Donald Tusk chce się spotkać z szefem Komisji Weryfikacyjnej WSI Janem Olszewskim. - Zależy mi na szybkim zakończeniu prac komisji - powiedział w programie "Teraz My". Tusk mówił też o powrocie Jana Rokity do polityki.
To był pierwszy telewizyjny wywiad Tuska jako premiera. Zdradził, że chce porozmawiać o dalszej pracy Komisji Weryfikacyjnej WSI z jej szefem Janem Olszewskim. - Chcę się dowiedzieć, czy będzie on respektował prawdziwy cel komisji, jakim jest weryfikacja tych, którzy służyli i chcą dalej służyć w służbach - powiedział Tusk. Dodał, że zależy mu przede wszystkim na tym, "żeby żołnierze czy oficerowie służący w służbach informacyjnych, szczególnie na froncie, czuli większą stabilność tych służb". - Dlatego będę zwracał się i do prezydenta, i do Jana Olszewskiego, żebyśmy wspólnie, bez zbędnych dwuznaczności, bez zbędnych emocji, możliwie skutecznie zakończyli prace Komisji Weryfikacyjnej - zapowiedział Tusk w "Teraz My". Premier Kaczyński pod koniec urzędowania przedłużył pracę komisji do końca czerwca przyszłego roku.
Szef rządu powiedział też, że będzie dziś rozmawiał z ministrem obrony Bogdanem Klichem o opisywanej przez media sprawie przewiezienia dokumentów Komisji Weryfikacyjnej WSI do Biura Bezpieczeństwa Narodowego. - Znajdę sposoby, żeby szybko i jednoznacznie wyjaśnić tę kwestię. Jeśli zostało naruszone prawo, albo jeśli odkryjemy, że intencje były niezgodne z interesem państwowym, to konsekwencje będą oczywiste. Ale też nie chciałbym niepotrzebnie wzniecać emocji - powiedział Donald Tusk.
Pytany z kolei, czy Mariusz Kamiński pozostanie szefem CBA, powiedział, że jego zdaniem nie jest on w tej funkcji neutralny politycznie, co go dyskwalifikuje. Dodał, że będzie jeszcze z Kamińskim rozmawiał.
"Źle się czuję ze sprawą Romaszewskiego" W programie wróciła też sprawa Zbigniewa Romaszewskiego (PiS), który z powodu braku poparcia PO nie został wybrany na wicemarszałka Senatu. Tusk uważa, że była to samodzielna decyzja marszałka izby Bogdana Borusewicza i senatorów PO.
- Źle się czuję ze sprawą Romaszewskiego - dodał. Zapowiedział, że będzie rozmawiał z senatorami Platformy i Borusewiczem tak, aby "znaleźć z tej sytuacji dobre wyjście".
Czy będzie więc namawiał ich do wyboru Romaszewskiego na wicemarszałka Senatu? - Zobaczymy, może znajdziemy inne wyjście, ale już w porozumieniu z PiS-em. Lepiej porozumiewać się niż konfliktować - zapewniał lider Platformy Obywatelskiej.
Otwarte drzwi dla Rokity Morozowski i Sekielski odwiedzili także borykającego się z remontem Jana Rokitę, od którego premier usłyszał ciepłe słowa.
- Życzę mu wielkiej Polski pod jego przywództwem - powiedział Rokita niezrażony tym, że premier nie zrealizował przedwyborczych zapowiedzi, iż rząd PO będzie rządem z udziałem Rokity.
Gdy dziennikarze dociekali dlaczego nie zaproponował Rokicie pracy w swym gabinecie, Donald Tusk odparł, że "nie będzie narażał ani Jana Rokity, ani siebie na odmowę".
- Wszystko zależy od tego, na ile Jan Rokita jest gotów do powrotu do polityki - dodał. Według premiera, jeśli Jan Rokita zdecyduje się wrócić do polityki, to "prędzej czy później pewnie zostanie zaproszony do rządu".
Cięty język szefa dyplomacji Donalda Tuska zapytano też o słynną wypowiedź szefa MSZ Radosława Sikorskiego z kampanii wyborczej o "dorżnięciu watahy". Premier przyznał, że wówczas był zaskoczony tymi słowami. Dopytywany, czy Sikorski przekroczył pewne granice tymi słowami, Tusk powiedział: "przegrzał".
Jednak teraz szef rządu nie obawia się ewentualnych emocjonalnych wypowiedzi Sikorskiego. Podkreślił, że gdyby się bał, to nie podjąłby decyzji o powierzeniu mu teki ministra spraw zagranicznych.
- Miałem wystarczająco dużo pretekstów, szczególnie suflowanych przez pana prezydenta i jego otoczenie, żeby zrezygnować ze współpracy z Radkiem Sikorskim, gdybym nie miał zaufania do jego umiejętności - powiedział Tusk.
Niespodzianka a la Marilyn Monroe Na koniec dla premiera zaśpiewała Doda. Jak sama przyznała - uczyniła to "z dziką rozkoszą". - Miłość, pieniądze i sława nie do końca dają absolutną radość w życiu. Najważniejsze jest, żeby mieć w sobie to coś, co niewątpliwie ma nasz premier Donald Tusk, czym zauroczył całą Polskę. Zupełnie jak ja - wyznała artystka tuż przed występem.
Premier nie krył zaskoczenia. - Niemożliwe - krzyknął, gdy piosenkarka wkraczała do studia. Koncert piosenkarki nie był jednak jedyną niespodzianką, jaką przygotowali premierowi autorzy "Teraz My". Donald Tusk musiał także zdać test ze znajomości cen artykułów żywnościowych w sklepie, obok którego mieszka.
Źródło: TVN24, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn