Jeśli pokonało się gospodarzy turnieju aż 7:1, to czy można zagrać lepiej? Niemcy twierdzą, że tak. - Zamierzamy jeszcze bardziej podkręcić tempo - odgrażają się przed finałem mistrzostw świata z Argentyną piłkarze Joachima Loewa.
- Wątpię, by po 45 minutach było 5:0, choć nie ukrywam, że byłbym bardzo zadowolony - mówił na konferencji prasowej wyraźnie rozluźniony Thomas Mueller. Po męczarniach z Algierią i Francją, wysokie zwycięstwo z gospodarzami turnieju pozwoliło Niemcom na lekki oddech. - Jesteśmy bardzo zadowoleni z wtorkowego występu przeciw Brazylii, ale ten temat zakończyliśmy po 24 godzinach. To okropne uczucie przegrać w finale, więc przyszła pora, żeby tym razem zwyciężyć - mówi Miroslav Klose.
Rekordzista pod względem zdobytych bramek na mundialu doskonale pamięta porażkę w finale mistrzostw świata w 2002 roku z Brazylią, a także przegraną w finale Euro 2008 z Hiszpanią. - Tym razem musimy być bardzo cierpliwi. Argentyna ma wielu znakomitych graczy na czele z Messim, Di Marią i Aguero. - przestrzega z kolei Bastian Schweinsteiger.
Nie wiadomo jednak, czy całą trójkę zobaczymy na Maracanie. Di Maria wciąż zmaga się z urazem uda jakiego doznał w ćwierćfinale z Belgią. - Dodatkowo przed finałem mamy jeden dzień odpoczynku mniej, ale dzięki pracy i pokorze zrobimy wszystko by dotrzeć na szczyt - deklaruje trener Albicelestes, Alejandro Sabella. Problemów z urazami nie mają Niemcy. U naszych zachodnich sąsiadów wszyscy piłkarze są gotowi do gry.
Wsparcie od Brazylijczyków
Niemieccy piłkarze mogą liczyć w niedzielę na pomoc niespodziewanego sojusznika... brazylijskich kibiców. - Przecież w finale zagrają Argentyńczycy. Jeśli wygrają, to będzie dopiero kompromitacja. Są naszymi odwiecznymi wrogami, nienawidzimy ich. Gdyby wygrali na Maracanie i zdobyli mistrzostwo świata, byłby straszny wstyd - można usłyszeć na brazylijskich ulicach. Upokorzenie przez drużynę Joachima Loewa już odeszło w niepamięć, teraz liczy się tylko i wyłącznie potknięcie Leo Messiego i spółki. - Argentyna nie może wygrać. Brazylijczycy stają się teraz... Niemcami. Będziemy ich dopingować ze wszystkich sił - zapowiada Domingos da Fonseca, jeden z kibiców Canarinhos.
Na spore wsparcie mogą liczyć też Albicelestes. Do Rio de Janeiro wybiera się aż 100 tysięcy Argentyńczyków. Emocjonujące starcie zapowiada się zatem nie tylko na boisku, ale i na trybunach.
Autor: drop / Źródło: sport.tvn24.pl