychczasowych w play-offach między tymi zespołami, był Paul Pierce. 37-letni weteran na 16,3 sekundy przed jego zakończeniem, przy prowadzeniu gospodarzy 102:99, trafił za trzy tuż przed upłynięciem czasu na przeprowadzenie akcji. Tym samym kolejny raz odebrał rywalom nadzieje na zwycięstwo i odwrócenie losów rywalizacji.
Statystyka nie daje Raptors szans
W historii play off w NBA żadnej drużynie nie udało się jeszcze wyjść zwycięsko z rywalizacji po porażkach w trzech pierwszych meczach – w 110 dotychczasowych takich przypadkach awansowały zespoły, które prowadziły 3-0.
Pierce w poprzednim sezonie jako zawodnik Brooklyn Nets przyczynił się do wyeliminowania Raptors, blokując rzut Kyle’a Lowry’ego w decydującym momencie. W tegorocznym play-off poprowadził Czarodziejów do inauguracyjnego zwycięstwa w Toronto i teraz znów trafił na usta komentatorów, ale na wielkie słowa uznania zasłużyli także lider zespołu, kontrolujący tempo gry John Wall oraz doskonale współpracujący z nim i pozostałymi kolegami Gortat.
Polski środkowy rozegrał jedno ze swoich najlepszych spotkań w play-off, pod wieloma względami rekordowe. Był najlepszym strzelcem i drugim asystującym zespołu oraz najlepiej zbierającym i blokującym meczu. Uzyskał siódme double-double w play-off, a pierwsze w tym sezonie (143. w karierze i 23. w bieżących rozgrywkach).
Rekordowy występ
Przebywał na parkiecie 42 minuty, czyli najdłużej, biorąc pod uwagę wszystkie 60 spotkań w play off, jakie rozegrał. Trafił 11 z 15 rzutów za dwa punkty i dwa z pięciu wolnych, zebrał 11 piłek w obronie i dwie w ataku, miał pięć asyst, cztery bloki, trzy straty i trzy faule. Wyrównał swoje rekordy play-off w liczbie zbiorek defensywnych, asyst i bloków, a 24 punkty to jego drugie osiągnięcie po 31 uzyskanych w meczu z Indiana Pacers 13 maja 2014 na wyjeździe, wygranym przez Wizards 102:79.
W piątek trener Wizards Randy Wittman korzystał tylko z ośmiu zawodników. Sześciu zanotowało dwucyfrową zdobycz punktową. Obok Polaka najskuteczniejsi byli John Wall – 19 i 15 asyst, Pierce – 18 (4/7 za trzy) i Bradley Beal – 16. Rezerwowy Drew Gooden dorzucił 12, a inny zmiennik, rewelacyjnie spisujący się w play off Otto Porter - 11.
Najwięcej punktów dla Raptors zdobył DeMar DeRozan – 32 (20 w pierwszej kwarcie, co jest rekordem klubu w play off). Rozgrywający Lowry dodał 15, ale trafił tylko pięć z 22 prób z gry, a Amir Johnson – 14 i 12 zbiórek.
Wraz z Gortatem wróciło prowadzenie
Goście prowadzili w pierwszej kwarcie nawet dziesięcioma punktami (28:18), ale stracili całą przewagę w drugiej, gdy na parkiet po kilkuminutowym odpoczynku wrócił Gortat. To akcje polskiego środkowego tuż przed przerwą, gdy wykorzystywał idealne podania Walla (w pierwszej połowie zdobył 17 punktów, trafiając osiem z 10 rzutów z gry), przywróciły gospodarzom prowadzenie. Zespoły schodziły do szatni przy wyniku 54:48 dla Wizards.
Mecz rozstrzygał się jednak dopiero w czwartej kwarcie. Gortat w kilku akcjach niepotrzebnie oddawał piłkę partnerom, będąc w dogodnej pozycji blisko kosza, ale też trafił ważny rzut w ostatniej sekundzie akcji, przywracając drużynie prowadzenie 86:85 na 5.35 min. przed końcem.
Jeszcze na 4.40 przed syreną był remis 88:88, ale wówczas dwukrotnie za trzy punkty trafił Porter. Potem z dystansu po podaniu Gortata punktował Pierce i na niespełna dwie minuty przed ostatnim gwizdkiem sędziów było 98:90 dla Wizards. Rywale zbliżyli się jeszcze na trzy punkty (102:99), ale Pierce ponownie pozbawił ich złudzeń.
Czarodzieje trafili w piątek 12 (z 29) rzutów za trzy punkty, ustanawiając rekord klubu w play-off. Czwarty mecz Wizards z Raptors odbędzie się w niedzielę, również w Waszyngtonie. Może to być ostatnie spotkanie w tej serii.
Autor: iwan / Źródło: sport.tvn24.pl, PAP