Co to jest dryg pedagogiczny? - To znaczy, że jak rano otwieram oczy i wiem, że mam iść do szkoły, to się cieszę - odpowiada 82-letni nauczyciel przedmiotów zawodowych Andrzej Wrona. Wtóruje mu młodszy o sześć lat Ryszard Kaczor. Wiedzą, co mówią, bo chodzą tak do szkoły - z malutkimi przerwami - od 50 lat. A jak ktoś mówi, że nie ma ludzi nie do zastąpienia, to są. Oni. I najbardziej na świecie nie chcą być na pogrzebie Mechatronika.
- Będzie nas trzech. 82 lata, 76 lat i moje skromne 60 lat - zapowiada w rozmowie telefonicznej Sławomir Kasprzak, dyrektor jednego z najlepszych techników w Polsce - Technikum Mechatronicznego nr 1.
Do szkoły przy ulicy Wiśniowej na warszawskim Mokotowie wybieram się kilka dni później. W wejściu wita mnie uśmiechnięta portierka. Później dowiem się, że pani Hania, bo tak ma na imię kobieta, obdarowuje tym uśmiechem uczniów i gości szkoły już od 26 lat.
- Mogłabym już być na emeryturze, ale dyrektor tak namawiał, tak namawiał, że zostałam - zdradzi na koniec mojej wizyty w technikum.
Ale najpierw z głównego hallu odbiera mnie sekretarka, na oko moja rówieśnica.
- Nie trzeba było specjalnie schodzić - mówię nieco skrępowana.
- Proszę mi wierzyć, tak jest łatwiej. Ta szkoła jest jak labirynt, lepiej po panią wyjść niż później pani szukać po całym budynku. Sama jeszcze czasem się gubię - dodaje ze śmiechem.
Gdy chwilę później, już w gabinecie dyrektora Kasprzaka, opowiadam o tym powitaniu, ten nie jest zaskoczony. - Mamy w szkole ośmioro pracowników administracyjnych, pani z sekretariatu jest jedną z trzech osób, które pracują tu dłużej niż rok - mówi dyrektor. - Odejście kilku emerytek z administracji spowodowało nieprawdopodobną wyrwę. Odeszła kadrowa, księgowa i osoba w sekretariacie. I próbujemy od tej pory ciągle złapać równowagę, ale ten żyroskop jeszcze dobrze nie działa i się trochę bujamy - dodaje.
Ale do szkoły przyszłam rozmawiać nie o najmłodszych, a o najstarszych. To prawdziwe szkolne dinozaury (i sami tak o sobie mówią!). Dzieci i młodzież zaczęli uczyć blisko 50 lat temu. Większość tego czasu spędzili przy Wiśniowej. Tak, nauczycielami zostali pół wieku temu.
Andrzej Wrona - lat 82 i Ryszard Kaczor - lat 76. - Kiedyś pracował z nami jeszcze Sójka, to dopiero była radość, że tyle tu u nas ptaszków - wspomina Ryszard.
Ale choć na edukacji zjedli zęby, słowo "kiedyś" nie okaże się kluczem do naszej rozmowy, choć tak wcześniej założyłam. Oni zdecydowanie wolą mówić o "teraz".
- Bo teraz to są czasy! - mówią zgodnie.
Czytaj dalej po zalogowaniu
Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam