Jako minister zrobiłem wszystko, żeby zachęcić spółki do składania wniosków o udział w unijnym programie wsparcia produkcji amunicji - powiedział w TVN24 Jacek Sasin, były minister aktywów państwowych. - To jest kwestia do wyjaśnienia rzeczywiście, bo dwa wnioski zostały odrzucone - zaznaczył.
Jacek Sasin, były minister aktywów państwowych, wicepremier rządu PiS, był we wtorek gościem "Rozmowy Piaseckiego" w TVN24.
Powiedział, że wnioski o udział w unijnym programie amunicyjnym "były przygotowywane" przez polskie spółki w czasie kiedy był ministrem.
- Oczywiście ja jako minister zrobiłem wszystko, żeby zachęcić spółki do tego, żeby w tym programie uczestniczyły, po drugie, żeby dać im know-how. Chociażby zostały zorganizowane warsztaty z urzędnikami Komisji Europejskiej dla osób, które zarządzały tymi spółkami. Były przedstawione zasady, jak te wnioski powinny wyglądać, jakie warunki należy spełnić - powiedział.
- To jest kwestia do wyjaśnienia rzeczywiście, bo dwa wnioski zostały odrzucone. Tutaj rzeczywiście myślę, że wszyscy chcielibyśmy się dowiedzieć, dlaczego tak się stało - powiedział. - Czasami jest tak, że mówi się, że wniosek był fatalny, bo się nie chciało dać pieniędzy. Ale nie chcę tego przesądzać - dodał gość TVN24.
Pytany, czy wiedział o tym, że polskie firmy złożyły wnioski na zaledwie 11 milionów euro, odparł: - Nie miałem takiej wiedzy w tym sensie, że te wnioski były składane już później (kiedy już nie był ministrem - red.).
Sasin podkreślił, że "rzeczywiście trzeba by było to zbadać, dlaczego tak się stało". - Myślę, że pan minister (aktywów państwowych - red.) Borys Budka ma takie możliwości, żeby to dzisiaj zbadać, powiedzieć, na czym polegały błędy i poprawić to na przyszłość - stwierdził.
Sasin: jestem ostatni do tego, żeby wdawać się w pyskówki z pracownikami prezydenta
Sasin mówił też, że polski przemysł zbrojeniowy został "zaorany" przez ostatnie 30 lat. - Jak coś jest tak zaorane to potem potrzeba wielu lat, żeby to odbudować. Ja mogę powiedzieć, że w te ostatnie cztery lata, kiedy to Ministerstwo Aktywów Państwowych nadzorowało przemysł zbrojeniowy, wiele się udało zrobić - przekonywał.
Komentował też wpis Marcina Mastalerka, szefa gabinetu prezydenta, który skrytykował Mariusza Błaszczaka, byłego ministra obrony i jego "'osiągnięcia' w odbudowie przemysłu zbrojeniowego".
- Ja nie chcę tego komentować, bo jestem ostatni do tego, żeby wdawać się w jakieś pyskówki z pracownikami pana prezydenta. Mam wrażenie, że pan minister Mastalerek nie ma pełnej wiedzy na ten temat i wypowiada się w oparciu o niepełną wiedzę albo może o brak wiedzy na ten temat - powiedział Sasin.
Sasin: apeluję do kolegów, żeby tę dyskusję zakończyć
Były minister pytany o narastający na prawicy konflikt między PiS a Suwerenną Polską, powiedział, że "ubolewa nad tą dyskusją". - Ona w ogóle nie powinna mieć miejsca. Ale ma miejsce. Pewne napięcia są faktem. One nie narodziły się po ostatnich wyborach parlamentarnych, były również w poprzednich latach. Były przecież pewne różnice. Nikt tego nie ukrywał - przyznał.
- W wielu kwestiach, które były realizowane przez Zjednoczoną Prawicę, przez Prawo i Sprawiedliwość, ta dyskusja wewnętrzna trwała. Ubolewam nad tym, że ona dzisiaj przybiera taką formę. Nie powinno tak być. Ja apeluję do kolegów, żeby tę dyskusję skończyć - powiedział.
