Polskie wnioski o unijne dofinansowanie na produkcję amunicji były złożone "w niepełnym kształcie i z dokumentacją suboptymalnie przygotowaną" - stwierdził Jacek Siewiera, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Przyznał, że w takiej sytuacji "trudno się spodziewać sukcesu". Mówił też o sytuacji w Ukrainie i zagrożeniu ze strony Rosji.
Komisja Europejska w piątek zdecydowała o przekazaniu koncernom zbrojeniowym 500 milionów euro na zwiększenie zdolności produkcyjnych amunicji artyleryjskiej. Ma to na celu dostarczenie większej liczby pocisków Ukrainie i uzupełnienie zapasów państw Unii Europejskiej. Dla polskich firm przydzielone zostało jedynie 0,4 procent całego dofinansowania, czyli 2 miliony euro. Wnioski o to dofinansowanie były składane jeszcze w czasach poprzedniego rządu.
Siewiera: doszło do błędów, trudno się spodziewać sukcesu
Sprawę unijnego dofinansowania komentował w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Jacek Siewiera. - Nadal mam problem z pojęciem wszystkich trzech kwestii. To znaczy, jak można przeznaczyć na tak kluczowy zasób na poziomie Komisji Europejskiej 500 milionów euro? To jest niezwykle oszczędna kwota - ocenił.
To - jak mówił - "bardzo ostrożny krok, biorąc pod uwagę skalę wojny i skalę zaangażowania Zachodu".
- Drugim trudnym do pojęcia aspektem jest, dlaczego polskie wnioski obejmują tylko 11 milionów, i trzeci, również skandaliczny, dlaczego dostajemy tylko dwa miliony - dodał szef BBN.
Przyznał, że "doszło do popełnienia błędów technicznych i tę kwestię chyba mamy wyjaśnioną". - To znaczy, składając wniosek na 11 milionów euro, składając go - powiedzmy delikatnie - w niepełnym kształcie i z dokumentacją suboptymalnie przygotowaną, trudno się spodziewać sukcesu - stwierdził.
Siewiera: musimy mieć w głowach najczarniejszy scenariusz, by móc go uniknąć
Siewiera, pytany o sytuację na Ukrainie i zagrożenie ze strony Rosji, powiedział, że "musimy mieć w głowach najczarniejszy scenariusz, by móc go uniknąć". - Niestety, nad Europą wisi w perspektywie najbliższych lat ryzyko konwencjonalnej wojny, na którą musimy być przygotowani. Po to, by móc jej uniknąć - podkreślił.
- Nie chcę iść w stronę straszenia i budowy poczucia zagrożenia, które wymyka nam się spod kontroli, natomiast obawiam się, że niedoceniane jest ryzyko załamania frontu - powiedział.
- Mam wrażenie, że w świecie Zachodu istnieje przekonanie, że Ukraina przy pewnych deficytach amunicji i uzbrojenia będzie spychana przez Federację Rosyjską w stronę Dniepru, ten front będzie się przesuwał, będzie czas na podjęcie decyzji. Otóż w kategoriach wojskowych odcięcie od amunicji, jeśli nastąpi na którymkolwiek etapie, chociażby na krótko, może doprowadzić do załamania się frontu, przełamania linii frontu, wejścia na odwód strategiczny, wejścia w oddziały tyłowe nieprzygotowane bezpośrednio do walki - wyjaśniał Siewiera.
Podkreślił, że "przełamanie frontu w takich warunkach dzisiaj miałoby katastrofalne skutki". - Jest to rzeczywiście dla Ukrainy najczarniejszy scenariusz, który jest na stole i trzeba się z nim liczyć - dodał.
- Wysłanie wojsk na Ukrainę nie wchodzi w grę, natomiast poruszając kwestię obrony powietrznej, uważam, że mamy wiele do zrobienia po stronie NATO. Powinniśmy w sposób znacznie bardziej asertywny podejść do obrony wschodniej flanki NATO w przestrzeni powietrznej. Pociski, które lecą na terytorium NATO, powinny być strącone - podkreślił szef BBN.
Siewiera o sprzęcie z USA: nie widzę powodów i możliwości przekazania go Ukrainie
Siewiera mówił też o kolejnych polskich kontraktach na zakupy zbrojeniowe z USA. - Ten sprzęt jest potrzebny bezwzględnie nam. Po drugie, jest to najbardziej zaawansowany technologicznie sprzęt dostępny dzisiaj na świecie. Zwłaszcza śmigłowce Apache w najnowszej wersji - stwierdził.
- Aktualnie nie widzę żadnych powodów i możliwości wyrażenia zgody na przekazanie takiego uzbrojenia na Ukrainę - dodał.
Siewiera: Błaszczak zapisał się w historii
Siewiera komentował też internetowy spór między szefem gabinetu prezydenta Marcinem Mastalerkiem a byłym ministrem obrony Mariuszem Błaszczakiem.
Szef BBN przyznał, że "nie ma bladego pojęcia", o co chodzi w tym konflikcie. - Na pewno ministra Mastalerka wiodła kwestia kontekstu aktualnych wyborów i tego, żeby kandydaci prawicy w jakiś sposób nie tracili na tym działaniu - stwierdził. Mastalerek napisał, że "fejki" o rzekomym powstaniu nowej partii na prawicy miałyby uderzać w PiS.
Pytany o ocenę działania Błaszczaka jako ministra obrony powiedział: - Zupełnie szczerze, to jest minister obrony narodowej, który zapisał się w historii. Czy komuś się to podoba, czy nie.
- Zapisał się w historii decyzjami o zbrojeniu na skalę, która nie tylko nie pojawiła się w historii Polski, ale stanowi precedens na skalę NATO-wską - przekonywał Siewiera.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24