O półfinałowych bataliach mundialu pisano już wiele artykułów, ale o niektórych z nich spokojnie można byłoby wydać osobną książkę lub nakręcić film. Sport.tvn24.pl przypomina pięć najciekawszych starć tej fazy w historii mistrzostw świata.
We wtorek i środę spotkaniach o brazylijski finał gospodarze zagrają z Niemcami, a Argentyna z Holandią. Zderzenie południowoamerykańskiego i europejskiego futbolu to gwarancja wielkich emocji. Czy bohaterowie tegorocznego mundialu będą w stanie porwać kibiców tak, jak miało to miejsce w przeszłości?
Francja - Brazylia 2:5 (Szwecja 1958)
Piłkarze obu drużyn zafundowali fanom prawdziwą ucztę, na której dania główne serwował fenomenalny Pele. Do przerwy był remis, ale po zmianie stron na boisku brylowali już tylko Canarinhos. Kompletując w niespełna 23. minuty hat-tricka król futbolu przyćmił superstrzelca Trójkolorowych Justa Fontaine'a. Francuz na tych mistrzostwach został królem strzelców z 13 golami na koncie, a na dodatek trafiał w każdym spotkaniu.
A i tak ten mecz należał do Pelego, który miał wówczas dopiero 17 lat. Z mundialem pożegnał się wbijając w finale Szwecji dwa gole. Brazylijczycy do kraju wrócili ze złotymi krążkami na szyi.
Włochy - RFN 4:3 (Meksyk 1970)
- Piłka nożna to taka gra, w której 22 mężczyzn biega za piłką, a na końcu i tak wygrywają Niemcy - powiedział kiedyś Gary Lineker. Niekoniecznie. Batalia na Stadionie Azteków, której świadkami było ponad 100 tysięcy kibiców nijak ma się do tezy wysuniętej przez Anglika.
Końcówkę podstawowego czasu gry śmiało można byłoby nazwać horrorem, ale wtedy zabrakłoby określenia na to, co działo się w dogrywce.
W niej padło aż pięć goli, Niemcy nokautujący cios dostali tuż przed końcem. Zostali upokorzeni, mimo że po trafieniu Gerda Muellera jako pierwsi wyszli na prowadzenie. Z pewnością nie pomogła im kontuzja Franza Beckenbauera, który przez ostatnie minuty biegał z ręką... na temblaku.
RFN - Francja 3:3, 5:4 w karnych (Hiszpania 1982)
Od spotkania w Sewilli minęło już ponad trzydzieści lat, a nad Sekwaną najbardziej znienawidzonym piłkarzem wciąż jest Herald Schumacher. Dlaczego? Bramkarz RFN, który brutalnym atakiem połamał żebra Patrickowi Battisonowi za swoje zachowanie nie zobaczył nawet żółtej kartki. Cały problem w tym, że później brylował w rzutach karnych.
I chociaż Francuzi sami mogą mieć do siebie pretensje, że doprowadzili do konkursu jedenastek ( w dogrywce prowadzili już 3:1), to niesmak pozostał. Schumachera oszczędził sędzia, ale nie kibice, którzy cały czas na Niemca gwizdali. - Najlepiej gram wtedy, kiedy wszyscy dookoła mnie nienawidzą - powiedział po spotkaniu Schumacher.
Anglia - RFN 1:1, 3:4 w karnych (Włochy 1990)
Po 24 latach przerwy i pamiętnym triumfie na własnym podwórku, reprezentacja Trzech Lwów w końcu zdołała awansować do półfinału mundialu.
Zaczęło się od pięknej bramki z rzutu wolnego Andreasa Brehmego, na dziesięć minut przed końcem wyrównał niezawodny Lineker. W dogrywce oba zespoły ostrzeliwały słupki i poprzeczki, ale bramki nie padły. O wszystkim zadecydowały karne, w których Niemcy byli bezbłędni.
Z tego meczu zapamiętamy szlochającego jak dziecko Paula Gascoigne'a i Lothara Matheausa pocieszającego Chrisa Waddle'a, którego pudło okazało się gwoździem do trumny Wyspiarzy.
Francja - Chorwacja 2:1 (Francja 1998)
Jeśli ktoś mógł zatrzymać Francuzów to była to tylko Hrvastka - takie przekonanie wciąż tkwi w głowach chorwackich kibiców. Wspaniała generacja piłkarzy z Davorem Sukerem i Zvonimirem Bobanem na czele była rewelacją turnieju.
Od finału dzieliło ich niewiele. Na bramkę Sukera dwoma golami odpowiedział Lilian Thuram. Jak się później okazało były to jego jedyne bramki w trwającej czternaście lat przygodzie z reprezentacją Trójkolorowych.
Chorwaci nie zdołali odrobić strat, mimo że przez ostatnie dwadzieścia minut grali z przewagą jednego zawodnika. Z boiska wyleciał Laurent Blanc, którego arbiter niesłusznie ukarał czerwoną kartką za rzekome uderzenie łokciem Slavena Bilicia. W meczu o trzecie miejsce Chorwaci pokonali Holandię 2:1, a Francuzi rozbili Brazylię 3:0.
Autor: goszu / Źródło: sport.tvn24.pl