Wtorek, 16 marca Prokuratorzy chcą, by już wkrótce sam "spowiadał się" przed sądem w sprawie upicia i wykorzystywania seksualnego 15-latki. Dzisiaj jednak oskarżany o to ksiądz z Bojana koło Wejherowa sam spowiada wiernych. Odprawia też msze, udziela komunii i sprawuje wszystkie inne obowiązki duszpasterza. Po kolędzie był w domu swojej ofiary. Rodzinę prosił "by nie oceniać, gdy się nie widziało".
Akt oskarżenia przeciwko proboszczowi parafii we wsi Bojano prokuratorzy chcą skierować do sądu na początku kwietnia. Według nich, ksiądz najpierw zwabił na plebanię 15-latkę pod pretekstem rozmowy "o jej kłopotach", potem upił ją i wykorzystał seksualnie.
Nawet osiem lat więzienia
Sprawa wyszła na jaw, kiedy rodzice zobaczyli sms-a, którego ksiądz przesłał póżniej dziewczynie. - Położyłam ją spać i wtedy, o godz. 2 w nocy przyszedł sms: "wydałaś mnie" - wspomina matka dziewczynki. Rodzice zawiadomili policję. Sprawą zajęła się prokuratura.
- W trakcie przesłuchania dziewczynki była obecna biegła psycholog i jest wydana opinia, według której dziewczynka jest wiarygodna, częściowo zostało to też potwierdzone innym materiałem dowodowym - tłumaczy Lidia Jeske, zastępca Prokuratora Rejonowego w Wejherowie.
Śledczy w końcu zdecydowali o postawieniu księdzu zarzutów. - Podejrzanemu za popełnienie przestępstwa z artykułu 197 § 2 (Doprowadzenie "innej osoby przemocą, groźbą bezprawną lub podstępem do poddania się innej czynności seksualnej albo wykonania takiej czynności") grozi od sześciu miesięcy do ośmiu lat więzienia - dodaje Jeske.
Pracowity kapłan
Po tym, jak duchowny usłyszał zarzuty, gdańska kuria zawiesiła go w obowiązkach proboszcza, ale nie w obowiązkach kapłana. W parafii pracuje nadal pełną parą. Spowiada, odprawia msze i komentuje oskarżenia.
Mieszkańcy wsi o sprawie mówią niechętnie. Część uważa, że powinien zostać natychmiast przeniesiony do innej parafii. Inni natomiast w ogóle nie wierzą w jego winę. Jedno jest pewne - to nie pierwsze kłopoty księdza z prawem.
Został uznany za winnego uderzenia dziecka. Podczas rozprawy sądowej doszło jednak do pojednania stron i sąd warunkowo umorzył postępowanie. Zgodzili się na to rodzice pokrzywdzonego dziecka.