Jak sobie radzić z ulewą i nadmiarem wody na murawie pokazali podczas Euro 2012 Ukraińcy. Przed ich meczem z Francją lunęło nieporównywalnie mocniej niż we wtorek na Stadionie Narodowym, ale piłkarze - wprawdzie na raty - jednak zagrali.
Ulewa nad Donbass Areną w Doniecku rozszalała się wraz z rozegraniem pierwszych taktów hymnów. Woda lała się z nieba strumieniami, w dodatku zaczęło grzmieć. Mecz współgospodarzy Euro 2012 z Trójkolorowymi jednak rozpoczęto punktualnie o godz. 18.
Z każdą minutą burza szalała jednak coraz bardziej, a piłkarze grzęźli w błocie po kostki. Sędzia Bjoern Kuipers z Holandii zdecydował się przerwać spotkanie w 5. minucie. Kibice i dziennikarze uciekali z trybun. Ci drudzy ekspresowo chowali swoje laptopy, najodważniejsi ukrywali się pod stołami.
Dachu nie było
Ukraińskiej areny, podobnie jak Narodowego we wtorek, nie zasunięto, ale nie dlatego, że ktoś o tym zapomniał. Po prostu Donbass Arena nie posiada zadaszenia.
Na Ukrainie arbiter długo przechadzał się po murawie i sprawdzał, czy piłka jest w stanie się toczyć. Futbolówka rzucana przez Kuipersa turlała się z problemami (na Narodowym grzęzła w kałużach), ale sędzia uznał, że można dokończyć spotkanie. Zwłaszcza że ulewa ustąpiła po 45 minutach oczekiwania (na Narodowym długo nie chciała dać za wygraną).
Po godzinie mecz w Doniecku wznowiono. Dzięki fortunie miejscowego oligarchy Rinata Achmetowa zainwestowano w najnowocześniejszy sytem odprowadzający wodę. Drenaż pozwolił na dokończnie spotkania, a oberwanie chmury nie wpłynęło na przebieg gry.
To nie murawa?
Zdaniem Narodowego Centrum Sportu, operatora Stadionu Narodowego, główną przyczyną zamieszania i przełożenia meczu z Anglią w Warszawie był nieustannie obficie padający deszcz.
- Jeżeli pada deszcz przez kilka godzin, to ta woda nie jest w stanie zmieścić się w systemie odprowadzającym. Tego deszczu było naprawdę dużo w krótkim czasie - przekonywał w TVN24 szef NCS Robert Wojtaś.
Zupełnie innego zdania jest architekt stadionu. Zbigniew Pszczulny twierdzi, że NCS nie zadbało o odpowiedni system drenażowy.
- Rozłożono cienką trawę grubości pięciu centymetrów i to działa tak jakby się położyło dywan na płycie betonowej - stwierdził Pszczulny.
Mecz w Doniecku kontynuowano w kałużach. Francuzi wygrali 2:0. Spotkanie na Narodowym przełożono na środę na godz. 17.
Autor: twis/k / Źródło: tvn24.pl