Czwartek, 16 września Lekarz z Lublina, który wozi pacjentów karetką w prywatnej firmie jest chory na padaczkę. Z tego powodu musi brać silne leki osłabiające jego zdolność do funkcjonowania. Mimo to pracodawca wystawia go na dyżury, co zagraża zdrowiu i życiu pacjentów. Stan lekarza widać na nagraniach wideo, które dostaliśmy na Kontakt 24.
Lekarz chory na padaczkę, bierze silne leki, po których, jak mówią jego współpracownicy, "zachowuje się dziwnie". Mimo to pracodawca wystawia go na dyżury, co zagraża zdrowiu i życiu pacjentów. Zachowanie lekarza widać na amatorskim filmie. Wyglądającego na półprzytomnego lekarza ktoś wysyła na "wyjazd". I lekarz, mimo, że ledwo trzyma się na nogach, wyjeżdża do kolejnego pacjenta. - On nie wiedział, co się z nim dzieje. Nie wiedział, czy jest w karetce, czy w szpitalu. Czasami trzeba było mu pomoc drzwi zamknąć, bo nie miał siły ich zamknąć. W karetce przesypiał całą drogę. Człowiek nawet pod wpływem alkoholu tak się nie zachowuje - opowiada kierowca karetki, który jeździł z chorym lekarzem i nagrał film. Zapewnia też, że od lekarza nikt nigdy alkoholu nie wyczuł.
Woda w ustach
Taki stan to najprawdopodobniej efekt choroby i przyjmowania silnych leków. - Nie można takiemu lekarzowi, jeżeli ma problemy zdrowotne, pozwolić jeździć z pacjentami ciężko chorymi. Poszedłem i powiedziałem, że lekarz nie nadaje się do jeżdżenia karetką w takim stanie, w jakim jest - opowiada kierowca. Kilka dni później kierowca usłyszał że kradnie firmowe paliwo i stracił pracę.
Władze szpitala nie chcą się wypowiadać przed kamerą, ale nieoficjalnie mówią, że lekarza do pracy nie przymuszali i zapowiadają, ze uważniej przyjrzą się sprawie.
Z lekarzem nie udało się skontaktować.