Piątek, 17 grudnia Na zewnątrz minus 10 stopni, w mieszkaniu zaledwie sześć na plusie. Mieszkańcy jednej z toruńskich kamienic marzną, bo w mieszkaniach - z powodu remontu dachu i komina - nie ma ogrzewania. A urzędnicy przerzucają się odpowiedzialnością.
Na zewnątrz minus 10 stopni, w mieszkaniu zaledwie sześć na plusie. Mieszkańcy jednej z toruńskich kamienic marzną, bo w mieszkaniach - z powodu remontu dachu i komina - nie ma ogrzewania. A urzędnicy przerzucają się odpowiedzialnością.
Za oknem kilkunastostopniowy mróz, a w bloku brak ogrzewania. Ale to nie awaria czy problemy z instalacją. To chłód spowodowany czymś zupełnie innym.
- Absurdalną urzędniczą bzdurą! Bo tu nie ma innych określeń. Atak zimy, śnieg i mróz a administrator budynku podjął decyzję o kapitalnym remoncie dachu. Wymiana dachówki, rozbiórka komina – oburza się Jolanta Jaworska, mieszkanka remontowanej kamienicy.
Kobieta mieszka razem ze schorowaną matką. Od początku tygodnia temperatura w mieszkaniu to zaledwie 6 stopni Celsjusza.
Jak wyjaśnia pani Jolanta, mieszkańcy nie mogą używać ogrzewania. Pod żadną postacią.
"Trzeba było wydać pieniądze"
Kto podjął decyzję o remoncie zimą? Reporter "Prosto z Polski" zwrócił się w tej sprawie do kierownika Administracji Domów Mieszkalnych w Toruniu, miejskiej instytucji zarządzającej budynkiem.
W odpowiedzi usłyszał, że decyzje o remoncie zapadają w dyrekcji w zakładzie gospodarki mieszkaniowej. - Sytuacja wyglądała w ten sposób, że ten budynek, dach tego budynku nie był planowany do remontu – broni się Jerzy Kuriata, inspektor nadzoru, ZGM w Toruniu.
I tłumaczy, że potem w ZGM pojawiły się w budżecie dodatkowe pieniądze. I trzeba było je wydać.
- Czy to jednak mądre, by remontować dach i kominy, gdy jest kilkunastostopniowy mróz? – docieka reporter "Prosto z Polski".
Kuriata: - Pozostawię to pytanie bez komentarza.
Potem inspektor przyznaje, że gdyby jeszcze raz pojawiła się konieczność przeprowadzenia takiej inwestycji, to raczej odradzałby ją swoim szefom.
"Raptem ktoś się zainteresował"
Na razie końca remontu nie widać. Powinien skończyć się kilka dni temu. Ale wciąż trwa.
Interwencja reportera "Prosto z Polski" przyniosła jednak pewien skutek. - Zaczęły się dziać cuda. Ktoś przyszedł, podłączył mi jeden piecyk, wyczyścił komin. Podłączył drugi piec. Raptem się zaczął ktoś sprawą interesować. Po państwa interwencji - mówi pani Jolanta.
mac//gak