Anglicy wymyślili futbol, ale z Euro wygonili ich piłkarze z 300-tysięcznej wyspy. Po meczu nieoczekiwani zwycięzcy wspólnie ze swoimi kibicami zaprezentowali najoryginalniejszy doping Euro. Przyprawia o ciarki na plecach i wzbudza podziw jednocześnie.
Islandczycy, debiutanci na wielkiej imprezie piłkarskiej, dokonali - zdawało się - niemożliwego. Skazani na pożarcie zagrali wszystkim na nosie. Najpierw wyszli z nie najłatwiejszej grupy (z Portugalią i Austrią), a w poniedziałek pokonali Anglię, szczelnie zabezpieczając się przed brytyjskimi atakami. Faworyci trafili tylko z karnego, już w 2. minucie meczu. Później strzelali już wyłącznie Skandynawowie, którzy przez 90 minut mogli liczyć na wyjątkowe wsparcie swoich kibiców. Stadion w Nicei co chwilę przeszywał przeraźliwy i niecodzienny wrzask kilkunastu tysięcy gardeł, zsynchronizowany z potężnym klaśnięciem nad głową. Całość miałaby prawo wystraszyć niejednego chojraka. Nic dziwnego - to okrzyk wojenny wikingów, przodków Islandczyków.
And here\\\\\\\\\'s a video of that Iceland collective celebration with the fanshttps://t.co/D9VVFEGrFo https://t.co/3HZKXL5ssM
— St_Hill (@St_Hill) 28 czerwca 2016
Razem z piłkarzami
Na koniec, po zwycięskiej batalii, pod trybunę ze swoimi kibicami podeszli piłkarze i wspólnie zaprezentowali doping, który pomógł wypłoszyć Anglików.
Całością kierował kapitan Aron Gunnarsson. Ten sam, z którym Cristiano Ronaldo nie chciał wymienić się koszulkami po meczu grupowym. - Kim ty jesteś? - miał odburknąć do Islandczyka gwiazdor. Od poniedziałku Ronaldo nazwisko Gunnarssona powinien mieć już utrwalone. W ćwierćfinale wyspiarze zagrają z Francją - w niedzielę, na Saint-Denis.
Autor: twis / Źródło: sport.tvn24.pl