Pełnometrażowy debiut francuskiej reżyserki Coralie Fargeat to bez wątpienia jedna z najbardziej udanych wariacji ostatnich lat na gatunek określany jako "revenge movies".
Film zaczyna się pozornie bardzo niewinne. Ot, upojny i wypełniony rozkoszami cielesnymi wyjazd, na który przystojny i zamożny Richard zabiera swoją kochankę, typową blondwłosą piękność Jen (rewelacyjna Matilda Lutz).
Niespodziewanie do położonego na pustynnym odludziu luksusowego domu przyjeżdżają jego nie mniej bogaci i uprzywilejowani koledzy, z którymi mężczyzna zwykł wybierać się na polowania. W pewnym momencie Jen pada ofiarą ich rozbudzonych żądzy, a przerażeni i spanikowani „prawdziwi faceci” postanawiają w akcie desperacji pozbyć się jej raz na zawsze. Ich plan jednak się nie udaje, dziewczyna bowiem nie poddaje się bez walki. Rozpoczyna się krwawa jatka, pełna nagłych zwrotów akcji, napędzana przez dzikie pragnienie zemsty i odwetu za doznane krzywdy.
"Revenge" wbija widzów dosłownie w kinowe fotele, a doskonałe, pustynne zdjęcia autorstwa Robrechta Heyvaerta przywodzą na myśl stylistykę najnowszej części przygód "Mad Maxa". Podczas gdy Fargeat ostro rozprawia się z toksycznymi męskimi postawami i nie mniej zgubnymi normami patriarchalnego systemu.
Jej bohaterka bierze sprawy w swoje ręce i z bezbronnej ofiary na naszych oczach przemienia się w brutalną, żądną zadośćuczynienia za krzywdy "boginię wendety".
Autor: tmw / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Netia Off Camera