Wyrzuty sumienia powinien mieć Jarosław Kaczyński, bo również on ma olbrzymi udział w budowaniu nieprzyjaznej atmosfery - tak Julia Pitera skomentowała słowa prezesa PiS o odpowiedzialności Donalda Tuska za smoleńską katastrofę. Beata Kempa z kolei krytykowała premiera za śledztwo. - Robi niewiele, można powiedzieć nic.
Pitera i Kempa komentowały wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego z „Faktów po Faktach”, który stwierdził, że Donald Tusk powinien odmówić zaproszenia Władimira Putina na 7 kwietnia i lecieć razem z prezydentem 10. Jego zdaniem premier powinien mieć z tego tytułu wyrzuty sumienia.
- Wątpię, żeby Lech Kaczyński chciał w ogóle lecieć z premierem. Jak sobie jego wystąpienia przypominam, to często powtarzał, ze rządu nie lubi. Jest to teoria, która powstała po to, by prezes PiS mógł formułować oskarżenia – oceniła.
"Zalecałabym nie mieszać filmu z rzeczywistością"
Zdaniem Kempy „nielubienie” rządu nie było problemem. – Lech Kaczyński niejednokrotnie pokazał, ze w wielu sprawach, kiedy rząd czynił mu małostkowe awantury z samolotem, chciał wspólnie reprezentować Polskę na arenie międzynarodowej. Pan premier dal się wciągnąć w grę, nie potrafił na poziomie męża stanu powiedzieć: nie – uznała.
Posłanka PiS poleciła też minister Piterze wydany przez „Gazetę Polską” film „Mgła”, który jej zdaniem odpowiada na wiele pytań odnośnie katastrofy. - Zalecałabym nie mieszać filmu z rzeczywistością, to zawsze wizja tego, kto go produkuje. Tak jak powieść historyczna nie odzwierciedla historii – odparowała Pitera.
"Wyrzuty sumienia powinien mieć Jarosław Kaczyński"
I dodała: - Wyrzuty sumienia powinien mieć Jarosław Kaczyński, bo również on ma olbrzymi udział w budowaniu atmosfery miedzy obozami politycznymi. On chętnie punktuje inne osoby, ale nie słyszeliśmy słowa, czy nie ma sobie nic do zarzucenia. Pamiętamy jego ostre wypowiedzi, a człowiek musi widzieć całość. Jeśli widzi tylko wygodny dla siebie fragment, jest nierzetelny – oceniła.
- Pani słowa kieruje właśnie do pani minister – odbiła piłeczkę Kempa. Zdaniem posłanki wina leży po stronie premiera, który tę nieprzyjazną atmosferę tworzył, na przykład pozwalając na ataki Janusza Palikota na Lecha Kaczyńskiego. - Budując taki obraz w oczach polskiej opinii publicznej, a także, co mogło się odbić na osłabieniu czujności w przygotowaniu wizyty, strony rosyjskiej. Za chwile będzie klasyczne zachowanie PO: odwracanie kot ogonem. I wyjdziemy w przekonaniu, że to prezes PiS odpowiada za katastrofę. Nie, pani minister – podkreśliła.
"Premier robi niewiele, można powiedzieć nic"
Według Kempy Tusk zawinił także w tym, że nie dąży do wyjaśnienia katastrofy. - Premier robi niewiele, można powiedzieć nic – podsumowała.
W odpowiedzi minister podzieliła się wspomnieniem z dzieciństwa. - Jak w podstawówce coś mi się nie powiodło, mówiłam, że to wina koleżanki, nauczycielki, dyrektorki, że deszcz padał i budzik się zepsuł. W tej rozmowie widzę dokładnie to samo. Bo żeby znaleźć porozumienie, trzeba się nad swoimi błędami zastanowić – dodała.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24