Pół roku po strzelaninie, do jakiej doszło na ulicach Gorzowa Wielkopolskiego, prokuratura zakończyła śledztwo w sprawie zachowania policjantów. Badała czy oddając strzały, stróże prawa nie przekroczyli swoich uprawnień. Uznano, że interwencja wobec Ramzesa O. była prawidłowa. Śledztwo umorzono.
Radiowóz zatrzymuje się na torowisku, policjanci z wycelowaną bronią każą mężczyźnie rzucić na ziemię tłuczek do mięsa i metalową rurkę, które trzyma w dłoniach. 48-latek nie stosuje się do poleceń i rzuca przedmiotami w radiowóz. Policjanci oddają strzały, jeden z nich ranił napastnika w nogę.
Sceny, które rozegrały się w lipcu w Gorzowie Wielkopolskim były szeroko komentowane, a interwencja policjantów wzbudziła wiele wątpliwości. Dyskutowano, czy użycie broni było zasadne. Sprawą zajęła się też prokuratura.
Przez ponad 6 miesięcy prowadzone było postępowanie, które miało wyjaśnić czy policjanci nie przekroczyli swoich uprawnień strzelając do mężczyzny. Co ważne, prowadzone było ono w sprawie użycia broni a nie przeciwko funkcjonariuszom. Postępowanie właśnie się zakończyło - Prokuratura Okręgowa w Gorzowie Wielkopolskim umorzyła śledztwo w tej sprawie. Uznano, że policjanci mieli odpowiednie uprawienia, byli także przeszkoleni w zakresie obchodzenia się z bronią palną.
Zniszczył 14 aut, witryny, zaatakował policjantów
Do zdarzenia doszło 14 lipca około godz. 7 na ul. Mieszka I w Gorzowie Wielkopolskim. Mężczyzna wybiegł z jednej z kamienic z tłuczkiem do mięsa, młotkiem, nożem i innymi metalowymi przedmiotami. Zaczął niszczyć samochody i witryny w sklepach. W sumie wybił szyby i zniszczył karoserie w 14 samochodach, a także rozbił dwie witryny sklepowe. Przyjazd policyjnego patrolu go nie uspokoił, wręcz przeciwnie.
- Na glebę! Rzuć to! - krzyczeli policjanci. Ale napastnik nie reagował na polecenia i obrzucił samochód tłuczkiem i metalową rurką. Gdy funkcjonariusze zaczęli strzelać, rzucił się do ucieczki. Zatrzymał go dopiero strzał w nogę.
Wszystko widać na filmie z akcji nagranego przez jednego ze świadków, do którego dotarła telewizja TVN24.
Napastnik w zakładzie psychiatrycznym
Ramzes O. został postrzelony na wysokości kolana i trafił do szpitala. Mężczyźnie szybko przedstawiono zarzuty - oskarżono go o zniszczenie mienia oraz czynną napaść na funkcjonariuszy policji. Decyzją sądu został tymczasowo aresztowany.
Jak się później okazało, od kilku lat leczył się psychiatrycznie. Biegli sądowi ocenili, że mężczyzna w momencie ataku był niepoczytalny, tym samym uniknął odpowiedzialności karnej. Sąd w listopadzie umorzył sprawę i zdecydował o umieszczeniu napastnika w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym. Mężczyzna może tam spędzić resztę życia.
Do strzelaniny doszło na ul. Mieszka I w Gorzowie Wlkp.:
Autor: FC / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24