To był pierwszy finał w historii mistrzostw Europy, który zakończył się bezbramkowym remisem. Spotkanie rozstrzygnęła dopiero dogrywka. W niej Portugalczycy stworzyli sobie trzy groźne sytuacje. Eder wykorzystał ostatnią z nich i dał swojej drużynie pierwsze, upragnione mistrzostwo Starego Kontynentu. Z wysokości ławki rezerwowych oglądał to pechowy Cristiano Ronaldo.
Nie było trzeciego triumfu Francuzów na własnej ziemi. Po sukcesie w 1984 roku (na ME) i 1998 na mistrzostwach świata tym razem Trójkolorowi płakali. Mistrzostwo Starego Kontynentu po zwycięstwie w dogrywce 1:0 zapewniła sobie Portugalia, nie było łatwo.
Pogromcy Niemiec bez zmian
Trener Didier Deschamps na finałowy mecz wystawił identyczny skład jak na półfinał z Niemcami. W drużynie Portugalii do gry od pierwszych minut został wprowadzony Pepe. Obrońca Realu Madryt pauzował w półfinale z Walią z powodu niegroźnego urazu.
Francuzi zaczęli to spotkanie tak jak w niedawne starcie z aktualnymi mistrzami świata. Próbowali grać wysokim pressingiem i utrzymywać się przy piłce. Mogło to przynieść efekt już w 10 minucie. Lewą stroną popędził Dimitri Payet i zagrał na głowę do Antoine'a Griezmana, jego strzał wybronił jednak Rui Patricio.
Łzy Ronaldo
Po 18 minutach gry spory dramat przeżył Cristiano Ronaldo. Gwiazdor Realu leżał na murawie i trzymał się za kolano. To był wynik wcześniejszego starcia z Payetem, za które sędzia nie zdecydował się pokazać Francuzowi kartki. Portugalczyk ze łzami w oczach opuścił boisko. Po kilku minutach powrócił dosłownie na kilkanaście sekund i scenariusz znów się powtórzył. Tym razem zniesiono go na noszach, a trener Fernando Santos wprowadził do gry Ricardo Quaresmę.
Portugalczycy bez CR7 grali nieco bardziej ostrożnie. W pierwszej połowie w ofensywie przeprowadzili właściwie jedną dobrą, zespołową akcję, którą strzałem próbował zakończyć Raphael Guerreiro. Piłka została jednak zablokowana. Do przerwy goli nie było.
Ataki Comana
Po zmianie stron Deschamps zdecydował się na ściągniecie z boiska aktywnego tego wieczoru Payeta. Jego miejsce zajął Kingsley Coman. Trener Trójkolorowych liczył, że gracz Bayernu indywidualną akcją zmieni obraz gry. Tak mogło być w 66. minucie gdy Coman dograł na głowę Griezmmana. Piłkarz Atletico Madryt piłkę posłał jednak tuż nad bramką ekipy z Półwyspu Iberyjskiego. Coman dalej był aktywny. Próbował strzelać i nękał obronę Portugalii indywidualnymi akcjami. Po jednej z nich i podaniu do Oliviera Giroud ten ostatni strzelał mocno i celnie. Patricio jednak obronił.
Portugalia swoją szansę miała po próbie z dystansu Naniego i dobitce z przewrotki Quaresmy. Wyglądało efektownie, ale nie zaskoczyło Hugo Llorisa. Piłkę meczową w 90 minucie miał jednak Andre-Pierre Giniac. Kilka metrów od bramki ograł Pepe i trafił w słupek. Konieczna więc była dogrywka.
Bohater Eder
W niej najlepsze sytuację stworzyli sobie podopieczni Santosa. Po rzucie rożnym z bliska strzelał Quaresma. Uderzenie głową instynktownie odbił Lloris. Niedługo potem z rzutu wolnego w poprzeczkę trafił Guerreiro. To było ostrzeżenie dla Trójkolorowych. Chwile później z piłką kilka metrów podciągnął Eder i zdecydował się na strzał z dystansu. Uderzenie z dwudziestu kilku metrów było mocne i precyzyjne. Piłka znalazła się w bramce. Przez ostatnie 10 minut dogrywki Francuzi nie byli w stanie skutecznie odpowiedzieć. Portugalia zaczęła świętowanie.
Karta się odwróciła
Dotychczasowy bilans bezpośrednich meczów miedzy tymi drużynami był znacznie korzystniejszy dla Francuzów. Z 24 dotychczasowych potyczek z Portugalczykami wygrali aż 18, raz zremisowali. Teraz muszą dopisać sobie szóstą porażkę, tę najbardziej bolesną.
Autor: ks / Źródło: sport.tvn24.pl