Sensacji nie było, ale i tak występ Marii Andrejczyk podczas igrzysk olimpijskich w Rio polscy kibice zapamiętają na długo. W finale rzutu oszczepem 20-letnia Polka zajęła pechowe, czwarte miejsce.
We wtorkowych eliminacjach Andrejczyk wszystkich zadziwiła. Zaledwie 20-letnia zawodniczka była najlepsza, a wynikiem 67,11 m ustanowiła rekord Polski. W tym sezonie nikt tak daleko nie rzucał.
- Wiem, że narobiłam apetytu, ale nie oczekujcie ode mnie zbyt wiele, równie dobrze mogę tego w finale nie powtórzyć. Nie chcę zapeszać i niczego zapowiadać. Chcę się po prostu skupić na tym, żeby się zbliżyć do tego rezultatu. Moim marzeniem jest ósemka w igrzyskach. Nie wiadomo, czy powtórzę taki rzut. Będą nowe warunki, nastawienie, motywacje. Dziewczyny będą bardziej zmobilizowane – studziła oczekiwania.
Dwa centymetry...
Słusznie, choć już po pierwszej próbie apetyt rozbudziła jeszcze bardziej. Była na trzecim miejscu po rzucie na odległość 61,92 m. W kolejnych oszczep wędrował bliżej, ale i tak zakwalifikowała się do ścisłego finału. Prawdziwą siłę zademonstrowała w piątej próbie. 64,78 m! Dało jej to wówczas trzecie miejsce.
Niestety, w ostatniej próbie o dwa centymetry dalej rzuciła dwukrotna mistrzyni olimpijska Czeszka Barbora Spotakova. Polka miała szansę ją wyprzedzić, ale w swoim ostatnim rzucie osiągnęła "tylko" 63,69 m, co dało jej czwartą lokatę. Mimo to, młodej Polce należą się naprawdę wielkie gratulacje za występ!
Wygrała Chorwatka Sara Kolak - 66,18 m. Srebrny medal wywalczyła reprezentantka RPA Sunette Viljoen - 64,92 m.
Autor: lukl / Źródło: sport.tvn24.pl