Sasin o taśmach Obajtka: oni to wypuszczają, żeby nas pokłócić
Sasin był pytany też o ujawnione taśmy Daniela Obajtka, byłego prezesa Orlenu. Obajtek - jak wynika ze stenogramów opublikowanych przez Onet - miał krytykować Sasina i mówić, że "trzeba zrobić tak, żeby go "za***ać".
- Trudno mi się do tego odnosić, bo nie wiem, co to jest w ogóle. Jaki podsłuch? Kto podsłuchiwał? Jaka jest wiarygodność tego materiału? Nie będę komentował rzeczy, której wiarygodność stoi dla mnie pod wielkim znakiem zapytania - mówił.
Przyznał, że "idealnej współpracy nigdy nie ma, zawsze pojawiają się napięcia i takie napięcia też były". Zaznaczył jednak, że "zdecydowanie nie było powodu", żeby Obajtek mówił o nim w taki sposób.
Dopytywany o doniesienia, że Obajtek miał wynająć detektywa, który miał śledzić między innymi Sasina, odpowiedział: - To jest jakaś kuriozalna historia, która rzeczywiście w głowie mi się nie mieści, żeby mogła mieć miejsce. Naprawdę traktuję to jako jakiś fake news.
- Jak pan doskonale wie, chiński autor "Sztuki Wojny" formułał pewne zasady, jak tę wojnę prowadzić i mówił tak: wprowadź zamęt w obozie przeciwnika. Ja tak traktuję dzisiaj wypuszczanie tego typu informacji ewidentnie przez tą władzę. Bo kto ma dzisiaj dostęp do stenogramów, jeśli one są prawdziwe? Oni to dzisiaj wypuszczają, żeby nas pokłócić - oskarżał rządzących.
Prowadzący rozmowę Konrad Piasecki zapytał: - Przyzna pan, że jeśli to wszystko jest prawda, to jest to gangsterka?
- Jeśli jest prawda. Ale to "jeśli" ma tutaj zasadnicze znaczenie - odparł Sasin.
Sasin o postawie Sobonia przed komisją: powiem szczerze, że troszeczkę mnie dziwi
Polityk PiS był też pytany o zeznania Artura Sobonia, byłego wiceministra aktywów państwowych, przed komisją do spraw wyborów kopertowych. Soboń wielokrotnie odcinał się i powtarzał, że formalnie nie był zaangażowany w przygotowania do tych wyborów, nie podejmował żadnych decyzji, a pełnił jedynie funkcję "listonosza" między resortem a Pocztą Polską.
- Nie widzę powodu, żeby odsuwać od siebie tę sprawę. Ja nie widzę przede wszystkim powodu, żeby w jakiś sposób wypierać się udziału w przygotowaniach. To mnie troszeczkę dziwi, powiem szczerze - mówił.
- Może on tak to po prostu odbiera, albo tak uważa, że powinien. Natomiast ja nie uważam, żeby kogokolwiek obciążało to, że brał udział w przygotowaniu wyborów - stwierdził Sasin.
Sasin: to oczywiste, że będziemy bronić Glapińskiego
Sasin był też pytany, czy PiS będzie "z całych sił bronił" Adam Glapińskiego, szefa NBP, w związku z zapowiedzianym przez premiera wnioskiem o postawienie go przed Trybunałem Stanu.
- To jest oczywiste, bo mamy przekonanie, że niczego takiego nie zrobił, żeby przed Trybunałem Stanu miał stawać. To jest wniosek całkowicie polityczny. Jest nie tylko nieuzasadniony, ale całkowicie motywowany politycznie - ocenił.
- Po drugie, jest u nas głębokie przekonanie, ale poparte też wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego, że te przepisy są niekonstytucyjne i nie da się usunąć prezesa Narodowego Banku Polskiego drogą postawienia przed Trybunałem Stanu - dodał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24