Były wicepremier i minister gospodarki Janusz Steinhoff, tak jak wielu Polaków, od nowego roku zapłaci więcej za gaz. W jego przypadku podwyżka jest trzykrotna. - Płaciłem około 250-300 złotych, a płaciłbym 800 złotych. Jest to skandal i takich ludzi jak ja jest w Polsce tysiące - mówił w TVN24. Powiedział też, że zwrócił się w tej sprawie do UOKiK i URE.
Wraz z nowym rokiem wzrosły znacznie ceny gazu i energii elektrycznej. O nowych stawkach mówił w poniedziałek w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 mówił Janusz Steinhoff, były wicepremier, były minister gospodarki.
- Patologia, która jest, wynika z monopolistycznej pozycji PGNiG. Z nieuczciwości tej firmy, która interpretuje instrukcje Urzędu Regulacji Energetyki w ułomny sposób i odbiorców komunalnych traktuje nie jako obszar regulowany przez Urząd Regulacji Energetyki, tylko jako sektor małych i średnich przedsiębiorców. To jest zwykła patologia. Rynek odbiorców komunalnych to 17 procent naszego rynku, mniej więcej 6,5 miliona odbiorców. Ten rynek ma cenę gazu, którą w oparciu o analizę ustala Urząd Regulacji Energetyki - tłumaczył.
Powiedział, że on sam dostał trzykrotną podwyżkę opłaty za gaz. - Natychmiast napisaliśmy pismo do Urzędu Regulacji Energetyki, do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. To właśnie UOKiK jest od tego, by takie działania dostawcy gazu ścigać - dodał.
- W moim przypadku to blok między Piasecznem a Konstancinem. Ma 17 mieszkańców, zużywa maksymalnie 17 tysięcy metrów sześciennych gazu rocznie. A otrzymał propozycję trzykrotnej podwyżki. Płaciłem około 250-300 złotych, a płaciłbym 800 złotych. Jest to skandal i takich ludzi jak ja jest w Polsce tysiące. To dowodzi absolutnie niesprawności naszej administracji - mówił Steinhoff.
Steinhoff: premier jest zajęty "wstawaniem z kolan", a nie merytoryczną działalnością
- Rząd niestety - odnoszę takie wrażenie, śledząc wypowiedzi prominentnych przedstawicieli - kompletnie pogubił się w meandrach działań urzędniczych. To, co mówi premier, dowodzi, że jest zajęty raczej tym "wstawaniem z kolan" niż merytoryczną działalnością - ocenił gość TVN24.
Stwierdził też, że premier mija się z prawdą, mówiąc, że za podwyżki, w takich przypadkach jak jego, odpowiada samorząd. - To nieprawda. Samorząd nie ma nic do tego - powiedział.
- Decyzja premiera powinna być jedna. Powinien zobligować UOKiK, by ścigał tego typu działania, które mają podłoże dominującej pozycji PGNiG na rynku. (...) Takich ofiar jak ja są w Polsce tysiące. Mamy do czynienia z bałaganem prawnym - podkreślił były minister.
Steinhoff przewiduje, że "ceny gazu wrócą do bardziej racjonalnych wymiarów, chociaż możemy być pewni, że gaz jako nośnik energii nie wróci już do cen, które funkcjonowały rok czy dwa lata temu". - Ceny gazu spadną, gdy spadnie zapotrzebowanie na gaz, czyli gdy Europa będzie na innym etapie swojej polityki klimatyczno-energetycznej. Gaz jest paliwem przejściowym - mówił.
"Dla Putina dostawy gazu od lat są istotnym orężem w imperialnej polityce"
Gość TVN24 tłumaczył też, że "głównym winowajcą" wysokich cen za gaz jest Władimir Putin, prezydent Rosji, który "gra na tym rynku bardzo zdecydowanie". - To, że Europa dała się tak ograć, to jest niestety wina Europy. Niemcy coraz bardziej są uzależnione od rosyjskiego gazu. Europejski rynek gazu to ponad 40 procent dostaw z Rosji - wskazywał.
- W grę wchodzi i jedno, i drugie - i ekonomia, i polityka. Dla Putina dostawy gazu od lat są istotnym orężem w imperialnej polityce - dodał.
Zaznaczył, że "budowa w tej chwili Baltic Pipe przez Polskę zmieni nasz narodowy rynek". - Natomiast Nord Stream 1 i Nord Stream 2 to zdecydowanie złe projekty z punktu widzenia bezpieczeństwa energetycznego i kompetencji Europy w budowie rynku - zaznaczył.
Steinhoff: zwracaliśmy uwagę, że trzeba przyspieszyć przestawianie naszego miksu energetycznego
Steinhoff stwierdził też, że podwyżki cen energii elektrycznej "zawdzięczamy w znaczącym stopniu sobie". - Miks energetyczny mamy taki, a nie inny. Mamy dominację jednego nośnika energii, a właściwie dwóch - węgla kamiennego i węgla brunatnego. W ubiegłym roku 80 procent energii wyprodukowaliśmy z tych dwóch nośników, a koszty emisji są niesamowicie wysokie - wyjaśniał.
- Myśmy zwracali uwagę jako analitycy, że koszty emisji będą rosły, że trzeba przyspieszyć przestawianie naszego miksu energetycznego, że trzeba rozwijać odnawialne źródła energii. A co zrobił obecny rząd? Pierwszą rzeczą, którą zrobił w elektroenergetyce to praktycznie zablokowanie inwestycji w energetykę wiatrową na lądzie - powiedział.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24