W SLD panuje wyborcza żałoba. Partia Grzegorza Napieralskiego zdobyła tylko 8,24 proc. głosów. Pobił ją Ruch Palikota, w którego szeregach trwa wyborcze święto. Jakie nastroje w partiach i jakie perspektywy przed nimi - sprawdzali reporterzy "Czarno na białym".
Największy przegrany wyborczej batalii, czyli SLD, nie ma powodów do radości. Piąte miejsce i niespełna 30 miejsc w Sejmie to wyborcza klęska. A jeszcze 10 lat temu Sojusz pod wodzą Leszka Millera był partią, z którą każdy musiał się liczyć. Dziś SLD jest słabe, ale sam Leszek Miller dostał ponad 18 tysięcy głosów i będzie jedynym posłem Sojuszu z okręgu gdyńskiego. To mimo wszystko wielki indywidualny sukces, który wzmocni jego pozycję w partii.
O milion mniej niż 4 lata temu
Z wyniku nie cieszy się też PiS, który przegrał szóste wybory z rzędu. Prawo i Sprawiedliwość uzyskało ostatecznie wynik niespełna 30 procent, zyskując 158 miejsc w Sejmie. Prezes Kaczyński podczas wieczoru wyborczego uspokajał swoich współpracowników, ale nie da się zaprzeczyć, że w tym roku na partię zagłosowało ponad 4 miliony wyborców - o milion mniej niż cztery lata temu.
Pierwsza siła lewicy
Radość panuje za to w sztabie "czarnego konia", którego trzeciego miejsca nikt się nie spodziewał. Ruch Palikota stał się właśnie główną siłą polityczną na lewicy. Posłami zostają geje i transseksualiści - to rzecz dotychczas w polskim parlamencie nieznana.
Walka trwa. Wewnątrz partii
Z wyniku cieszy się także PO - zwycięzca tegorocznych wyborów. Błędy, wpadki i słabości poszły w niepamięć, wyborcy zaufali partii na kolejne cztery lata. Ale walka trwa nadal, tyle że już wewnątrz PO.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24