W kwietniu 1998 roku wszczęto poszukiwania zaginionego Marka M., jednak nie udało się go odnaleźć i ustalić, co się z nim stało.
Jak informowała "Gazeta Wyborcza", w 2011 i 2012 roku dwóch świadków wskazało, że mężczyzna padł ofiarą zabójstwa - został przez swoich kolegów, z którymi wyłudzał pieniądze banków, wywieziony do lasu i zamordowany, a jego zwłoki zostały ukryte. Ciała wówczas nie znaleziono, a żaden ze świadków nie widział całej sytuacji.
Śledczy wrócili do sprawy po kilkunastu latach, kiedy jeden ze wskazanych przez świadków mężczyzn, sam przyznał się do zabójstwa. Choć opisał miejsce, gdzie miał zakopać Marka M, ciała nie odnaleziono.
Na podstawie wyjaśnień podejrzanego Piotra Z., a także zeznań świadków odtworzono ostatnie godziny życia zaginionego Marka M. Mężczyzna został zamordowany w brutalny sposób. - Ustalono, że został on wywieziony do lasu w okolicy Rożnowa i Kowanówka. Tam pozbawiono go życia, dusząc rękoma i uderzając metalowym lewarkiem w głowę. Ciało zamordowanego ukryto, a należące do niego rzeczy wyrzucono do rzeki - opisywał w sierpniu 2025 r. prokurator Łukasz Wawrzyniak, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.
Ciała mężczyzny wciąż nie odnaleziono
Według śledczych motywem zabójstwa była chęć zatuszowania udziału Piotra Z. i Macieja P. w procederze wyłudzania pieniędzy z banków za pomocą czeków bez pokrycia.
- Pomimo zakrojonych na szeroką skalę czynności poszukiwawczych z udziałem biegłych do chwili obecnej nie odnaleziono zwłok Marka M. - poinformował Wawrzyniak.
Jak podał prokurator, Piotr Z. przyznał się do zabójstwa Marka M. Nie wyjaśnił jednak, czy działał sam. - Zebrane dowody wykazały, że Maciej P. również współdziałał w zabójstwie i ukryciu ciała zamordowanego - podkreślił Wawrzyniak. Mężczyzna nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu przestępstwa.
Oskarżeni od dnia zatrzymania pozostają w areszcie śledczym. Grozi im kara do 25 lat pozbawienia wolności.
Autorka/Autor: FC/tok
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Jakub Kaczmarczyk