Szef kancelarii premiera Jan Grabiec komentował w czwartek "Faktach po Faktach" w TVN24 udział posła Koalicji Obywatelskiej Franciszka Sterczewskiego we flotylli humanitarnej, która zmierzała do Strefy Gazy. Powiedział, że to bardziej "przypominało wakacje niż misję". - Sprawa jest ważna, natomiast trzeba do niej podchodzić z powagą, a nie traktować jako okazję do jakiejś publicznej autopromocji - dodał.
Zapytany o słowa Grabca, Tomasz Siemoniak, minister koordynator służb specjalnych ocenił w "Jeden na jeden" w TVN24, że nie widzi we flotylli misji humanitarnej, a "raczej misję polityczną". - Albo misja humanitarna, albo misja polityczna - mówił.
- Flotylla stała się tematem samym w sobie - ocenił. - Wraca do Polski jeden z uczestników i wygłasza oświadczenia polityczne pouczające ministra spraw zagranicznych, co powinniśmy robić, co powinniśmy mówić - mówił na temat Sterczewskiego, który wcześniej ocenił, że jest "rozczarowany" postawą Radosława Sikorskiego wobec flotylli i losów jej członków.
"Jest czas na selfie i na filmik i jest czas na poważną politykę"
- Politykę zagraniczną Polski prowadzi minister Sikorski i poseł, polityk, tak jak Franciszek Staszewski, nie powinien go pouczać i mówić, co on teraz powinien robić - wskazał Siemoniak. - I to jest pokazanie, że to nie była misja humanitarna, tylko właśnie misja polityczna - ocenił.
Siemoniak tłumaczył, że "sprawa flotylli już jest przeszłością". - Najważniejsze, czy te dni doprowadzą do prawdziwego pokoju, czy będą uwolnieni zakładnicy, czy ten plan prezydenta Donalda Trumpa, będzie wdrożony w życie - zauważył. - To są dzisiaj ważne rzeczy, a przy całym szacunku, nie takie działanie, które było jakimś kontekstem do tego wszystkiego - dodał.
Pytany o określenie flotylli jako "autopromocji" przez Grabca, Siemoniak odparł, że "w takiej sprawie nie lansujemy siebie". Na czym zdaniem Siemoniaka polegała "autopromocja"? - Na tym selfie, filmikach - wyjaśniał.
- Jest czas na selfie i na filmik i jest czas na poważną politykę - mówił dalej minister koordynator służb specjalnych.
Siemoniak zapytany został także o karę dla Sterczewskiego nałożoną przez klub KO za nieusprawiedliwioną nieobecność na posiedzeniach Sejmu, gdy Sterczewski był uczestnikiem flotylli. - Władze klubu są mądre i wiedzą, co robią - zapewniał. - Miejsce posła jest w Sejmie, tam powinien pracować - dodał Siemoniak.
Sterczewski znajdował się w grupie ponad 470 osób z 47 państw biorących od pierwszych dni września udział w Globalnej Flotylli Sumud, która kierowała się do Strefy Gazy. Morski konwój humanitarny został przechwycony w ubiegłym tygodniu na wodach międzynarodowych przez izraelską marynarkę wojenną. Przejęto 42 statki, a ich załogi sprowadzono do Izraela, zatrzymano i deportowano.
Po wylądowaniu w środę w Warszawie Sterczewski stwierdził, że jest rozczarowany postawą Radosława Sikorskiego. W czwartek poseł oświadczył, że nadal chce być członkiem klubu Koalicji Obywatelskiej, ale uważa, że polityka rządu wobec Izraela powinna się zmienić.
Ekstradycja podejrzanego o wysadzenie Nord Stream
Minister koordynator służb specjalnych zapytany został także o to, czy przeprowadzona zostanie ekstradycja Wołodymyra Ż. do Niemiec. Mężczyzna podejrzany jest o wysadzenie Nord Stream. Aktualnie przebywa w polskim areszcie po zatrzymaniu w Pruszkowie i oczekuje na decyzję sądu w sprawie ekstradycji w związku z tym, że był ścigany przez służby niemieckie, które wydały za nim europejski nakaz aresztowania.
- To jest decyzja sądu. Zadaniem prokuratury, która współpracuje ze służbami, jest przekonanie sądu, że ekstradycja do Niemiec jest złym pomysłem - skomentował Siemoniak.
Przypomniał słowa premiera Donalda Tuska, że problemem "nie jest to, że wysadzono Nord Stream 2, tylko że go zbudowano".
- Czy są przekonujące dowody na to, że konkretnie ta osoba ma coś z tym wspólnego? Jest to duży znak zapytania. Sąd to musi po prostu ocenić - mówił Siemoniak.
Podkreślił, że przy tej sytuacji "niesłychanie ważna jest kwestia całego kontekstu". - Dla Ukrainy, jak sądzę, to nie jest problem Włodymyra Ż., tylko problem relacji ukraińsko-niemieckich - mówił. - Sądzę, że płaszczyzna polityczna będzie coraz bardziej w tych kwestiach istotna - dodał.
- Dla obecnego rządu niemieckiego cały ten kompleks interesów energetycznych z Rosją jest trudny - ocenił. Siemoniak postulował, że "tę sprawę trzeba w taki sposób rozwiązać, żeby relacje Ukrainy z Zachodem, Ukrainy z Niemcami nie ucierpiały".
Autorka/Autor: kkop/akw
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Paweł Supernak